Kącik poezji > Znani i nieznani – klasycy poezji na świecie

Émile Nelligan (1879–1941 r.)

Émile Nelligan (1879–1941) – poeta kanadyjski, piszący po francusku. Urodził się w Montrealu jako syn irlandzkiego emigranta i francuskojęzycznej Kanadyjki. Wiersze zaczął pisać w szesnastym roku życia, a przestał już po trzech latach z powodu rozwijającej się u niego schizofrenii. Zmarł w Montrealu w wieku 62 lat, nie odzyskawszy nigdy psychicznej równowagi. Jego wiersze były jednak na tyle oryginalne i prekursorskie, że nazywany jest dzisiaj często kanadyjskim Arthurem Rimbaud. Za życia wydał tylko jeden tomik wierszy pt. „Émile Nelligan et son œuvre” (1904), zredagowany przez jego przyjaciela Louisa Dantina, ale nie był nawet w stanie ocenić w miarę obiektywnie zawartych w nim wierszy. Pełne wydanie utworów poetyckich É. Nelligana, łącznie z odnalezionymi po jego śmierci, ukazało się w 1952 roku pt. „Poésies complètes 1896–1899”.

Wiersze É. Nelligana w dużej mierze inspirowane były francuskim symbolizmem. Jego mistrzami byli: Charles Budelaire, Stéphane Mallarmé, Alfred de Musset, Pierre Dupont, a z tych bardziej niepokornych: Arthur Rimbaud. Młody poeta znał też świetnie język angielski, a w jego wierszach można odnaleźć również ślady lektur Thomasa Moore'a i Edgara Allana Poe. Jego bogate intelektualnie wiersze cechuje ogromna dbałość i precyzja warsztatowa, a ulubionym gatunkiem poetyckim był sonet. To wszystko sprawiło, że pomimo tak młodego wieku i bardzo krótko trwającej pracy twórczej, uważany jest dzisiaj za jednego z najwybitniejszych poetów kanadyjskich i francuskojęzycznych. Wszystkie jego wiersze zostały przetłumaczone na angielski i koreański, a większość na włoski, hiszpański, rosyjski, chiński i japoński.

Émile NelliganW Polsce ukazał się tylko jeden tomik jego wierszy: Poezje. Wybór, opracowanie i przekład Joanna Paluszkiewicz-Magner. Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2003, w profesjonalnym, francusko-polskim wydaniu, z przedmową Pawła Wyczyńskiego – profesora Uniwersytetu Ottawskiego, wybitnego znawcy twórczości Émila Nelligana. Tomik zawiera 27 wierszy w oryginale i przekładach, pochodzących w większości z jego debiutanckiego i jedynego wydanego za życia tomiku.

Wiersze tutaj prezentowane, z dwoma wyjątkami („Clair de lune intellectuel” i „Violon d'adieu”) nie były wcześniej tłumaczone i publikowane w Polsce. Pochodzą z przygotowywanego do druku dwujęzycznego, francusko-polskiego, tomiku: Émile Nelligan: Wiersze wybrane/Poèmes choisis. Wybrał, z francuskiego przełożył i opracował Ryszard Mierzejewski. Tomik ukaże się w serii wydawniczej „Biblioteka Przekładów Poetyckich pod red. Ryszarda Mierzejewskiego”, nakładem tłumacza.

Ryszard Mierzejewski

Clair de lune intellectuel Ma pensée est couleur de lumières lointaines, Du fond de quelque crypte aux vagues profondeurs. Elle a l'éclat parfois des subtiles verdeurs D'un golfe où le soleil abaisse ses antennes. En un jardin sonore, au soupir des fontaines, Elle a vécu dans les soirs doux, dans les odeurs; Ma pensée est couleur de lumières lointaines, Du fond de quelque crypte aux vagues profondeurs. Elle court à jamais les blanches prétentaines, Au pays angélique où montent ses ardeurs, Et, loin de la matière et des brutes laideurs, Elle rêve l'essor aux céleste Athènes. Ma pensée est couleur de lunes d'or lointaines.Émile Nelligan

Duchowe światło księżyca Moja myśl jest koloru dalekiego światła, Z dołu jakiejś krypty do morskich głębokości. Czasami jest odpryskiem subtelnej zieloności W zatoce, gdzie słońce swe czułki zatapia. W ogrodzie dźwięku, gdzie fontanna wzdycha, Przeżyta w wieczornym zapachu łagodności, Moja myśl jest koloru dalekiego światła, Z dołu jakiejś krypty do morskich głębokości. Snuje się zawsze jak niewinne włóczęgi Do anielskich krajów, unosząc swe namiętności I z dala od pospolitej brzydoty oraz nieczystości O wzlocie do niebiańskich Aten śni. Moja myśl jest koloru złota dalekiego księżyca.tłum. Ryszard Mierzejewski

Thème sentimental Je t’ai vue un soir me sourire Dans la planète des Bergers; Tu descendais à pas légers Du seuil d’un château de porphyre. Et ton œil de diamant rare Eblouissait le règne astral. Femme, depuis, par mont ou val, Femme, beau marbre de Carrare. Ta voix me hante en sons chargés De mystère et fait mon martyre, Car toujours je te vois sourire Dans la planète des Bergers.Émile Nelligan

Motyw sentymentalny Widziałem, jak uśmiechasz się w nocy Na Gwieździe Wieczornej. Nie zeszłaś do światła z niej, Samotna w zamku z porfirytowej skały. A twoje oczy z drogocennego diamentu Olśniewały królestwem astralnym. Kobieto, od szczytów górskich lub dolin, Kobieto, z pięknego kararyjskiego marmuru. Twój głos nawiedza mnie w tonacji pełnej Tajemnic i wywołuje moje męczarnie, Bo wciąż widzę, jak uśmiechasz się do mnie, Na Gwieździe Wieczornej.tłum. Ryszard Mierzejewski

Violon d'adieu Vous jouiez Mendelssohn ce soir-là; les flammèches Valsaient dans l’âtre clair, cependant qu’au salon Un abat-jour mêlait en ondulement long Ses rêves de lumière au châtain de nos mèches. Et tristes, comme un bruit frissonnant de fleurs sèches Éparses dans le vent vespéral du vallon, Les notes sanglotaient sur votre violon Et chaque coup d’archet trouait mon cœur de brèches. Or, devant qu’il se fût fait tard, je vous quittai, Mais jusqu’à l’aube errant, seul, morose, attristé, Contant ma jeune peine au lunaire mystère, Je sentais remonter comme d’amers parfums Ces musiques d’adieu qui scellaient sous la terre Et mon rêve d’amour et mes espoirs défunts. Émile Nelligan

Skrzypce pożegnania Grałaś tam Mendelssohna tego wieczoru, a iskry Tańczyły w jasnym ognisku, podczas gdy w salonie Abażur układał w długie falowanie Swoje marzenia, a w nich nasze kasztanowe włosy. Smutne, jak suchych kwiatów głosy drżące, Rozrzucone wieczorem w dolinie na wiatrach, Kiedy nuty szlochały na twoich skrzypcach, A każde pociągnięcie smyczka przebijało mi serce. Tak więc, zanim zrobiło się późno, ciebie opuściłem, Ale aż do świtu sam, przygnębiony i smutny chodziłem, Znosząc młode cierpienie jak księżycową tajemnicę. Czułem jakby się unosiły jakieś przykre zapachy Tej muzyki pożegnania, pokrywającej ziemię, Moje marzenia o miłości i nadzieje, które zmarły.tłum. Ryszard Mierzejewski

Soirs d'octobre - Oui, je souffre, ces soirs, démons mornes, chers Saints. - On est ainsi toujours au soupçon des Toussaints. - Mon âme se fait dune à funèbres hantises. - Ah! Donne-moi ton front, que je calme tes crises. - Que veux-tu? je suis tel, je suis tel dans ces villes, Boulevardier funèbre échappé des balcons, Et dont le rêve élude, ainsi que des faucons, L’affluence des sots aux atmosphères viles. Que veux-tu? je suis tel... Laisse-moi reposer Dans la langueur, dans la fatigue et le baiser, Chère, bien-aimée âme où vont les espoirs sobres Écoute! Ô ce grand soir, empourpré de colères, Qui, galopant, vainqueur des batailles solaires, Arbore l’Étendard triomphal des Octobres!Émile Nelligan

Wieczory października - Tak, cierpię, te wieczory, ponure demony, drodzy Święci. - Jest więc zawsze podejrzenie, że są to Wszyscy Święci. - Moja dusza jest jak żałobnych obsesji wydmy. - Ach! Daj mi swoje czoło, a uspokoję twoje nerwy. - Czego chcesz? Jestem taki, jestem taki w tych miastach, Włóczęga ponury, który uciekał balkonami Przed snami, ale także przed jastrzębiami, Rozsiewając głupotę w nikczemnych nastrojach. Czego chcesz? Jestem taki... Daj odpocząć od frasunku W wyczerpaniu, w zmęczeniu i w pocałunku, Droga, kochana duszo, gdzie dążą skromne oczekiwania. Posłuchaj! Ach, ten piękny wieczór, purpurowy ze złości, Który galopuje jak zwycięzca słonecznych batalii, I wznosi tryumfalnie do góry sztandar października!tłum. Ryszard Mierzejewski

Nuit d'été Le violon, d’un chant très profond de tristesse, Remplit la douce nuit, se mêle au son des cors ; Les Sylphes vont pleurant comme une âme en détresse Et les cœurs des grands ifs ont des plaintes de morts. Le souffle du Veillant anime chaque feuille, Le rameau se balance en un rythme câlin, Les oiseaux sont rêveurs, et sous l’œil opalin De la lune d’été, ma douleur se recueille. Au concert susurré que font sous la ramure Les grillons, ces lutins en quête de sabbat, Soudain a résonné toute, en mon cœur qui bat, La grande majesté de la Nuit qui murmure Dans les cieux alanguis un ramage lointain, Prolongé jusqu’à l’aube humide du Matin.Émile Nelligan

Letnia noc Melodia skrzypiec, głębokiego zasmucenia, Wypełnia łagodną noc i jeszcze rogów dźwięki; Sylfy* płaczą jak dusze w stanie zagrożenia, A serca wielkich cisów wydają śmiertelne jęki. Każdy żywy liść porusza oddech czuwania, Gałąź kołysze się w rytmie pieszczoty, Ptaki śpią, a pod oczami kamień szlachetny Księżyca w lecie i zebrane moje cierpienia. W szeptanym koncercie pod drzew gałęziami Świerszcze, te leśne duszki szukające sabatu, Nagle wszystko zabrzmiało w mym serca biciu, Wielki majestat Nocy, który swymi szeptami, Na zmęczonym niebie, dalekim śpiewem ptaka Przedłuża się aż do wilgotnego świtu poranka.tłum. Ryszard Mierzejewski

*sylfy – w średniowiecznych wierzeniach ludowych duchy, z którymi mogli przyjaźnić się ludzie o czystych,nieskalanych duszach – przyp. R. M.

Tarentelle d'automne Vois-tu près des cohortes bovines Choir les feuilles dans les ravines, Dans les ravines? Vois-tu sur le côteau des années Choir mes illusions fanées, Toutes fanées? Avec quelles rageuses prestesses Court la bise de nos tristesses, De mes tristesses! Vois-tu près des cohortes bovines, Choir les feuilles dans les ravines Dans les ravines? Ma sérénade d’octobre enfle une Funéraire voix à la lune, Au clair de lune. Avec quelles rageuses prestesses Court la bise de nos tristesses, De mes tristesses! Le doguet bondit dans la vallée. Allons-nous-en par cette allée, La morne allée! Ma sérénade d’octobre enfle une Funéraire voix à la lune, Au clair de lune. On dirait que chaque arbre divorce Avec sa feuille et son écorce, Sa vieille écorce. Ah! Vois sur la pente des années Choir mes illusions fanées, Toutes fanées!Émile Nelligan

Jesienna tarantela Czy widzisz gdzieś blisko stada bydlęce Liście, co opadają w wąwozie, W wąwozie? Czy widzisz gdzieś na prastarej górze Moje złudzenia, co opadają wyblakłe, Wszystkie wyblakłe? Z jakimiś gwałtownymi napadami złości Krótki pocałunek naszych przykrości, Moich przykrości! Czy widzisz gdzieś blisko stada bydlęce Liście, co opadają w wąwozie, W wąwozie? Moja październikowa serenada się rozrasta, Żałobny głos do księżyca, Do światła księżyca. Z jakimiś gwałtownymi napadami złości Krótki pocałunek naszych przykrości, Moich przykrości! Wściekły pies pobiegł w dół doliną. Pójdźmy za nim tą drogą, Posępną drogą! Moja październikowa serenada się rozrasta, Żałobny głos do księżyca, Do światła księżyca. Wydaje się, że każde drzewo się rozwodzi Odchodzi od swojej kory i swoich liści, Swoich starych liści. Ach! Spójrz w dół, na te stoki prastare Moje złudzenia wyblakłe, Wszystkie wyblakłe!tłum. Ryszard Mierzejewski

Jardin sentimental Là, nous nous attardions aux nocturnes tombées, Cependant qu’alentour un vol de scarabées Nous éblouissait d’or sous les lueurs plombées. De grands chevaux de pourpre erraient, sanguinolents, Par les célestes turfs, et je tenais, tremblants, Tes doigts entre mes mains, comme un nid d’oiseaux blancs. Or, tous deux, souriant à l’étoile du soir, Nous sentions se lever des lumière d’espoir En notre âme fermée ainsi qu’un donjon noir. Le vieux perron croulant parmi l’effroi des lierres, Nous parlait des autans qui chantaient dans les pierres De la vieille demeure aux grilles familières. Puis l’Angelus, devers les chapelles prochaines, Tintait d’une voix grêle, et, sans rompre les chaînes, Nous allions dans la Nuit qui priait sous les chênes. Foulant les touffes d’herbe où cri-cri se perd, Invisibles, au loin, dans un grand vaisseau vert, Nous rêvions de monter aux astres de VesperÉmile Nelligan

Ogród sentymentalny Zasiedzieliśmy się tam w ciemnościach nocy, Jednak kiedy wokół podniósł się lot chrząszczy, Oślepił nas bladych skrzydełek blask złoty. Duże konie wędrowały w purpurze krwistych kolorów, Stałem drżąc, a one biegły po błękitnych torach wyścigów, Twe palce w mych dłoniach jak w gnieździe białych ptaków. I tak oboje uśmiechaliśmy się do gwiazdy wieczoru, Czuliśmy światło nadziei, wschodzące od wschodu, Uwięzione w naszych duszach jak w ciemnym lochu. Stare schody w przerażonym bluszczu się rozpadały, Rozmawialiśmy o wichrach, co w kamieniach śpiewały I w naszym starym, rodzinnym domu mieszkały. Wtedy Anioł Pański, pochylony nad bliskimi kaplicami, Zadzwonił najwyższym tonem, skrępowany łańcuchami, A my poszliśmy w nocy, modlić się pod dębami. Depcząc kępy trawy, utracone przez świerszcze, Niewidzialni, daleko, na dużym zielonym okręcie, Marzyliśmy jak osiągnąć do gwiazd Wenus przejście.tłum. Ryszard Mierzejewski

Bergère Vous que j’aimai sous les grands houx, Aux soirs de bohême champêtre, Bergère, à la mode champêtre, De ces soirs vous souvenez-vous? Vous étiez l’astre à ma fenêtre Et l’étoile d’or dans les houx. Aux soirs de bohême champêtre Vous que j’aimai sous les grands houx, Bergère, à la mode champêtre, Où donc maintenant êtes-vous? - Vous êtes l’ombre à ma fenêtre Et la tristesse dans les houx.Émile Nelligan

Pasterka Ty, którą kochałem pod ostrokrzewami, Na wsi, w te wieczory cygańskie, Pasterko, na wsi ubrana modnie, Czy wspominasz to wieczorami? Byłaś gwiazdą w moim oknie I złotą planetą pod ostrokrzewami. Na wsi, w te wieczory cygańskie, Ty, którą kochałem pod ostrokrzewami, Pasterko, na wsi ubrana modnie, Gdzie teraz jesteś swymi myślami? Cieniem tylko zostałaś w moim oknie I wielkim smutkiem pod ostrokrzewami.tłum. Ryszard Mierzejewski

Les vieillees rues Que vous disent les vieilles rues Des vieilles cités?... Parmi les poussières accrues De leurs vétustés, Rêvant de choses disparues, Que vous disent les vieilles rues? Alors que vous y marchez tard Pour leur rendre hommage: De plus d’une âme de vieillard Nous sommes l’image. Disent-elles dans le brouillard, Alors que vous y marchez tard. Comme d’anciens passants nocturnes Qui longent nos murs, En eux ayant les noires urnes De leurs airs impurs, S’en vont les Remords taciturnes Comme d’anciens passants nocturnes. Voilà ce que dans les cités Maintes vieilles rues Disent parmi les vétustés Des choses accrues Parmi vos gloires disparues, Ô mornes et mortes cités!Émile Nelligan

Stare ulice Mówicie, że stare ulice W starych miastach?... Gdzie stosy kurzu narosłe W ich ruinach, Marząc o tym, co zanikające, Mówicie, że stare ulice? Kiedy tam późno chodzicie, Aby im złożyć hołd razem: Więcej duszy starca, mówicie, Jesteśmy obrazem. A więc, mówcie to we mgle, Kiedy tam późno chodzicie. Jak dawni przechodnie w nocy, Co chodzili wzdłuż murów miasta, Poprzez swoje czarne urny, Pełne stęchłego powietrza, By pominąć skryte sumienia wyrzuty, Jak dawni przechodnie w nocy. Oto, jakie są miasta, Wiele w nich ulic starych. Mówcie, jaka to ruina, O sprawach narosłych, O waszych honorach straconych, Ach, smutne i martwe miasta!tłum. Ryszard Mierzejewski

Chapelle dans les bois Nous étions là deux enfants blêmes Devant les grands autels à franges, Où Sainte Marie et ses anges Riaient parmi les chrysanthèmes. Le soir poudrait dans la nef vide; Et son rayon à flèche jaune, Dans sa rigidité d’icône Effleurait le grand Saint livide. Nous étions là deux enfants tristes Buvant la paix du sanctuaire, Sous la veilleuse mortuaire Aux vagues reflets d’améthyste. Nos voix en extase à cette heure Montaient en rogations blanches, Comme un angelus des dimanches, Dans le lointain qui prie et pleure... Puis nous partions... Je me rappelle! Les bois dormaient au clair de lune, Dans la nuit tiède où tintait une Voix de la petite chapelle....Émile Nelligan

Kaplica w lesie Jako dwoje bladych dzieci byliśmy tam sami, Przed wielkimi frędzlami starych ołtarzy, Gdzie Święta Maria oraz jej anioły Uśmiechały się między chryzantemami. Wieczór w pustej nawie zasnął, A jego promień jak żółtej strzały Swoją sztywnością ikony Wielkiego bladego Świętego drasnął. Jako dwoje smutnych dzieci byliśmy tam sami, Upojeni spokojem tego świętego miejsca, Gdzie wciąż świeci się wieczna lampka, Falując ogniem z ametystowymi odblaskami. Byliśmy w tej godzinie podekscytowani I wznosili do nieba głosy białej modlitwy, Tak, jak niedzielne anioły, Które modlą się i płaczą w oddali... Przypominam sobie, jak wyszliśmy!... Lasy spały w księżycowym świetle, W tę ciepłą noc, kiedy nagle Odezwał się dzwon małej kaplicy...tłum. Ryszard Mierzejewski

Le lac Remémore, mon cœur, devant l’onde qui fuit De ce lac solennel, sous l’or de la vesprée, Ce couple malheureux dont la barque éplorée Y vint sombrer avec leur amour, une nuit. Comme tout alentour se tourmente et sanglote! Le vent verse les pleurs des astres aux roseaux, Le lys s’y mire ainsi que l’azur plein d’oiseaux, Comme pour y chercher une image qui flotte. Mais rien n’en a surgi depuis le soir fatal Où les amants sont morts enlaçant leurs deux vies, Et les eaux en silence aux grèves d’or suivies Disent qu’ils dorment bien sous leur calme cristal. Ainsi la vie humaine est un grand lac qui dort Plein sous le masque froid des ondes déployées, De blonds rêves déçus, d’illusions noyées, Où l’Espoir vainement mire ses astres d’or. Émile Nelligan

Jezioro Moje serce przypomina, przed uciekającą falą, To podniosłe jezioro pod złotem wieczornego nieba, Tę nieszczęśliwą parę, która jak łódź zapłakana Zatonęła w nocy razem z ich miłością. Jak wszystko, co otacza wokół udręczenie, Wiatr leje łzy do gwiazd na niebie i trzcin na ziemi, Lilia przegląda się w lustrze wody, a na niebie ptaki, Jakby szukały tego obrazu, który płynie. Od kiedy wieczór zasnął, nic się nie pojawiło, ale Kochankowie umierają, tuląc do siebie dwa życia, A wody w nieprzerwanej ciszy złotego wybrzeża Mówią, że dobrze sypiają w ich cichym krysztale. Takie też jest ludzkie życie, jak duże jezioro śpiące, Pod zimnymi maskami rozciągających się fal, Jasne marzenia zawiedzione, zatopionych iluzji żal, A nadzieja na próżno wypatruje swoje gwiazdy złote.tłum. Ryszard Mierzejewski

Tristesse blanche Et nos cœurs sont profonds et vides comme un gouffre, Ma chère, allons-nous-en, tu souffres et je souffre. Fuyons vers le castel de nos Idéals blanc, Oui, fuyons la Matière aux yeux ensorcelants. Aux plages de Thule, vers l’île des Mensonges, Sur la nef des vingt ans fuyons somme des songes. Il est un pays d’or plein de lieds et d’oiseaux Nous dormirons tous deux aux frais lits des roseaux. Nous nous reposerons des intimes désastres, Dans des rythmes de flûte, à la vase des astres. Fuyons vers le château de nos Idéals blancs, Oh! fuyons la Matière aux yeux ensorcelants. Veux-tu mourir, dis moi? Tu souffres et je souffre, Et nos cœurs sont profonds et vides comme en gouffre.Émile Nelligan

Biały smutek A nasze serca jak otchłań są głębokie i puste, Chodźmy, moja kochana, ty cierpisz i ja cierpię. Uciekajmy do naszych białych Ideałów zamku, Tak, uciekajmy Materio do urzekających oczu. Na plażę w Thule, w stronę Zakłamanej Wyspy, Na dwudziestoletnim okręcie uciekajmy jak sny. Jest taki kraj, pełen pieśni i ptaków, kraj złoty, Śpimy tam na dwóch łóżkach z trzciny bez opłaty. W intymnych ruinach odpoczywamy sobie, W rytmie fletu, w gwiezdnym błocie. Uciekajmy do naszych białych Ideałów pałacu, Ach! Uciekajmy Materio do urzekających oczu. Powiedz mi, czy chcesz umrzeć? Ty cierpisz i ja cierpię, A nasze serca jak otchłań są głębokie i puste.tłum. Ryszard Mierzejewski

Roses d'octobre Pour ne pas voir choir les roses d’automne, Cloître ton cœur mort en on cœur tué. Vers des soirs souffrants mon deuil s’est rué, Parallèlement au mois monotone. Le carmin tardif et joyeux détonne Sur le bois dolent de roux ponctué... Pour ne pas voir choir les roses d’automne, Cloître ton cœur mort en mon cœur tué. Là-bas, les cyprès ont l’aspect atone; A leur ombre on est vite habitué, Sous terre un lit frais s’ouvre situé; Nous y dormirons tous deux, ma mignonne, Pour ne pas voir choir les roses d’automne.Émile Nelligan

Róże w październiku Aby nie patrzeć, jak opadają róże jesienne, Twoje śmiertelne serce w martwym jest zamykane, A pod wieczór cierpiące żale są już zbuntowane, Tak, jak jesienne miesiące monotonne. Błyszczą odcienie karminu, późne i radosne, Czerwone pędy, płaczące i przerywane, Aby nie patrzeć, jak opadają róże jesienne, Twoje śmiertelne serce w martwym jest zamykane. Tam cyprysy, wyglądające dość blado, W których cieniu można szybko zamieszkać, Świeżą pościel na łóżku pod ziemią rozścielać I spać tam oboje, moje śliczne kochanie. Aby nie patrzeć, jak opadają róże jesienne.tłum. Ryszard Mierzejewski

Nocturne À Denys Lanctôt C’est l’heure solennelle et calme du silence, L’Angélus a sonné notre prière à Dieu; Le cœur croyant sommeille en un repos immense, Noyé dans les parfums languissants du Saint-Lieu. C’est l’heure du pardon et de la pénitence, C’est bien l’heure où l’on fait notre plus chaste aveu, Où nos yeux ruisselants, pleurs de reconnaissance, Retrouvent à la fin l’ardeur du premier feu. Ô Soir si consolant pour mon cœur ravagé, Soir de miséricorde au pécheur affligé Qui demande à son Dieu la manne bienfaisante, Pénètre de ton ombre une âme à la tourmente, Recueillement subit du passé dans ton sein, Pour qu’elle puisse avoir paix et joie au Matin.Émile Nelligan

Nokturn Denisowi Lanctôt To są godziny ciszy, podniosłe i kojące, Anioł zadzwonił na modlitwę do Boga; Wierzące serce w odpoczynku drzemie, Zatopione w zapachach Świętego Miejsca. To są godziny przebaczenia i pokuty, Dobre godziny naszej najczystszej spowiedzi, Kiedy z wdzięczności płaczą załzawione oczy, Odnajdując w końcu żar pierwszych płomieni. O nocy, która pocieszasz moje zdruzgotane serce, Ofiarując skruszonemu grzesznikowi miłosierdzie, Który pyta swego Pana o dobrodziejstwo zbawienia, Przenika twoje cienie duszy, aż do cierpienia. Medytacja zanika nagle w twoim wnętrzu, Aby mieć spokój i radość o poranku. tłum. Ryszard Mierzejewski

Rythmes du soir Voici que le dahlia, la tulipe et les roses Parmi les lourds bassins, les bronzes et les marbres Des grands parcs où l’Amour folâtre sous les arbres Chantent dans les soirs bleus; monotones et roses Chantent dans les soirs bleus la gaîté des parterres, Où danse un clair de lune aux pieds d’argent obliques, Où le vent de scherzos quasi mélancoliques Trouble le rêve lent des oiseaux solitaires, Voici que le dahlia, la tulipe et les roses, Et le lys cristallin épris du crépuscule, Blêmissent tristement au soleil qui recule, Emportant la douleur des bêtes et des choses; Voici que le dahlia, comme un amour qui saigne, Attend d’un clair matin les baisers frais et roses, Et voici que le lys, la tulipe et les roses Pleurent les souvenirs dont mon âme se baigne.Émile Nelligan

Rytmy wieczoru Tu, gdzie rosną dalie, tulipany i róże, Między ciężkimi misami, brązami i marmurami Dużych parków, miłość swawoli pod drzewami, Śpiewając w błękitne wieczory. Smętne i różowe Pieśni w błękitne wieczory, na wesołych klombach, Gdzie księżyc tańczy, wykrzywiając srebrne nogi, A wiatr śpiewa scherzo jakby w melancholii I samotne ptaki pogrążone są w niespokojnych snach. Tu, gdzie rosną dalie, tulipany i róże, I krystaliczne lilie, zadurzone w zmierzchu, Blednąc smutno w zachodzącym słońcu, Zabierają zwierząt i rzeczy cierpienie. Tu, gdzie rosną dalie, jak miłość, która krwawi, Czekaj na poranek, pocałunki świeże i różowe, I tutaj, gdzie rosną lilie, tulipany i róże, Płaczą wspomnienia, w których dusza się pławi.tłum. Ryszard Mierzejewski

Le voyageur À mon père Las d’avoir visité mondes, continents, villes, Et vu de tout pays, ciel, palais, monuments, Le voyageur enfin revient vers les charmilles Et les vallons rieurs qu’aimaient ses premiers ans. Alors sur les vieux bancs au sein des soirs tranquilles, Sous les chênes vieillis, quelques bons paysans, Graves, fumant la pipe, auprès de leurs familles Écoutaient les récits du docte aux cheveux blancs. Le printemps refleurit. Le rossignol volage Dans son palais rustique a de nouveau chanté, Mais les bancs sont déserts car l’homme est en voyage. On ne le revoit plus dans ses plaines natales. Fantôme, il disparut dans la nuit, emporté Par le souffle mortel des brises hivernales.Émile Nelligan

Podróżnik Mojemu Ojcu Znużony, zwiedzając świat, kontynenty, miasta, Poznał różne kraje, niebo, pałace, monumenty, W końcu do uśmiechniętych alei i dolin powraca, Które tak ukochał kiedyś przed wieloma laty. A na starych ławkach w głębi cichych nocy, Pod starymi dębami, gromadzącymi wieśniaków, Ktoś wypalił fajką swoje i ukochanej inicjały, Słuchając opowieści białowłosych mędrców. Wiosna znów zakwitła. Słowik wokół szybuje Nad swoim wiejskim pałacem, rozśpiewany, Ale ławki są puste, bo człowiek wciąż podróżuje. Nie jest już na swoim rodzinnym polu. Jego duch znikł w nocy, został porwany Przez powiew górskiego zimowego wiatru.tłum. Ryszard Mierzejewski

Le vent, le vent triste de l’automne! Beauté des femmes, leur faiblesse et ces mains pâles Qui font souvent le bien, et peuvent tout le mal. Paul Verlaine Avec le cri qui sort d’une gorge d’enfant, Le vent de par les bois, funèbre et triomphant, Le vent va, le vent court dans l’écorce qu’il fend Mêlant son bruit lointain au bruit d’un olifant. Puis voici qu’il s’apaise, endormant ses furies Comme au temps où jouant dans les nuits attendrie; Son violon berçait nos roses rêveries Choses qui parfumiez les ramures fleuries! Comme lui, comme lui qui fatal s’élevant Et gronde et rage et qui se tait aussi souvent, Ô femme, ton amour est parallèle au Vent: Avant de nous entrer dans l’âme, il nous effleure; Une fois pénétré pour nous briser, vient l’heure Où sur l’épars débris de nos cœurs d’homme, il pleure!Émile Nelligan

Wiatr, smutny jesienny wiatr! Piękno kobiet, ich słabość i te blade dłonie, Które często czynią dobro, a może i całe zło. Paul Verlaine Razem z krzykiem, co wychodzi z gardła dziecka, Wiatr wieje w lesie, żałosny i tryumfalny, Przechodzi krótko przez korę, która się rozdziera, Łącząc swoje długie łkanie z dźwiękami olifanty.* Potem tu się uspokaja, zasypiają jego furie, Jak podczas rzewnych nocy, kiedy śpiewa. Kołysze do naszych różanych snów skrzypce I wszystko, co pachnie jak kwitnące drzewa! I jak ten, co jeszcze przed śmiercią się podnosi, Jęczy, buntuje się, a często też nic już nie mówi. Ach, kobieto, twoja miłość z wiatrem jest zbieżna: Zanim wejdziemy do duszy, ona będzie nas ranić, Raz przeniknie, aby złamać i nadejdzie godzina, Gdy rozrzucone szczątki naszych serc będą płakać!tłum. Ryszard Mierzejewski

*olifant – tu: instrument muzyczny, róg z kości słoniowej – przyp. R.M.

Berceuse Quelqu’un pleure dans le silence Morne des nuits d’avril; Quelqu’un pleure la somnolence Longue de son exil. Quelqu’un pleure sa douleur Et c’est mon cœur... Émile Nelligan

Kołysanka Ktoś cicho płacze w samotności Smutne noce kwietniowe. Ktoś cicho płacze w bezsenności Długie swoje wygnanie. Ktoś wypłakuje swoje cierpienie I to jest serce moje...tłum. Ryszard Mierzejewski

Aubade rouge L'aube éclabousse les monts de sang Tout drapés de fine brume, Et l'on entend meugler frémissant Un boeuf au naseau qui fume. Voici l'heure de la boucherie. Le tenant par son licol Les gars pour la prochaine tuerie Ont mis le mouchoir au col. La hache s'abat avec tel han, Qu'ils pausent contre habitude Procumbit bos. Tel l'éléphant Croule en une solitude. Le sang gicle. Il laboure des cornes Le sol teint d'un rouge hideux Et Phébus chante aux beuglements mornes Du boeuf qu'on rupture ŕ deux.Émile Nelligan

Czerwona serenada Góry zaplamione krwią o świcie, Wszystko pokryte jest delikatną mgłą I słychać drżące bydła porykiwanie, A w nozdrzach czuć wołowinę pieczoną. To jest godzina bydlęcego uboju. Gospodarz na swojej uwięzi I chłopaki do kolejnego krwawego rozboju Wiążą chusty wokół zwierząt szyi. Uff, jak ta siekiera ścina, Ich niemoc przeciwko zręczności Mistrza powalającego na ziemię. Jak słonia Broczącego krwią w samotności. Tryska krew. Rogi orzą ziemię W kolorze odrażającej czerwieni, A Febus śpiewa żałosne porykiwanie Wołów rozrywanych na części.tłum. Ryszard Mierzejewski

La Vierge noire Elle a les yeux pareils à d’étranges flambeaux Et ses cheveux d’or faux sur ses maigres épaules, Dans des subtils frissons de feuillages de saules, L’habillent comme font les cyprès des tombeaux. Elle porte toujours ses robes par lambeaux, Elle est noire et méchante; or qu’on la mette aux geôles, Qu’on la batte à jamais à grands fouets de tôles. Gare d’elle, mortels, c’est la chair des corbeaux! Elle m’avait souri d’une bonté profonde, Je l’aurais crue aimable et sans souci du monde Nous nous serions tenus, Elle et moi par les mains. Mais, quand je lui parlai, le regard noir d’envie, Elle me dit: tes pas ont souillé mes chemins. Certes tu la connais, on l’appelle la Vie!Émile Nelligan

Czarna Madonna Oczy ma do dziwnych pochodni podobne I niezwykle złote włosy na szczupłych ramionach, W delikatnych drżeniach liści na wierzbach Jej szaty wyglądają jak cyprysy żałobne. Suknia, którą nosi, zawsze jest postrzępiona, A ona czarna i zła, kiedy uwięziona pozostaje I nigdy batem nie wymierza razów w mamrze. Uważajcie na nią, śmiertelni, to jest ciało kruka! Uśmiechnęła się do mnie w głębokiej dobroci, A ja uwierzyłem w świat życzliwy i beztroski, Gdzie trzymamy się mocno, ona i ja za ręce. Gdy z nią rozmawiałem, czarnym z zazdrości wzrokiem Powiedziała: chcę, aby moje drogi nie były splamione: Na pewno o tym wiesz, że nazywa się to Życiem!tłum. Ryszard Mierzejewski

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.