Kultura

Stat rosa pristina nomie, nomina nuda tenemus

Imię róży19 lutego tego roku zmarł Umberto Eco. Próbuję sobie przypomnieć swoje pierwsze spotkanie z jego literaturą. Powieścią oczywiście. I tylko przez grzeczność dodam, że „Imieniem róży”. Niestety, nie jestem w stanie dociec, czy najpierw przeczytałem książkę, czy obejrzałem film. Zamieszania dopełniają informacje, które sprawdziłem w sieci. Mianowicie, premiera polska filmu z Seanem Connerym miała miejsce ostatniego dnia roku 1986, zaś wydanie polskie „Imienia róży” w 1987. Bezskutecznie zadaję sobie pytania, wysilam spojrzenie w przeszłość sprzed prawie trzydziestu lat: biblioteka? Może ktoś podrzucił w liceum? Kino w Warszawie, dokąd wówczas jeździłem na wakacje? W każdym razie na półce domowej biblioteczki stoi sześć powieści Umberto Eco, według pojawiania się w księgarniach. Wszystkie w czarnych obwolutach. Prawie wszystkie w twardej oprawie. Brakuje ostatniej, ubiegłorocznej. O, proszę! Właśnie stałem się przedmiotem kpiny samego autora „Szaleństwa katalogowania”.

Przed zabraniem się do pisania wziąłem do ręki pierwszą powieść semiologa. Wydana przez Państwowy Instytut Wydawniczy w 1991 roku, jako czwarte wydanie. Jestem pewien, że kupiłem po to, żeby przeczytać po raz kolejny, żeby na zawsze pozostawała ze mną, podobnie jak powieści Dostojewskiego, Bułhakowa, Dickensa, Myśliwskiego. Żeby sięgać, zerkać, przypominać. Gdzie mogłem ją kupić? Ot, i tutaj zawodzi pamięć starszego pana. Na pewno nie była to księgarnia, w której obecnie jest sklep odzieżowy. Pewnie i nie ta, gdzie teraz sprzedają farby. Tudzież nie tam, gdzie obecnie piekarnia, sklep mięsny i pustostan odzwierciedlający upadek miejscowej przedsiębiorczości.

Nie na powieściach jednak się kończy. Przeczytałem większość zebranych esejów i felietonów Umberto Eco, przyznając się, że wielu, bardzo wielu z nich nie rozumiałem. Lecz rzecz dziwna, bo mimo że tak zachwycałem się powieściami, nigdy nie odważyłem się o żadnej z nich napisać ani słowa. Być może za bardzo byłem przestraszony, i jest tak dotąd, wielkością pisarza, znamienitego semiologa i semiotyka, który każde słowo traktuje jako znak. Bałem się, że źle odczytam funkcję i przesłanie? Nie podołam za myślą językoznawcy? Nie nadążę za zabawą, którą sprawia sobie Umberto Eco, nie dbając o niezbyt wyrobionych intelektualnie czytelników? Za to, o dziwo! parę zdań wydusiłem na temat Zapisków na pudełku od zapałek 1986–1991. Może jest dobra okazja, by sobie teraz dzieła wybitnego Włocha przypomnieć?

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.