Co Wam będę dużo mówić? Brownies to niebo w gębie dla każdego miłośnika czekolady. Czego tu nie lubić? Czekolada – pycha! Masło – pycha! Cukier – pycha! Banalnie proste do zrobienia, nieziemsko smaczne.
Przepisów na brownie jest cała masa, a dziś pokażę jeden z moich sztandarowych. Podzielę się z Wami wiedzą niemal tajemną, bo nikt nie jest w stanie do końca powiedzieć, co w tym cieście jest. Ilekroć kogoś częstuję, tylekroć słyszę, że to brownie inne niż wszystkie, że jest w nim coś, co powoduje, że jest wyjątkowo dobre i ma ciekawą konsystencję. Ten sekret to gatunek cukru. Od ponad siedmiu lat piekę brownie, używając ciemnego cukru muscovado. Jest on lepki, ciągnący się, ma smak jakby lekko przypalonego toffi, coś z delikatnej wędzonki – nie da się tego opisać, trzeba spróbować!
Zauważcie też, że w przepisie nie ma proszku do pieczenia. Dzięki temu nic nie zakłóca smaku czekolady i ciasto zamiast wyrośnięte, jest w środku lepkie, jakby niedopieczone. Takie według mnie ma być idealne brownie. Zresztą, jak głosi legenda, autorka oryginalnego przepisu – Mildred Schrumpf – zapomniała dodać proszek do pieczenia do ciasta czekoladowego i niezrażona tą pomyłką pokroiła lepkie ciasto na porcje. Tak podobno powstała klasyka deserów – amerykańskie brownie. Mój przepis to modyfikacja innego, który dostałam od zaprzyjaźnionej Angielki, osoby gotującej świetnie i z pasją. Przepadłam na jego punkcie. Mam nadzieję, że i Wam ta wersja przypadnie do gustu.
Składniki:
Czekoladę z masłem rozpuścić w kąpieli wodnej, odstawić do ostygnięcia. Jajka roztrzepać, miksując dodawać muscovado, aż do uzyskania jednolitej, gęstej masy.
Dodać rozpuszczoną czekoladę z masłem, zmiksować, następnie stopniowo dodawać mąkę. Masę wylać do kwadratowej blaszki (20x20 cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Piec 40 minut w piekarniku nagrzanym do 160°C (termoobieg). Po upieczeniu od razu wyjąć z piekarnika i pozostawić do całkowitego ostygnięcia przed krojeniem. Środek może się lekko trząść – nie przejmować się tym, bo brownie stężeje podczas stygnięcia. Najlepsze jest drugiego dnia.
Upieczone brownie ma wierzch błyszczący, wyglądem przypominający papier i może popękać. Środek wygląda jak niedopieczony, ale ma absolutnie genialny w smak i fantastyczną konsystencję. Takie jest właśnie brownie, może nie najpiękniejsze, ale za to jak smakuje!