Ta niedziela rozpoczęła się dla mnie dość wcześnie, bo już o 10.00 pędziłam na rowerze w kierunku lędzińskiego Klimontu, uwielbiam ten wiatr we włosach kiedy się z niego zjeżdża. Potem szybki prysznic, bo upał był nieziemski, zamiana roweru na mojego „sportowego marcosa” a więc skodę favorit i kierunek Chudów.

Chudów znajduję się na drodze z Tychów do Gliwic a więc łatwo tam trafić. Po co do Chudowa? A po to, żeby zadbać o swoją cerę w najtańszym Spa na Śląsku, za wejście na teren zamku w Chudowie nic się nie płaci, jedyna opłata jaką musieliśmy uiścić to 2 zł za parking samochodowy. Tak więc można powiedzieć, że impreza w błotku kosztowała nas aż 2 zł.

Z tego co przeczytałam na tablicach  nie ustalono dokładnie, kiedy powstał Zamek w Chudowie, przypuszcza się, że najprawdopodobniej w latach 30. XVI wieku. Za budowniczego renesansowego zamku uznaje się Jana Gierałtowskiego, który  w 1532 roku kupił wieś Chudów. Złoty czas zamku przypadał na początek XVIII wieku, kiedy to należał do najwspanialszych rezydencji na Śląsku, w której odbywały się liczne bale i przyjęcia.

Obecny renesansowy zamek zbudowano na planie zbliżonym do prostokąta o wymiarach 30 x 26 m. W środku założenia znajdował się niewielki dziedziniec z centralnie usytuowaną studnią. Czworoboczną wieżę o wymiarach 8,8 x 7,5 m umiejscowiono w południowo-zachodniej części założenia. Po obu jej stronach wzniesiono prostokątne budynki, pełniące funkcje mieszkalne.

W 1837 roku właścicielem zamku w Chudowie został Aleksander von Bally, który dokonał licznych przebudów, nie uwzględniając jednak pierwotnego stylu budowli, co doprowadziło do zatarcia renesansowej formy obiektu. Między innymi, w związku z legendami mówiącymi, iż zamek w Chudowie jest starym zamkiem templariuszy, von Bally przebudował wieżę, umieszczając w niej kaplicę (połączone dwie kondygnacje wieży). W tym czasie zmianie uległo również najbliższe otoczenie zamku, przy którym powstał duży budynek o charakterze gospodarczym. Mieścił się w nim zamkowy browar i karczma.

W 1875 roku zamek spłonął, potem został częściowo przebrany i przekształcony w modną wówczas romantyczną ruinę. Do połowy lat 90-tych XX wieku nikt nie opiekował się zamkiem, w roku 1995 powstała Fundacja „Zamek Chudów";, od 2001 roku prowadzone są prace rekonstrukcyjne oraz towarzyszące im badania archeologiczno-architektoniczne. Ta Fundacja w okresie letnim organizuje różne imprezy w parku obok ruin. Wiele razy już o nich słyszałam, wczoraj dotarłam po raz pierwszy i na pewno nie ostatni.

22 czerwca 2008 na terenie zamku w Chudowie rozłożono dwa baseny, które zamiast wodą były wypełnione po brzegi błotem. Błoto borowinowe jako znakomity kosmetyk doceniała już Kleopatra. Na scenie przygrywał zespół Bakshish. A my usiedliśmy na trawie , aby obserwować walki w błocie. Uczestnicy walczyli bardzo zacięcie , bo to nie lada wyczyn utrzymać się na nogach w takim basenie. Nie wiem na czym polegał fenomen tej imprezy, ale chyba właśnie to błoto spowodowało, że ludzie naprawdę cudnie się bawili. Po dość długiej decyzji wejść czy nie wejść ja , Wiola , Aneta i w końcu Bartek zdecydowaliśmy się na skok do basenu. Oczywiście każdy tzw. „biały” musiał przejść chrzest i zostaliśmy od razu obrzuceni błotem przez tych których twarzy już nie widzieliśmy.

Najgorzej było dostać błotem w oko, bo wtedy nic nie było widać a oczy szczypały. Więc jak już przeszliśmy chrzest dołączyliśmy do zabawy. Najgorsze było mycie, bo na terenie były tylko dwa węże a raczej szlaufy z wodą i straszna kolejka, aby choć trochę się opłukać.

Po tak zwanym pierwszym płukaniu z błota usiedliśmy w słoneczku a pogoda dopisała aby się wysuszyć i oglądać konkursy w basenie. Jednym z ciekawszych było bieganie w basenie –zwyciężał ten który zrobił jak najwięcej okrążeń i się nie przewrócił. Zabawa w borowinowym Spa była cudna, w przyszłym roku na pewno też tam będziemy ale już zakupimy okularki i będziemy bardziej przygotowani.

Na terenie zamku w Chudowie co jakiś czas odbywają się ciekawe imprezy. Najbliższa 3 sierpnia 2008 festiwal flamenco- na którym ja niestety nie mogę być, bo będę się urlopowała na zmianę w Dolomitach i na włoskiej plaży. Ale może ktoś inny pojedzie i zrobi reportaż abym mogła poczytać i zobaczyć zdjęcia.