Recenzje

„Wszystko z miłości” – Roma Ligocka

Miałem dziwne i chyba głupie wrażenie, że każda kolejna książka autorstwa Romy Ligockiej jest gorsza od poprzedniej. Po niezwykle mądrej, ważnej, wspaniałej „Dziewczynce w czerwonym płaszczyku” dwie kolejne nie wywarły na mnie wielkiego wrażenia. O ile „Tylko ja sama” z pewnością przekazywała bardzo ważne treści dotyczące prób znalezienia przez autorkę, niosącą na barkach traumę żydowskiego dzieciństwa, miejsca w powojennym świecie, z „Kobiety w podróży” nie pamiętam w zasadzie nic. Dlatego gdy dowiedziałem się, że na rynku są dwie kolejne książki Ligockiej, podszedłem do tego ogromnie sceptycznie. Kupiłem tylko „Wszystko z miłości” i… jestem zachwycony!

Nie dajcie się zwieść i zniechęcić, Drodzy Czytelnicy, ani tytułowi, ani „Notce redakcyjnej”, ani opisowi z okładki. Tak, to prawda – wszystko jest z miłości. Owo najważniejsze z uczuć powinno odpowiadać za wszystko (!), co robimy, za nasz stosunek do innych, nasze widzenie świata, nasze zachowania i myśli, za wypowiadane słowa. Jak łatwo to powiedzieć, pomyślicie. Nieprawda. Bardzo trudno. A prawie niemożliwe wykonać. Jednakże autorka, ta mimo wszystko tchnąca optymizmem dziewczynka w czerwonym płaszczyku, doskonale wie, o czym mówi.

Większość z tych dwudziestu czterech felietonów było drukowanych w miesięczniku „Pani”. To naprawdę nieważne. Nie warto się tym sugerować. Teksty są świetne i należy dziękować losowi, że wydane zostały w formie książki. Do nich zostały dołączone inne, pisane specjalnie do tego wydania. Wynika z tego, że wszystkie powstały niedawno, bo w latach 2006-2007, i dlatego obrazują obecne odczucia, stan emocjonalny, myśli, postawy i stosunek do świata czy do siebie autorki.

Szukam, szukam w myślach wspólnego mianownika tych felietonów. Bo cóż znaczy, że wszystko z miłości? Znaczy to tak bardzo dużo, że niezwykle trudno to wyrazić słowami, sprecyzować! Miłości, ile Ty masz twarzy! Ligocka odkrywa ich mnóstwo. Wydaje się, że dla niej miłość to uczucia, których ja nigdy nie uznałbym za największe, najżarliwsze, najmocniejsze. A autorka przekonuje mnie, że te, zdawałoby się, nieważne, najprostsze z codziennych odczuć i zachowań pochodzą właśnie z głębi serca, gdzie drzemie miłość. To wspomnienia wydobyte z ukrytych i zakurzonych przedmiotów, schowanych na dnie podróżnego kufra, które wydobyte na światło dzienne powodują ucisk w dołku, drżenie rąk, łzy, przywołują dawno zapomniane nazwiska, twarze… To wiara i tęsknota za prostszym życiem, życiem nie dla pieniędzy, a dla przyjemności, co wydaje się na pierwszy rzut oka nieprawdopodobne. To próby pokochania siebie, przekonanie, że nie można, nie trzeba zazdrościć innym, że nasze życie jest niepowtarzalne i piękne, a zarazem tak cudownie powtarzalne w swej codzienności, że warte odkrycia jego uroku. To matczyna miłość i tęsknota za własnym synem, który wybiera wakacje bez matki dla obozu pod namiotem z najlepszymi kolegami. To odwaga przyznania się do egoizmu, to niezwykła siła do rezygnacji z własnych przyzwyczajeń, to przygarnięcie nielubianego i nieoczekiwanego gościa w środku nocy i poświęcenie mu własnego czasu, życia. To uprzejmość w stosunku do życzliwych nam ludzi, to robienie głupstw, którymi ich ucieszymy. To obcowanie z ludźmi cichymi, trochę odrzuconymi, nieśmiałymi. To pamięć o zdarzeniach i ludziach promieniujących miłością – miłością, która była wolnością w czasach, kiedy wolność ducha była niepożądanym luksusem, którego pozbywano się na rzecz obiecywanej powszechnej sprawiedliwości1. I dużo, dużo więcej… Ale wszędzie Ligocka jest cierpliwa, pełna ciepła, wyrozumiałości dla siebie i dla innych, ba! wyrozumiała dla czasu i miejsca. Opowiada o tychże uczuciach niezwykle spokojnie, wnosząc swymi słowami do mojej duszy pewien ład, układając w niej porozrzucane klocki przeróżnych niedobrych emocji po każdym dniu, godzinie, rozmowie, awanturze. To trochę terapia, bo powód do zastanowienia się nad życiem, nad tym, w jaki sposób czerpać z codziennych zdarzeń i spotkań umiejętność naprawiania swojego postępowania, szukania w nim miłości. A może nawet i lekarstwo.

Wszystko z miłościSkąd Roma Ligocka to wyniosła? Tę cierpliwość, tę łaskawość dla siebie i dla czytelnika? Bo przecież trauma nie została porzucona w gabinecie psychologa. Pamięci o Shoah, o tułaczce po Europie, próbach partnerstwa nie zatarł prozac. Zatem skąd to? Tym bardziej, że autorka nie ukrywa powracających depresji, nieokiełznanych emocji. Ta wybitna malarka, pisarka, projektantka kostiumów jest ofiarą dawnych przeżyć, które stworzyły, tak jak i miłość (!), jej dorosłe życie. Ileż w tym smutku, gdy czytamy, jak ta niezwykła i mądra kobieta rozkleja się na schodach dla personelu w domu handlowym, bojąc się i nie potrafiąc wyjść, jak nagle w jej myślach pojawia się tragedia, jakaś klatka, ściana niemożności, szaleństwo: Nie wiem, ile już czasu spędziłam tu sama, w tej szarości. Całą wieczność? Może już straciłam poczucie czasu, może postradałam zmysły? A może całe moje życie było złudą, a realne są tylko te schody? Uspokój się – mówię sobie. Robiłaś zakupy – spójrz! Moje kolorowe torby, te lukrowane ciasteczka… Kupowałam je przecież, to jeszcze pamiętam. Co się stało potem? Czyżbym w jakiś niepojęty sposób wypadła z mojego życia i nie miała już do niego wrócić? Opieram łokcie na kolanach, głowę w rękach. Przymykam oczy, ogarnia mnie senność…2. Zatem mimo tego przykładnego opanowania ręce czasem zaczynają się trząść z byle powodu. Zastanawia się: A więc dlaczego tak często boli nas żołądek? Albo serce, albo wątroba? Może dlatego, że nigdy nie wiemy, co, ile i kiedy nam wolno. Może więc lepiej uchylić pokrywkę tego garnka wtedy, gdy jeszcze para zeń nie bucha tak bardzo? Łatwiej popłakać sobie na piersi przyjaciółki, niż rozszlochać się w pracy na zebraniu. Wyjść z siebie bezpieczniej będzie na pewno wobec ludzi, którzy cierpliwie pozwolą nam wrócić. Miejmy więc takich w swoim otoczeniu. A zresztą: namiętność, miłość, ekstaza, czyż nie są także pewnego rodzaju utratą kontroli, wychodzeniem z ram?3. Jakie zatem jest lekarstwo? Kilka odpowiedzi na pewno znajdziemy w tych felietonach. Zwyczajnych, najzwyczajniejszych. Znalezionych w kartonach, w rozmowach z nieznajomymi, we wspomnieniach o dawnych przyjaciołach, w machaniu synowi odjeżdżającemu autobusem, w odwiedzaniu dziwnych, ale jakże ważnych krakowskich i nie tylko sklepów, w ulicznych potyczkach.

Co niezwykle ważne, Ligocka nie występuje tu z pozycji znanej malarki i pisarki. Nie chwali się swoją pozycją zawodową. Jeśli wspomina o pracy w Operze Wiedeńskiej, to tylko dlatego, że jest ona tłem jednego ze zdarzeń, które wpłynęło na jej stan emocjonalny. Czytelnik ma wrażenie, że to najzwyklejsza kobieta, która z trudem radzi sobie z uczuciami. Rzucane ot tak, zwyczajnie, historie z Monachium, Wiednia, Krakowa, Włoch nie epatują słowami, przeżyciami, pozycją, spotkaniami, nazwiskami. Wszędzie te same emocje, depresje, zachwiane uczucia i delikatne, nieśmiałe podpowiedzi, że może trzeba postąpić tak, może się uda, może tak będzie lepiej… tak z miłości… niezwykle delikatnej i cichej kobiety: Ja już na zawsze pozostanę małym żołnierzykiem, który boi się zbliżyć do ognia, bo wie, że jest tylko papierowy4.

Tych felietonów nie da się czytać bez znajomości poprzednich książek Romy Ligockiej. To trauma dziewczynki w czerwonym płaszczyku, samotność kobiety w podróży. Ligocka daje nam kolejną część swojej emocjonalnej biografii, swoich uczuć, przeżyć. Malując bardzo powoli własny portret, który może nigdy nie zostanie ukończony.

Jerzy Lengauer
  1. Roma Ligocka, Wszystko z miłości, Wydawnictwo Literackie, 2007, s. 109.

  2. Tamże, s. 36.

  3. Tamże, s. 77.

  4. Tamże, s. 73.

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.