Nie wiem jak Wy, Drodzy Czytelnicy, ale ja uwielbiam dostawać kulinarne prezenty. Mam także kilku znajomych smakoszy, dla których słoiczek domowego wyrobu jest cenniejszy niż te krawaty, mydła czy inne rzeczy, które po rozpakowaniu w święta przy wydawanym teatralnym okrzyku radości, że właśnie o takim krawacie czy mydle się marzyło, lądują na dnie szafy. Jeśli macie ochotę zaskoczyć obdarowanych własnoręcznie przygotowanymi prezentami, to zapraszam do kilku moich wypróbowanych przepisów. Jedyne co potrzebujecie to odrobina czasu, chęci i kilka słoiczków, puszek, wstążek czy celofanowych woreczków, aby zwykle domowe przetwory i wypieki przemienić w niezwykły prezent.
Życzę Wam, aby święta były dla Was niezwykłe, a nadchodzący rok przyniósł wiele zdrowia, szczęścia i oczywiście ochoty do gotowania.
2 porcje
Piekarnik nagrzałam do 150 stopni C i wyłożyłam dużą blaszkę papierem do pieczenia. W misce wymieszałam masło ze wszystkimi przyprawami, olejem, jedną łyżką miodu, następnie dorzuciłam orzechy i migdały. Dokładnie wymieszałam, aby masa pokryła orzechy i migdały, następnie wyłożyłam je na blaszkę, w jedne warstwie, starając się zachować między nimi małe odstępy.
Wstawiłam do piekarnika na 10 minut, a po tym czasie skropiłam resztą miodu i piekłam kolejne 5 minut. Następnie posypałam sezamem i piekłam jeszcze 5 minut. Trzeba kontrolować piekarnik, bo miód lubi się przypalić i być gorzki.
Po upieczeniu od razu wyciągnęłam blaszkę z piekarnika i odstawiłam do całkowitego ostygnięcia. Orzechy i migdały przełożyłam do słoiczków i szczelnie je zakręciłam.
około 0.75 l
Skórkę pomarańczową, cynamon, wanilię, kardamon i goździki zalałam w słoiku wódką i zamknęłam szczelnie. Zostawiłam na 7 dni, codziennie wstrząsałam lekko słoikiem. Po tym czasie do słoika dodałam wodę z rozpuszczonym w niej cukrze i zamknęłam na kolejne 5 dni, codziennie potrząsając lekko słoikiem.
Przecedziłam do butelki, zachowując korę cynamonową i dwa paski skórki pomarańczowej, jako element dekoracyjny. Można dorzucić goździki czy strąki kardamonu do dekoracji, jak ktoś ma ochotę.
Piekarnik nagrzałam do około 100 stopni C. Skórkę z cytryny pokroiłam na nieduże kwadraciki i ułożyłam na blaszce do pieczenia wyłożonej pergaminem. Obok rozłożyłam tymianek i dodałam liść laurowy. Trzymałam w piekarniku, aż tymianek był zupełnie suchy, obracając go raz podczas suszenia.
Tymianek i liść laurowy wyciągnęłam, piekarnik wyłączyłam i zostawiłam skórkę cytrynową w jego środku, aż zupełnie wystygł. Po tym czasie skórka była już zupełnie sucha. Listki tymianku delikatnie strzepnęłam z gałązek do soli, jeśli jakieś gałązki wpadły do miseczki z solą wyciągnęłam je. Do soli pokruszyłam też liść laurowy. Dodałam skórkę cytrynową i wymieszałam. Rozłożyłam do małych słoiczków i szczelnie zakręciłam.
Możecie oczywiście całość zmielić i wtedy otrzymacie smakową sól gotową do użycia.
Wszystkie składniki umieściłam w robocie kuchennym i zmieliłam, ale nie za drobno. Zioła były zmielone dość drobno, natomiast sól zachowała jeszcze nieco grubości. Możecie oczywiście zmielić ją na proszek.
Sól rozłożyłam na blaszce wyłożonej papierem i umieściłam w piekarniku, z którego akurat wyciągnęłam upieczone ciasto. Wyłączyłam więc piekarnik, ale był on ciągle nagrzany do ok. 175 stopni C. Umieściłam w nim sól i zostawiłam zamknięty. Trzy razy, co około 10 minut przemieszałam sól, aby równomiernie wysychała. Gdy piekarnik zupełnie wystygł, sól była sucha, więc przełożyłam ją do czystego, suchego słoiczka.
około 5 słoiczków, każdy 190 ml
Obieraczką do warzyw obrałam skórkę z pomarańczy, w miarę cienko i pokroiłam ją na wąskie paseczki. Z łupinek kardamonu wyciągnęłam czarne ziarenka i utłukłam je w moździerzu na proszek. W dużym garnku umieściłam żurawinę, zasypałam cukrem, dodałam skórkę z pomarańczy i wycisnęłam z niej cały sok. Dodałam sok z cytryny, wanilię, kardamon i zagotowałam. Zmniejszyłam ogień i gotowałam odkryte, aż większość żurawiny się rozpadła (uwielbiam ten odgłos, gdy pęka podczas gotowania!).
Ściągnęłam z ognia, dodałam pektyny i dokładnie wymieszałam. Jeszcze ciepłe przełożyłam do wysterylizowanych gorących słoiczków, zakręciłam i odstawiłam do góry nogami, aż całkowicie wystygły.
Mąkę przesiałam i wymieszałam z cukrem. Dodałam masło i szybko zagniotłam ciasto. Pod koniec zagniatania dodałam guziki czekoladowe oraz żurawinę. Uformowałam długi wałek i zawinęłam go w folię spożywczą. Włożyłam do lodówki.
Piekarnik nagrzałam do 140 stopni C. Blaszkę do pieczenia wyłożyłam papierem. Wałek ciasta pokroiłam na około 7 mm plasterki i ułożyłam je, niezbyt ciasno na blaszce. Piekłam przez 15 minut (w dwóch porcjach, bo wychodzi ich sporo) i delikatnie szpatułką przekładałam na kratkę. Ciastka po upieczeniu są dość miękkie i łamliwe, trzeba uważać przy przenoszeniu ich na kratkę. Po ostygnięciu twardnieją lekko i nie kruszą się. Można przechowywać je do tygodnia, najlepiej w szczelnym pojemniku.