Recenzje

„Wycinanki” – Maga Hilt

WycinankiTeksty – wycinanki Małgorzaty Hilt (Warszawa) kreują "możliwy świat" bynajmniej nietożsamy ze światem prostej oczywistości. Jest to raczej świat wiedzy i ról do odegrania przez uczestników artystycznej komunikacji. Inaczej mówiąc; nadawca definiuje świat poprzez akt wyboru takiej a nie innej struktury swojej wypowiedzi, poprzez uznanie, że taki sposób mówienia jest wielce stosowny.

W sytuacji dyskursu "Wycinanek" można hipotetycznie wyobrazić sobie wiele zróżnicowanych reakcji odbiorców tekstu. Jeśli nawet w "szczelinach" istnienia - między samymi tekstami Małgorzaty Hilt i ich empirą poznawczych doznań - prezentowanych w świecie przedstawionym a tzw. rzeczywistością obiektywną, pulsują rytmy kreacyjnej ironii czy "psychodramy", to ów wymiar ironii (intelektualnej) pełni istotną funkcję poznawczą i jest implikaturą wynikającą z rozstępu między definicją zawartą w tekście artystycznym a definicją każdego w miarę uspołecznionego odbiorcy.

Dzisiejsza wiedza, zwłaszcza głoszona przez psychoanalizę literatury, zakłada, że człowiek jest istotą społeczną potrzebującą towarzystwa i ciepłych uczuć innych ludzi - od kołyski po grób. Powszechnie wierzy się, że stosunki międzyludzkie o charakterze intymnym stanowią główne, jeśli nie jedyne, źródło ludzkiego szczęścia. Z drugiej strony wydaje się - po lekturze form narracyjnych, tekstowych wycinanek M.Hilt, że żywoty twórczych, transgresyjnych indywidualności zadają kłam temu konwencjonalnemu założeniu. Nowatorstwo formalne Autorki "Wycinanek", jak i pejzaże refleksji występujące w tej alchemii artystycznej, działają na odbiorcę na tyle przekonywająco, że rodzi się w zapisach Autorki żywa odkrywcza wiedza o naturze ludzkiej, a sam akt twórczy działa jako swoisty katalizator stanów emotywnych, empatycznych lub apatycznych czy iście melancholijnych.

Prezentowane w "Wycinankach" konteksty egzystencjalne to swoiste twory, czy nowotwory psychoanalityczne. Tworzą one symptomatyczny zbiór przeświadczeń (assumptions) odbiorcy o świecie. Oczywiście są to owe przedstawienia (instalacje mentalne, synestezje, swoiste kroniki uliczne, realio-montaże, reportaże zewnętrzne i wewnętrzne), wszelkie zanoty, które w sposób metaforyczny oddają rzeczywisty stan świata, wpływający na interpretację wypowiedzi. A przy tym ukryta głębia emocjonalna, wpisana w prozę Małgorzaty Hilt, jak i jej źródłowa wiedza o sytuacjach ludzkich, prowokują mój osąd, iż mamy oto do czynienia z nowatorskim weryzmem czy swoistą odmianą dynamicznego hiperrealizmu, gdzie wyrazistość przedstawień z całą jaskrawością prowokuje pojawianie się odwrotnych biegunów sensu, negatywów konstrukcyjnych, co prowadzi do swoistej widmowości lub transu fantazmatycznego (marzeń na jawie).

Odważna to proza w wymiarze refleksyjnym i formalnym. Byłby to truizm, gdyby się rzekło, że to proza nowa; ta proza jest nowa w zupełnie nowym sensie - w naszej nieco już "zgranej" tkance życia "realistki" i mistyki dnia powszedniego. Być może, odpowiednią nazwą dla owego intertekstu, budowanego na falach wzmożonej uważności i obserwacyjności, bycia w potencjale "tu i teraz" generowanego przez presupozycję i modele mentalne, byłoby adekwatne określenie, że kontaktujemy się z tekstem wirtualnym, swoistą wycinanką - mozaiką, hybrydą tekstową, charakteryzującą się jak fotografika komputerowa (migawkowość wycinanek - kadrów) szeroką rozpiętością dynamiczną.

Jean Dorst powiada: "Mamy obowiązki moralne wobec każdego z elementów tworzących teatr ludzkiej egzystencji". Ten teatr życia powszedniego rozgrywany w "Wycinankach" w sceneriach społecznej metropolii w przestrzeni zurbanizowanej, interpretowany jest jednakże w głębszym połączeniu z ukrytym wymiarem biosfery. Jest to być może artystyczna próba ukazania swoistego wymiaru egzystencji ludzkiej w sprzężeniu megapolis (stref miejskich) z ukrytą macierzą, matecznikiem źródłowej egzystencji "wygnańca z raju", uczestnika gry w urbanistycznej miejskiej retorcie. Rejestr swoistej tułaczki podświadomych pragnień. By odwołać się do dzieła Edwarda T. Halla "ukryty wymiar", nie chodzi tu tylko w tych wycinankach z życia o jakąś utopię przestrzegającą, sygnały, że współczesny kryzys ekologiczny wykazuje niepokojące sprzężenie ze zjawiskiem świadomości etycznej, dotyczącej związków człowieka z przyrodą, ale o żywy, żwawy, kreowany przez naturę kobiety — artystki punkt widzenia. Wszystko inne nie liczy się, kiedy dostrzega co się dzieje z naszą zewnętrzną i wewnętrzną Biosferą - z miłością i z samotnością. Intensywne napięcie emocjonalne prowadzi tu do odruchu i ruchu ciągłego dynamicznego przekraczania istniejących już foremek mentalnych i obyczajowych, do rozłamu martwych zaszyfrowanych stereotypów.

Toteż Autorka "Wycinanek" - o silnym zabarwieniu uczuciowym, eksponujących - osobisty punkt widzenia bohatera zbiorowego (ludzi) i potęgujących ekspresywność stylu -forsuje swoistą „dekonstrukcję”. Jeśli już coś pojawia się na dłużej w polu Jej refleksji, to przeważnie jest to najistotniejsze, nieograniczone, niewiarygodne albo transgraniczne. A jednocześnie budzi mój szacunek pełna afirmacji postawa Autorki wobec doświadczalnej faktyczności. Przypomnijmy tylko, że w swoim czasie ukazało się u nas wiele powieści i opowiadań pisanych przez kobiety eksponujących kobiecy punkt widzenia, wydano tez wiele opracowań socjologicznych poświeconych problemom kulturowej tożsamości płciowej. U Hilt wszystko rozgrywa się w dynamice od kobiety do mężczyzny i... z powrotem. W tej dwubiegunowości pojawić się mogą kolizje, które ilustrują w tekstach wertepy "antyestetyzmu", dążność do zacierania granic między dziełem sztuki a codziennością.

Rzekłbym, że dominuje w "Wycinankach" przemożne pragnienie dotarcia do pierwotnych źródeł ekspresji. Górę bierze, nad kulturową rezerwą, nobilitacja codziennych doznać, apologia pierwotnego, ekstatycznego misterium życia.

Wypada się jednak zastrzec, iż z feminizmem, czy z jego najnowszymi odmianami, feminizmem rozumianym jako orientacja kulturowa - zapisy Małgorzaty Hilt mają niewiele (lub nic) wspólnego. Przeważa w tkance prozy rozrywająca wszelkie

sztuczności i sztywności strategia dynamitu. Dlatego - pozornie - jest to proza rozerwana

przez implozję, zamach autoterrorystyczny od wewnątrz , idący od pięt do rzęs. Mamy także do czynienia z dyskretnym wymiarem muzycznym, którego objawem jest wewnętrzny dialog polifoniczności. Cegiełki tekstu prowadzą ze sobą muzyczną grę, wibrują i tańczą semantycznie. Powstaje przestrzeń transformacji, w której przeplatają się najróżniejsze wątki, nitki sensu i absurdu wyrywane z sieci życia, no i z cyberprzestrzeni - parodie "samotności w sieci".

To żywy i nowy typ artykulacji być może nadal represjonowany w obowiązującym modelu kultury. Małgorzata Hilt przechodząc z tekstu do tekstu z większych całości do migawek, z migawek do sedna sprawy buduje własny Tekst - meritum. Oryginalne to dzieło a stosowane przez Hilt środki ekspresji artystycznej wyznaczają odrębną dykcję alchemii prozatorskiej.

To bardzo rezolutna i odważna formalnie mozaika, którą z przekonaniem polecam Wydawcy i Czytelnikom.

Ryszard Chodźko
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.