Recenzje > Subiektywny przewodnik po książkach kulinarnych

„Two Greedy Italians” – Antonio Carluccio, Gennaro Contaldo

Two Greedy ItaliansMuszę przyznać, że od paru tygodni mam prawdziwą szajbę na punkcie włoskiego jedzenia. Od kiedy wyklarowały się moje plany wakacyjne, maniakalnie wręcz czytam i oglądam wszystko, co z Włochami ma cokolwiek wspólnego. Kuchnię włoską, choć o takiej de facto ciężko mówić, bo każdy rejon oferuje coś specyficznego, kocham od zawsze. Wreszcie jako dorosła osoba, o ukształtowanym guście kulinarnym będę mogła spróbować jej u źródeł. Było to od paru lat moim marzeniem.

A piszę o tym, bo tym razem będzie o dwóch fantastycznych Włochach i ich książce, która powstała wraz z serią telewizyjną. BBC bardzo sobie cenię, bo ich produkcje są zawsze na rewelacyjnym poziomie. Może, gdy pierwszy raz usłyszałam o serii na temat włoskiej kuchni, to nie poczułam dreszczyku emocji, ale po pierwszym odcinku wpadłam po uszy.

Gospodarze programu Antonio Carluccio i Gennaro Contaldo, to uznani szefowie kuchni. Obaj (każdy z osobna) opuścili Włochy kilkadziesiąt lat temu, aby po latach spotkać się w Wielkiej Brytanii. Współpracowali ze sobą, starszy wiekiem i doświadczeniem Antonio był dla Gennaro nauczycielem i mentorem. Z upływem czasu stali się swoistymi ekspertami i autorytetami w kwestii kuchni włoskiej na wyspach. Antonio jest autorem kilkunastu książek kucharskich i szefem sieci knajpek Carluccios, a Gennaro szefem kuchni jednej z bardziej utytułowanych restauracji w Londynie i jedną z milszych osobowości telewizyjnych. Zasłynął także jako ten, który w arkana kuchni włoskiej wprowadzał Jamiego Olivera.

Seria telewizyjna Two Greedy Italians (Dwóch Zachłannych Włochów) tak ujęła moje serce, że nie mogłam nie kupić książki pod tym samym tytułem. Nie pierwszy zresztą raz się skusiłam na książkę pod wpływem programu TV. Na wyspach praktyka łączenia tych dwóch przekazów w tym samym czasie jest popularna i jak widać łatwo połknąć haczyk.

Słów kilka o serii TV, bo chcę napisać, co mnie tak zauroczyło. Nie był to program jedynie o gotowaniu, czy pięknie włoskiego krajobrazu (zakochałam się w kawałku wybrzeża w Campania!), ale sentymentalne spojrzenie na społeczeństwo i jego zmieniające się zwyczaje. Spojrzenie często smutne i z nutą żalu, np. z tego powodu, że sporo współczesnych kobiet nie poświęca czasu na kulinaria. Młode Włoszki nie wiedzą jak zrobić tortellini, a rodziny często nie mają czasu wspólnie biesiadować. Ten program to oprócz kulinariów, socjologiczne i historyczne spojrzenie na społeczeństwo, a co za tym idzie, jego kuchnię. To kuchnia regionalna, wykorzystująca co najlepsze dają góry, czy morze, to kuchnia bardzo często wynikająca z biedy, to przygotowywanie potraw z tego, co akurat dał sad, czy gaj oliwny.

Panowie z wrodzoną sobie włoską pasją opowiadają nie tylko o jedzeniu, dzielą się wiedzą historyczną, ale przede wszystkim mówią o własnym życiu, wspominają nieraz ze łzą w oku osoby, które odeszły, miejsca, które pamiętają z lat dziecięcych. To właśnie opowiadanie z rozrzewnieniem o ich matkach, babciach i ich cudownej kuchni, ten właśnie błysk w oku mocno dojrzałych mężczyzn na widok przechadzającej się kobiety w czerwonej sukience, ta serdeczność z jaką byli witani przez ludzi powodowały, że chciałam wracać do każdego odcinka po dwa razy. To, a także proste w wykonaniu i ciekawe potrawy, które prezentowali. Stąd też natychmiastowa decyzja o kupnie książki.

A książka? No cóż, to uczta dla oczu. Przede wszystkim jest przepięknie wydana, bogata w ilustracje (mój ulubiony rewelacyjny Chris Terry!), i choć nie towarzyszą one każdemu przepisowi, to w zamian oprócz zdjęć potraw otrzymamy również fotografie krajobrazów i ludzi, dzięki którym czytelnik może niemal podróżować z autorami. Oprócz przepisów książka zawiera także informacje około kulinarne i znowu – historyczne i społeczne.

Przepisy (a znajdziecie ich ponad 100) są czytelne, krótkie, przejrzyste i podzielone na cztery sekcje: przystawki, pierwsze dania, drugie/główne dania, warzywa, owoce i desery, a także przekąski. Podoba mi się podawanie nazw potraw w oryginalnej wersji, a dopiero niżej tłumaczenie ich na angielski. Dzięki temu podłapałam kilka nowych słówek, które mogą się przydać podczas urlopu. Istotne jest to, że książka nie powiela wszystkich przepisów pokazanych w serii TV, część z nich w ogóle nie ukazała się na ekranie, ale część tych z ekranu nie ma w książce. Stąd dla pełnego obrazu pewnie przydałby się zakup DVD (jeśli się ukaże).

Jako, że mam nieco doświadczenia w kuchni, nie muszę najpierw przyrządzać opisanych w książce potraw, aby móc ją Wam polecić. Po samej lekturze widać, że jest to publikacja o prawdziwej włoskiej kuchni, takiej jaką serwują prawdziwi Włosi. Myślę, że to taki rasowy przewodnik po tym, co Włosi mają w kuchni najlepszego. Może nie tak obszerny, jak moja biblia włoskiego gotowania Giorgia Locatelliego, z której wiele się nauczyłam, ale mam wrażenie, że Two Greedy Italians ma więcej ciepła i serca. To książka nie tylko do wykorzystania w kuchni, ale także książka do poduszki, z ciekawymi opowieściami.

Jeśli tak samo jak autorzy jesteście zachłanni na dobre jedzenie, zachłanni na życie, (a także na ciekawe książki), to ta pozycja z pewnością się Wam spodoba.

Two Greedy ItaliansAntonio Carluccio, Gennaro Contaldo

Two Greedy Italians

Quadrille Publishing Ltd, 2011

Twarda okładka, 208 stron

Karolina Grochalska
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.