Państwo, polityka, społeczeństwo...

Zajęcia dodatkowe w przedszkolach, czyli 9 mitów wyssanych z palca przez MEN

1) Równe szanse dla wszystkich dzieci w dostępie do zajęć dodatkowych.

Równe szanse?Bzdura! Piramidalna! To właśnie teraz będą potworne różnice w edukacji małych dzieci. Po pierwsze: różnice pomiędzy dziećmi uczącymi się w przedszkolach prywatnych a tymi, które uczą się w placówkach publicznych.

Po drugie: jako że dotacje, wbrew temu co mówi p. Szumilas, są niewielkie, biedniejsze samorządy po prostu nie zaoferują nawet jednych zajęć dodatkowych w swoich przedszkolach, a te najbogatsze samorządy stać jedynie na góra dwa zajęcia.

Tymczasem do tej pory rodzic miał w ofercie od kilku do kilkunastu zajęć i mógł wybrać te, które mu najbardziej pasują. Natomiast dzieci z rodzin, będących w trudnej sytuacji materialnej, zajęcia miały sponsorowane przez Radę Rodziców lub/i firmę prowadzącą zajęcia. Teraz wyboru żadnego nie będzie.

2) Wychowawczynie w przedszkolu mogą uczyć prawie wszystkich zajęć dodatkowych.

Kompletne nieporozumienie! Studia dla takich wychowawczyń musiałyby trwać około 20 lat. Przypominam, że mamy XXI wiek, już nie rwiemy zębów u kowala, nie leczy nas przez całe życie jeden lekarz, inżynier elektryk nie buduje mostów, a pisarz niekoniecznie ma uprawnienia bibliotekarza.

Żeby dobrze zagrać na pianinie, trzeba uczyć się kilka lub kilkanaście lat, żeby uczyć angielskiego, nie wystarczy znać ten język, należy jeszcze być przygotowanym z metodyki nauczania małych dzieci języka angielskiego etc.... Chyba że komuś się wydaje, iż np. hutnik, jako że posługuje się mową polską, będzie świetnym polonistą. Jeśli tak, to gratuluję, ktoś, kto tak myśli nadaje się tylko na... Ministra. Bo już nic sensownego z niego nie wyrośnie.

Krystyna SzumilasMinisterstwo Edukacji Narodowej

3) Będą dotacje z budżetu państwa na zorganizowanie zajęć dodatkowych, których personel przedszkola nie jest w stanie uczyć.

Powiem krótko: jedna wielka ściema! Te rzekome miliony, po podzieleniu dają na dziecko kwotę ok. 100 zł na miesiąc. Z tego mają być opłacone WSZYSTKIE potrzeby dziecka w przedszkolu. Jak mówi większość samorządów, na zajęcia dodatkowe nie zostanie NIC! Bogatszy samorząd dołoży, ale nawet te najbardziej zasobne nie mają więcej niż na góra 2 zajęcia dodatkowe (czyżby religia i logopedia?). W biedniejszych miastach i wsiach zajęć po prostu nie będzie.

4) Rytmika jest w podstawie programowej przedszkola.

Tak samo jak szachy, sporty walki i nauka pływania. Jak się czyjś przodek z gałęzi urwał nieco później niż pozostali, to potem mamy efekt niedouczenia w postaci braku czytania ze zrozumieniem. W podstawie są elementy wychowania przez sztukę, pląsy, taniec, śpiew etc. Z rytmiką z prawdziwego znaczenia ma to tyle wspólnego, co nauka dodawania i odejmowania z sinusem i cosinusem. O szachach czy sportach walki w ogóle nie piszę, bo w podstawie nie ma o tym nawet najmniejszej wzmianki.

4) Niskie uposażenie (na poziomie sprzątaczki) dla specjalistów zatrudnianych przez gminy nie wpłynie na jakość zajęć dodatkowych.

Ha! Ha! Na pewno! Wszyscy wiemy jak działa „darmowa” służba zdrowia. Teraz dostaniemy „darmowe” zajęcia. Z nauczycielem, który będzie wiecznie na urlopie dla poratowania zdrowia, na chorobowym, korzystającym z dnia dla matki z dzieckiem etc. A jak już przyjdzie do pracy, to nie będzie się wysilał, bo czy się stoi, czy się leży 200 złotych się należy. Do tej pory ludzie zajmujący się zajęciami dodatkowymi, to byli nie tylko świetnie wykształceni specjaliści, których zmuszono do założenia własnej działalności, to byli ludzie z pasją, którzy pracowali z ogromnym zaangażowaniem, w warunkach silnej konkurencji, wymuszającej jakość zajęć. Teraz uczyć mogą osoby po kursach trwających trzy weekendy (sic!) albo w ogóle bez kwalifikacji, bo i tak są z łapanki, więc wybrzydzać nie można. W dodatku zatrudnieni na umowę czasową, bez płatnych wakacji.

6) MENowska interpretacja Ustawy nie wpłynie na zmiany w przedsiębiorczości.

22 tysiące ludzi straciło pracę. Ile musi stracić, żeby powiedziano, że ma to wpływ na bezrobocie? Co więcej, ci ludzie do tej pory płacili podatki, teraz nie tylko ich nie zapłacą, ale przejdą na zasiłek, stając się obciążeniem dla państwa. Rewelacyjne rozwiązanie, prawda?

7) Rodzice nie mogą płacić podwójnie za pobyt dziecka w przedszkolu.

A właśnie, że jak chcą, to mogą! To ich pieniądze i to oni decydują, czy chcą płacić podwójnie, potrójnie, czy nawet po kilkanaście razy za swoje dziecko! Ale nawet pomijając ich prawo, to nie ma mowy o podwójnych opłatach za pobyt dziecka. Za pobyt bowiem płaci się samorządom (przedszkolu) a za zajęcia firmom zewnętrznym. Pani minister sądzi, że jak ktoś idzie do sklepu po chleb, to już kawy na dodatkowym stoisku w sklepie kupić nie może, bo raz, że mu zaszkodzi, dwa, że dwa razy wyda pieniądze... Paranoja!

No i co ciekawe, wyprawka przedszkolaka nie mieści się w tej złotówce, a ponoć przedszkole ma być za złotówkę... Chyba w marzeniach decydentów.

8) W podstawie programowej przedszkola znajdzie się język angielski.

Ależ oczywiście, świetny pomysł. Problem w tym, że przygotowanie do tego kadry zajmie przynajmniej 5 lat, a kolejne lata wprowadzenie tej kadry ZAMIAST obecnych wychowawczyń. Chyba że p. minister jednym listem opublikowanym na stronie MEN raczy wyrzucić obecną kadrę, żeby zatrudnić absolwentów anglistyki ze specjalnością nauczanie języka małych dzieci. Bo o doszkalaniu za pomocą kursów on-line proszę zapomnieć, to kpina!

9) Men twierdzi, że zakaz wprowadzania firm zewnętrznych do przedszkoli wynika z Ustawy.

Nic podobnego! Ustawa nie odbiera rodzicom możliwości organizowania zajęć. Nic się w kompetencjach Rad Rodziców nie zmieniło. Co więcej, nie ma możliwości popełnienia błędu w interpretacji tej Ustawy. MEN po prostu łamie prawo i to zarówno łamiąc tę Ustawę, jak i łamiąc Konstytucję oraz Europejską Konwencję Praw Człowieka. W dodatku robi to z premedytacją, zdając sobie z tego sprawę, co widać po ogromnej niechęci do wydania regulującego istotę rzeczy rozporządzenia. Zamiast tego pojawiają się na stronie MEN jakieś odezwy, listy, komunikaty, przy czym żadne z nich nie ma mocy prawnej. W stosunku zaś do dyrektorek przedszkoli wysuwane są groźby: kontrole, zwolnienia z posady.

J. Siwmir
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.