Kultura

Refleksje na temat filmu „Through Deaf Eyes”

Film Through Deaf Eyes zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Zobaczyłam w nim osoby głuche jako prawdziwą mniejszość kulturową. Już wcześniej słyszałam o tej sytuacji, jednak wspomniana produkcja pozwala w jakiś sposób przeżyć ją, a nie tylko o niej wiedzieć.

Początek filmu, dotyczący historii edukacji głuchych, był przejmujący. Zadziwiające jest dla mnie jak silną potrzebę mają w sobie ludzie, by innych kontrolować, zmuszać, przekształcać po swojemu. Zwłaszcza zwróciłam uwagę na fragment poświęcony wyborom rektora na Uniwersytecie Galaudeta. Zastanawiałam się dlaczego nie można było po prostu pozwolić grupie osób, by decydowała o sobie? Zwłaszcza gdy była tak jednomyślna. Podziwiam siłę, z jaką studenci stawili opór niechcianej pani rektor.

Jako, że o głuchocie wciąż mówi się w kategoriach dysfunkcji, niepełnosprawności – w umysłach osób słyszących (też w moim) powstaje w sposób dość naturalny, jak sądzę, przekonanie o tym, że osobom, które nie słyszą trzeba współczuć, bo tak dużo w życiu tracą, nie słyszą śpiewu ptaków, muzyki, głosu ludzkiego itd. To wrażenie jest niestety silniejsze od nas, skoro to wszystko znamy i jest to tak ważne dla nas. Dzięki Trough Deaf Eyes zmienia się podejście, albo przynajmniej zostaje zasiana wątpliwość – czy aby na pewno osoby głuche są takie biedne i aż tyle tracą? Okazuje się, że to tylko wyobrażenie osób słyszących, bezpodstawne.

Film jest przepełniony humorem i zawiera ogromną dawkę pozytywności, której nie dostrzegam w takiej mierze u wielu osób słyszących, przynajmniej takie było jedno z pierwszych moich odczuć. Wydawałoby się, że powinno być odwrotnie – to słyszący przecież mają tyle wspaniałych doznań, śpiew ptaków, muzyka, brzmienie głosu, a jednak wydają mi się oni w tej chwili dziwnie ponurzy, smutni, wiecznie zmartwieni i narzekający, zdystansowani. Przecież tacy właśnie (zmartwieni, zatroskani) powinni być głusi, którzy tyle utracili… a jednak śmieją się i żartują. Ważne wydały mi się te słowa: nie skupiam się na tym, czego nie mogę robić, tylko na tym, co mogę. Sądzę, że to recepta na sukces dla każdego człowieka.

Niezwykle ciekawe było dla spotkanie ze sztuką głuchych, w tym z poezją. Już od samego początku nauki PJM (polskiego języka migowego) jestem pod wrażeniem tego, ile emocji można pokazać w tym języku, czego mówiąc nie da się tak wyrazić. W poezji to szczególnie widać – wiersz mówi cały człowiek naraz, całe jego ciało, nie tylko usta. Kojarzy mi się to z pantomimą, której również jestem wielbicielką. Cały teatr Głuchych, jaki można było zobaczyć we fragmentach, bardzo mnie zaintrygował, podobnie zresztą jak zespół muzyczny Beethoven’s Nightmare, który był dla mnie zupełną sensacją! Fragmenty dotyczące sztuki w ogóle pokazywały jak wiele łączy nas wszystkich – ludzi – pomimo różnic. Można wyrażać siebie na milion sposobów, grunt, że każdy z nas chce to robić i możemy się nawzajem od siebie uczyć, obserwować.

Through Deaf Eyes

Podobał mi się również sposób przedstawienia kwestii implantu ślimakowego. Został pokazany z dwóch przeciwnych perspektyw i żadna z nich nie została oceniona, choć różne osoby wypowiedziały bardzo szczerze i dobitnie swoje opinie. Moim zdaniem z filmu wynikało dość jednoznacznie, że osoby Głuche (uogólniając) raczej nie są skłonne popierać tego rozwiązania, natomiast nie zostało ono potępione. Przyjęto, że są ludzie, którym może ono również bardzo dobrze służyć. To ważne, ponieważ również na tym obrazie można było zauważyć dość konserwatywne poglądy niektórych głuchych. One również, jak podejrzewam, czasem utrudniają komunikację, ponieważ propagowany jest podział na dwa światy: świat słyszących i świat głuchych. Skoro jesteśmy z dwóch różnych światów, to już z założenia porozumienie staje się trudniejsze.

Zdaję sobie sprawę, że wrażenia, które opisuję, mogą się wydawać przerysowane, na wyrost. Przyznam, że film miał dla mnie duży wydźwięk światopoglądowy, związany nawet nie tylko z samą głuchotą, ale z różnorodnością ludzi w ogóle. Uważam, że przełamuje on wiele schematów i stereotypów i cieszę się, że powstała taka produkcja, że ktoś może ją obejrzeć i dzięki temu stać się choć odrobinę bardziej otwartą, uważną osobą, może zastanowić się.

Myślałam o słabych stronach Through Deaf Eyes, jednak i na chwilę obecną chyba ich nie znajduję. Być może ktoś sceptycznie nastawiony do tematu mógłby zarzucić występującym w filmie osobom właśnie to, co ja uważam za ogromny plus – zbyt duże poczucie humoru, bezpośredniość i szczerość. Wyobrażam sobie widzów całkowicie przekonanych o tym, że głuchota jest kalectwem i że należy się nad nią z pokorą pochylić i zmartwić, którzy będą zarzucać twórcom filmu (czyli właściwie samym głuchym) coś w rodzaju „wyśmiewania ludzkiej tragedii”. Nie uważam, aby z tego powodu należało w obrazie cokolwiek zmienić, natomiast jest to pewne ryzyko, które przyszło mi do głowy w związku z poszukiwaniem jego słabych stron.

Joanna Burgiełł
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.