Człowiek powszechny czy może już jednostka?

Justyna DoroszczykCzłowiek i jednostka. Z pozoru jednostka w układzie człowiek - masa jest kimś obcym, wręcz wyautowanym. Współczesny świat jednostek nie potrzebuje. I społeczeństwa względem obcych również odnoszą się niechętnie. Jednostka to niewątpliwie zagrożenie, ażeby nie powiedzieć zło konieczne. Konformistyczna kultura, a właściwie jej XXI wieczny surogat obrał sobie poważny cel – potępiać w czambuł wszystko, co osobliwe tylko z pozoru, wszystko, co indywidualne. Indywidualizm, jednostkowość – owszem, ale tylko w społecznie akceptowanych granicach. Kontestujące indywiduum spoglądające na świat, dokonujące oceny uświęconego ładu świata z zewnątrz, nijako nie należąc do niego to szpieg obiektywnej wersji rzeczywistości, a więc wróg nadrzędny. Problemem natomiast jest sam człowiek o deficytowej odwadze, by nie być do kogoś podobnym. Cudowny dar asymilacji to jednocześnie przekleństwo, ale i uświęcony obowiązek człowieka powszechnego. Owszem jednostka istnieje w bardzo ograniczonym konwencjami społecznymi sensie. Nawet jeśli imaginuje sobie własną niezależność od powszechnej masy, podobnych do siebie to imaginacja własnego ja ma miejsce w ściśle określonym porządku wartości. Nie sposób jest nie zauważyć, iż dla rzeszy współczesnych wyroczni celem samym w sobie było i jest nałożenie świętego obowiązku na jednostki, obowiązku dozgonnej służby wartościom wyższym, takim jak religia, naród, nacja, czy też rasa. Dewocja, upór społeczeństw kwalifikują powszechność do kategorii najcenniejszego daru. Wartości takie jak uległość i pokora to wyznaczniki, które czci kultura karnawału, w której brakuje miejsca na jednostkę – outsidera. Potencjalnie jednostka jest zagrożeniem dla ustalonego ładu. Doświadczenie totalitaryzmu puściło w zapomnienie indywidualistyczne aspiracje jednostki, za cel obierając sobie totalne panowanie nad tym, co indywidualne. Sabotaż outsidera trwa również w XXI wieku.

Człowiek autonomiczny a przez to niezależny poszukuje narzędzi samorealizacji ja, tych jednak bogaty śmietnik cywilizacyjny nie jest w stanie zagwarantować. Konwencje społeczne to jednocześnie zbyt mało, jak również zbyt wiele dla dążącej do samorealizacji jednostki. Arsenał narzędzi nowego konformizmu uosabia współcześnie wszechwiedząca spikerka z popularnej telewizji X, czy prowadzący talk show zaufany pan, przyjmujący w siebie codziennie ścieki ludzkich półprawd. Uzewnętrzniając je, promuje chore, dysfunkcyjne osobowości, bo przecież zwierzać się znaczy tyle, co wykrzyczeć swoje ja na zewnątrz, aby mogło przepotwarzyć się w pięknego wielobarwnego motyla, nową formę, do której asymilować się powinien każdy szanujący się współczesny. Podobno indywidualizm jest tym dla kultury czym kapitalizm dla gospodarki. Szereg dyskursów filozoficznych, socjologicznych i wszystkich tych, które za siłę sprawczą świata uważają jednostkę, outsidera miłośnika wolności jak również mądrości zdają się być jedynie iluzoryczną namiastką czegoś w rzeczywistości bliżej nieokreślonego. Tymczasem siłę napędową cywilizacji stanowi polityka wielkich baronów, a wielka karnawałowa kultura istoty outsidera nie przyjmuje do wiadomości. Jak możliwie bezboleśnie zasymilować egoizm, narcystyczną troskę o własną samorealizację, i obojętność na kwestie arcyistotne wzdłuż i wszerz globu? Obecnie brakuje sposobu. Indywidualizm określił outsidera, asymilując się z owym.

Justyna Doroszczyk
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.