Historia

1 XI 1918 – rozsądziły żelazo i krew

Wojciech Kossak, Orlęta - obrona cmentarzaWidok niebiesko-żółtej flagi, zawieszonej na ratuszu przez ukraińskich nacjonalistów, był dla lwowian potężnym szokiem. Proklamacja niepodległego państwa Ukrainy spotkała się z natychmiastową reakcją polskich mieszkańców miasta. Nieodzowny konflikt, w którym główną rolę grały narodowe aspiracje obu stron, wkraczał w decydującą fazę.

„Ruś to Polska, a co nie polskie - to Moskwa”

Wiek XIX to czas, w którym na terenie całej Europy wyłaniają się rozmaite nacjonalizmy. Rusiński ruch narodowy (dzisiejszego terminu: „Ukraina”, podkreślającego odrębność od Rosji, zaczęto używać dopiero na początku XX wieku), odwołujący się do tradycji Rusi Kijowskiej i niezależnej Kozaczyzny, był początkowo lekceważony zarówno przez Rosjan, jak i Polaków. Obie te nacje odmawiały Rusinom statusu odrębnego narodu, choć nie do końca z tych samych powodów. Ci pierwsi uważali ich za swoich pobratymców, a całość zamieszkanych przez nich ziem nazywali po prostu „Małorosją”. Z kolei dla Polaków rusiński separatyzm stanowił zagrożenie dla tradycji wieloetnicznej I Rzeczypospolitej, której czuli się głównymi spadkobiercami. Jeden z liderów konserwatystów krakowskich rzecz ujął w następujący sposób: Ruś to Polska, a co nie polskie - to Moskwa. Na będący w powijakach naród przychylniejszym okiem patrzyły jednakże Austro-Węgry, które w żywiole ukraińskim widziały potencjalne narzędzie do destabilizowania wrogiego Imperium Rosyjskiego

Nic więc dziwnego, że to w warunkach galicyjskiej autonomii nacjonalizm ukraiński rozwijał się najprężniej. Nie dziwi także fakt, że szybko zwrócił się on przeciwko Polakom, z którymi prowadził niewypowiedzianą wojnę o wpływy na tym terenie, co zgodnie z zasadą divide et impera było władzom CK Monarchii jak najbardziej na rękę. Jedną z pierwszych ofiar owej wojny został namiestnik Galicji Andrzej hr. Potocki, zastrzelony w 1908 roku we Lwowie przez - dzisiaj powiedzielibyśmy: terrorystę - Mirosława Siczyńskiego (jego imię ozdabia obecnie jedną z ulic miasta). Ukraińcy, w przeciwieństwie do Polaków, którzy w porę zdążyli przejść do obozu alianckiego, do samego końca I Wojny Światowej trzymali się państw centralnych. W oparciu o nie powstać miała niepodległa Ukraina w najbardziej optymalnych granicach. Nadzieje pokładane w przede wszystkim Cesarstwie Niemieckim znalazły wyraz w popularnej ówcześnie piosence: Od Kijewa do Berlina, szcze ne wmerła Ukraina/Hajdamaky wse hulajut Deutschland, Deutschland uber alles. Rachuby na zwycięstwo Niemiec okazały się błędne, co oznaczało, że ukraińscy nacjonaliści w walce o własny kraj mogli liczyć tylko i wyłącznie na siebie.

Listopad, dla Polaków niebezpieczna pora

Bitwa o Lwów rozpoczęła się 1 listopada 1918 roku. Tego też dnia padł w boju pierwszy Polak – peowiak Andrzej Bataglia, biorący udział w bohaterskiej obronie szkoły im. Henryka Sienkiewicza przed natarciem sił ukraińskich. Każdą wojnę domową cechuje bezwzględność, ale okrucieństwo Ukraińców było dla współczesnych szczególnie szokujące. Zwłaszcza, że niejednokrotnie dotyczyło ono cywili (rozstrzelanie bezbronnych mężczyzn w hotelu Esplanada), a także rannych (atak moździerzowy na szpital wojenny zorganizowany w budynku politechniki). Od 14 dni szaleje na ulicach Lwowa krwawa, bratobójcza walka. Nad ludnością cywilną zawisła groza anarchii, głodu i rozpętania najdzikszych instynktów, których wyrazem są poczynania ukraińskiej soldateski mordującej bezkarnie po domach zgoła niewinne ofiary. W ciągu całej 4-letniej wojny żaden najezdnik na żadnym innym terenie wojennym nie dopuścił się do takich ataków gwałtu i bezprawia jak te, na których pastwę od ukraińskiego zamachu pamiętnej nocy 1 listopada jest po dziś dzień nasze miasto przez ukraińską siłę zbrojną wystawione. – oznajmiał w odezwie z 15 listopada Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, który 2 lata później, dokładnie w drugą rocznicę zakończenia walk, bohaterstwo Lwowa nagrodził Orderem Virtuti Militari.

Pisząc o tych wydarzeniach, nie wolno pominąć roli, jaką w nich odegrały legendarne Orlęta Lwowskie. W tym miejscu niech przemówią liczby, które podaję za prof. Stanisławem Nicieją, autorem monografii „Orlęta Lwowskie. Czyn i Legenda”: najmłodszy obrońca miał dziewięć lat, 16 obrońców miasta chodziło do szkół powszechnych, 1421 miało mniej niż 18 lat. Razem stanowili 1/4 polskiej siły zbrojnej walczącej między 1 a 22 listopada 1918 r. Najbardziej zapamiętanymi przez historię Orlętami zostali 13-letni Antoś Petrykiewicz i rok starszy Jurek Bitschan. Pierwszy jest najmłodszym kawalerem Orderu Virturi Militari (przyznany pośmiertnie), drugi zginął podczas szturmu na ukraińskie koszary. Stanisław Cat-Mackiewicz swą wyśmienitą syntezę historii przedwojennej Polski kończy zdaniem: Polska jest krajem bohaterskich dzieci. Postawa młodziutkich lwowian wobec toczących się w mieście walk dobitnie potwierdza prawdziwość tego cytatu.

Niech żyje wolny Lwów!

Decydujące dla wyparcia ze Lwowa sił ukraińskich okazały się posiłki liczące około 1300 żołnierzy, wysłane z Przemyśla transportem kolejowym. Mimo ryzyka całej operacji, realizacji której podjął się ppłk. Michał Karaszewicz – Tokarzewski, 20 listopada ekspedycja szczęśliwie dotarła na miejsce. I choć przeprowadzona później generalna ofensywa wojsk polskich w pewnym momencie się załamała, podupadłe na duchu dowództwo ukraińskie zdecydowało o odstąpieniu Lwowa. 22 listopada Polacy zajęli opuszczone Śródmieście. Wkrótce na ratuszu dumnie powiewała biało-czerwona chorągiew. Wyzwolenie nie oznaczało jednak końca walk bowiem Ukraińcy natychmiast przystąpili do systematycznego oblężenia miasta. Obroną osamotnionego Lwowa, którego nie mogło wesprzeć zaangażowane na innych frontach wojsko polskie, dowodził gen. Tadeusz Rozwadowski. Późniejszy bohater wojny polsko-bolszewickiej skutecznie odpierał ukraińskie ataki, pomimo zdecydowanej przewagi liczebnej wroga. Na skutek interwencji sojuszników z Ententy, udało się doprowadzić do tymczasowego zawieszenia broni. Ostatecznie, rozmowy na temat kompromisu zerwała strona ukraińska. Niech nas rozsądzi żelazo i krew – powiedział do swych żołnierzy gen. Mychajło Omelianowicz – Pawlienko.

Wyrok tego sądu nie był jednak dla Ukraińców korzystny. Nie mieli oni najmniejszych szans wobec przybycia do Galicji doskonale wyekwipowanej Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera w kwietniu 1919 roku. Tymczasem, ze Wschodu nadchodziła nawała bolszewicka, z którą Polska stoczy walkę na śmierć i życie. Kończący tę wojnę traktat ryski (1921) będzie śmiertelnym ciosem dla ukraińskich aspiracji niepodległościowych. Dla Polaków bitwa o Lwów to przede wszystkim legenda o heroizmie i poświęceniu Orląt, przed którymi potomni mogą jedynie pokornie schylić głowę. Bo jak o Cmentarzu Obrońców Lwowa pisał Kornel Makuszyński: Na te groby powinni z daleka przychodzić pielgrzymi, by uczyć się miłości do Ojczyzny.(…) A że tu leżą uczniowie w mundurkach, przeto ten cmentarz jest jak szkoła, najdziwniejsza szkoła, w której dzieci jasnowłose i błękitnookie nauczają siwych o tym, że ze śmierci ofiarnej najbujniejsze wyrasta życie.

Damian Kotkowski
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.