Recenzje

„W cieniu papierówki: Lekarka i cud zwyczajności” – Anna Osowska

W cieniu papierówki: Lekarka i cud zwyczajnościProblem polega na tym, że nie lubię dwóch rzeczy w literaturze: ukochania krain, do których ja sam nie czuję sentymentu, tudzież pewnej stylizacji językowej, która może i nie jest stylizacją, lecz ja to tak odbieram. Można by o tym napisać rozprawkę, przytoczyć przykłady, pospierać się z tym, spróbować zrozumieć. Dlaczego o tym wspominam? Oczywiście nie tylko, dlatego że Anna Osowska właśnie przedstawia swoje ukochanie Warmii i Mazur. Nie rzecz w języku, którym mówi w powieści ona i jej najbliżsi. Chyba najważniejsze dla mnie to wydobycie z mojej własnej duszy odrobinek tolerancji dla zrozumienia głębokiej odwagi oddania całej siebie pisarki na bez mała trzystu stronach książki. Siebie, czyli mieszkanki Polski B, Polski prowincjonalnej, lekarki, pisarki lokalnej, cóż, kobiety, która przeżyła rzecz straszną. „Tolerancja dla zrozumienia”? Co ja napisałem? Tak, właśnie. Zaczynam tolerować, że zrozumiałem tę książkę. Że nie napiszę paru pochwalnych, acz nieco fałszywych linijek. Zastanawiałem się głęboko i podjąłem decyzję, że już na początku tekstu otworzę się jak Anna Osowska, dam wyraz temu, co mi się nie podoba. Najprościej w świecie będę szczery. Szczerość za szczerość, Droga Pani Anno.

Miałem okazję widzieć i słuchać Annę Osowską na spotkaniu autorskim w kętrzyńskiej bibliotece zamkowej. Co najważniejsze, w otoczeniu jej przyjaciół i po trosze bohaterów powieści. Ciągle myślę o jej potrzebie bycia z najbliższymi. O potrzebie otaczania się nimi, nieumiejętności życia bez nich. Niezwykłej konieczności utrzymywania kontaktów opartych na zaufaniu i nie zmienianiu ustalonego lata temu porządku w domu, w rodzinie, w pracy, w kręgu przyjaciółek i większym kręgu bliskich towarzysko rodzin. Temu poświęcona jest ta książka. Owej podtytułowej „zwyczajności”, która jest tak niezmiernie ważna dla autorki, że nazywa ją „cudem”. Ów cud podnosi do rangi sakralnej. Modli się o niego do Boga, powierza go opiece Matki Boskiej. Ze wszystkich sił prosi o niego.

A widzi go wszędzie. Nie tylko w domowym wystroju, nie tylko w gabinetach lekarskich, prywatnym i przychodni, nie tylko w pacjentach, których opisuje właśnie tak zwyczajnie i po przyjacielsku, bez cynizmu i wyższości właściwych czasami ludziom na stanowiskach czy z wyższym wykształceniem w relacjach z osobami „niższego stanu”, nie w podlewanych koło domu krzakach (ech, te „krzaczory”, Pani Anno), nawet nie w rozmowach telefonicznych z Piotrkiem czy Oskarem, nie w paplaninie Seby, ale w tej nieprawdopodobnej całości, której sama jest twórcą, budowniczym, a zarazem tylko cząstką, trybikiem, cegiełką, śrubką, niezbędnością.

Papierówka. Ona była i jest ciągle. Być może to ona spowodowała, że siedlisko położone o 15 minut od Bartoszyc stało się dla Ewci, bohaterki, „nasze”, a nie tylko Oskarowe. To ona łączy rodzinę Pisarczyków z latami „przed”, z panią Zosią, która z kolei pozwala przenieść się słowom Ewci gdzieś dalej, na Litwę… Papierówka dotyka nie tylko dziewięćdziesięcioletniej starowinki, również podsuwa autorce trochę smutnej historii ukraińskiej. Ot, i całe przecież Mazury. Historia mazursko-polsko-litewsko-ukraińska. Jestem bardzo za to wdzięczny Annie Osowskiej. A papierówka jakby Lipa między Mrągowem, Reszlem i Kętrzynem. Gdzieś nad nią, może w jej gałęziach, korze mazurska Matka Boska. Może spokrewniona z dawną sakralnością? Tą pruską? I Matka, i Boska, ale już oddzielnie… W najcięższym chwilach papierówka, takie to najzwyklejsze profanum, daje we śnie odczuć sacrum. Woła Ewcię, przytula, daje nadzieję, daje siłę. Daje cud czy zwyczajność?

To książka o kobiecie uczciwej. Pracoholiczce, która uwiła gniazdo, ale nie trzyma w nim swoich piskląt na siłę. O niemocy, która na nią spadła. O wyborach, których dokonała. I o odwadze. Bo odwagą jest napisać. Odwagą opowiedzieć rzeczy intymne z pozycji narratora w trzeciej osobie. Odwagą niezwykłą opowiedzieć szczegóły najintymniejsze z intymnych w formie dziennika.

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.