Teatr jest dla ludzi, którym kościół nie wystarcza
13 maja odbyło się drugie spotkanie w ramach cyklu „Spotkania z poezją”. Zorganizowała je Fabryka Sztuk w Centrum Regionalno-Wystawienniczym Dolnej Wisły w Tczewie.
Tym razem gościem specjalnym była Teresa Budzisz-Krzyżanowska. Osoba nietuzinkowa, znakomita aktorka teatralna i filmowa, tczewianka z urodzenia. Spotkanie poprowadził Zdzich Wojtaś, natomiast gospodyniami wieczoru były dyrektor CRWDW Alicja Gajewska i Barbara Abdułchalimow. Mimo odniesionych sukcesów aktorka wprost onieśmielała swoją skromnością:
- Mam mówić o sobie? Jakim prawem mam zabierać czas swoją osobą? I bardzo nie chciałabym, aby to nasze dzisiejsze spotkanie to był czas stracony. Jest tyle rzeczy o których warto mówić. A poezja jest mową uroczystą...
Aktorka odczytała słowa takich wielkich poetów jak: Wisława Szymborska, cytując jej "Życie na poczekaniu"... Zadawała pytania retoryczne i zmuszała tym samym wszystkich uczestników do wewnętrznego przemyśliwania słów wybranych specjalnie na ten wieczór ze zbioru poezji.
- Dlaczego ja stoję po tej stronie? Każdy z nas jest artystą, tworzy. W pewnym sensie można powiedzieć, że pisze swoją książkę, którą jest jego własne życie. To jest rola każdego z nas, bo życie to swego rodzaju występ - premiera, bez możliwości prób. Co jest receptą na nasze życie, dobre życie?
Aktorka starała się odpowiedzieć na te pytania słowami poetów: Williama Szekspira, Adama Mickiewicza, Jana Kochanowskiego, Zbigniewa Herberta, Tadeusza Różewicza, Juliusza Słowackiego, Wisławy Szymborskiej, Cypriana Kamila Norwida czy w końcu Czesława Miłosza.
- Myślę, że bez poezji nasze życie byłoby uboższe, a poezja jest przecież wszędzie... Czyni ona nasze życie piękniejszym, lepszym, wznioślejszym.
Autorytety istnieją w pamięci i poza kategorią czasową. I tu aktorka wymieniła kilka osób kluczowych dla poezji. Jana Pawła II czy poetę Czesława Miłosza. Rok 2010 jest rokiem szczególnym, w którym obchodzimy wiele jubileuszy. Jednym z nich jest Rok Szopenowski.
- A z Szopenem kojarzy mi się mój ukochany Norwid. Wspominając osobę Papieża Jana Pawła II czy też Norwida w ten oto sposób stworzyło nam się doborowe towarzystwo, mimo że to trochę przypomina Stowarzyszenie Umarłych Poetów - mówi aktorka nie odmawiając sobie poczucia humoru.
- Poezja jest trudną sztuką. Jest wymagająca. I zapewne dlatego do poezji brak chętnych, gotowych do podążania za słowem poety, bo to wymaga wysiłku intelektualnego.
I w swej myśli podąża za słowami papieża Jana Pawła II, że tak naprawdę
język własny zamyka nas w sobie, a nie otwiera.
A jaka jest recepta na udane życie?
- Byłabym w stanie opowiedzieć o życiu szczęśliwym, bo staram się nie zauważać złych rzeczy. A skupiać się raczej na tych dobrych.
Aktorka potrafi zręcznie i bez zbędnej uczuciowości opowiadać o sprawach ostatecznych.
- Ale w życiu przychodzi taki czas, że trzeba odejść na wieczne pożegnanie. A Herbert miał spory talent w pisaniu o sprawach ostatecznych. Piękne są jego wiersze, przygotowują do odejścia. I jak to pisał Cyprian Kamil Norwid w Fortepianie Szopena - ten świat to tamten świat.
W drugiej części można było wspólnie obejrzeć film przedstawiający dorobek aktorki. Potem zgromadzona publiczność zadawała pytania m.in. o przyczynę wyjazdu z rodzinnego Tczewa.
- Nie powiem żeby Tczew był miejscem czarownym, a człowiek chce czegoś więcej. A tak szczęśliwie się złożyło, że miałam możliwość podróżowania. I tak mi przyszło do głowy aby uczęszczać do szkoły aktorskiej. I może jestem jakoś bezczelna, ale pamiętam jak na egzaminach wstępnych miałam zagrać pazia. I ku zdziwieniu jury ja go po prostu grałam, bez tego całego anturażu, makijażu...