Felietony

Piewcy postępu, gdzie wasz Rzym?

Bartosz ĆwirW połowie XIX wieku światem nauki wstrząsnęło odkrycie, które po prawie dwustu latach istnienia na stałe zagościło w ludzkiej umysłowości. Teoria ewolucji Karola Darwina, bo o niej mowa, rzeczywiście stanowiła i stanowi nadal milowy krok w spojrzeniu na człowieka z biologiczno-przyrodniczej strony. Niebywały sukces owej hipotezy sprawił jednak, że wkrótce zaczęto przenosić jej zasadnicze tezy na płaszczyznę filozofii i nauk humanistycznych. Zaowocowało to powstaniem ewolucjonizmu – założenia, że nie tylko zwierzęta i rośliny rozwijają się od form pierwotnych do bardziej złożonych, od niższych do wyższych, ale podobne procesy zachodzą także na płaszczyźnie społecznej. Co zatem istniało w przeszłości i istnieje również obecnie z założenia musi być doskonalsze od swojej wersji historycznej. Za sztandarowy przykład służy tu oczywiście technologia. Prąd elektryczny, silniki spalinowe, komputery, a co za tym idzie postępująca automatyzacja... jednym słowem: postęp!

Tymczasem kolejnymi państwami, ogarniętymi ową rewolucją technologiczną, wstrząsają te same problemy, które przed setkami lat (ba!, przed ponad tysiącem) obróciły w pył potężne Imperium Rzymskie. Jak to w ogóle możliwe, że coś tak wielkiego, jak międzykontynentalne cesarstwo mogło upaść, skoro ewolucjonizm zakłada wyłącznie postępujący rozwój? Jak mogła upaść wielka Rzeczpospolita, pozostawiając po sobie mizerne państewko polskie popychane niczym huśtawka z zachodu na wschód i odwrotnie? Postęp z upadkiem wzajemnie się wykluczają, więc albo jedno, albo drugie! Nie trzeba jednak żadnej wybujałej wiedzy, by zaobserwować, że raczej nie istnieją na świecie rzeczy, które nigdy nie przecinają własnej egzystencjalnej drogi z rozmaitymi upadkami.

Wróćmy do Starożytnego Rzymu. W 87 roku p.n.e. Lucjusz Korneliusz Sulla, rzymski dowódca, późniejszy dyktator, wyruszył na wojnę do Grecji, choć żołnierze jego brali udział w wyprawie w charakterze ochotników, a nie z przymusowego poboru. Praktyka ta miała odciążyć chłopów italskich, którzy doznali poważnych szkód podczas wojen punickich i została zastosowana po raz pierwszy przez Scypiona Młodszego. Oczywiście niczego to nie zmieniło, bowiem de facto do wojska zaciągali się ci właśnie chłopi. Zmienił się jednak cel służby (nie obrona ojczyzny, ale zarobek) oraz przedmiot lojalności (nie kraj, ale głównodowodzący, wypłacający żołd). Był to pierwszy krok ku ostatecznej dewastacji potęgi legionów.

Kolejny został powzięty bezpośrednio przez Sullę i tym razem stanowił podwaliny do uśmiercenia gospodarki. Po licznych zwycięstwach w Grecji zabrakło brzęczącej monety, którą można by wypłacić żołd zwycięskiemu wojsku, dlatego też za wynagrodzenie posłużyła zajęta ziemia. Wyrugowano z niej miejscowych (albo zdegradowano do roli sług) i osadzono na niej owych legionistów – tak, tych samych, którzy opuścili zniszczone ziemie w Italii, by ruszać na wojnę! Przenieśli się oni na stałe do Grecji. To jednak był dopiero początek tragedii. Nowa warstwa posiadaczy zmuszona została do płacenia podatków nie Rzymowi, ale swemu głównodowodzącemu, Sulli. W tym samym czasie pozbawieni mienia miejscowi chłopi, zamieniali się w ogromne masy wciąż migrującego proletariatu. Coś z nimi trzeba było robić, zanim dotrą do Italii i zaczną rabować... Sulla wpadł zatem na pomysł, by z zebrane w charakterze podatku zborze odsyłać do Rzymu po zaniżonej cenie, a z czasem wręcz za darmo! Oczywiste zaś jest, że ludzie woleli brać bez zapłaty niż kupować od miejscowych rolników, więc tym ostatnim nie pozostało nic innego, jak bankructwo.

Taki był początek podkopania dwóch fundamentów wszelkiej państwowości: armii i gospodarki. I tutaj jednak nie da się postawić kropki. Kolejne podboje rosnącego w siłę cesarstwa pchały granice coraz bardziej na wschód. Dowódcy, którzy zajmowali tamte tereny, szybko się orientalizowali, przynosząc do stolicy elementy społeczno-polityczne. W tenże sposób rozwinęły się w Rzymie praktyki wysiedleń podbitej ludności, mordowania przeciwników politycznych, a także ostateczne przekształcenie legionów w armię najemną, gotową w każdej chwili samemu obalać władców i osadzać własnych. Zwieńczeniem tego procesu było oczywiście obalenie republiki przez Oktawiana Augusta oraz propagowanie domniemanego boskiego pochodzenia jego samego oraz kolejnych cesarzy.

Tak właśnie powstało Bizancjum, będące de facto mieszanką dawnej rzymskiej tradycji (w mniejszości) i rozwiązań stosowanych w Oriencie (zdecydowanie przeważających). Nic zatem dziwnego, że przyszłą stolicę kraju – kiedy Italia przestała być wydolną gospodarczo – przeniesiono właśnie na wschód, do późniejszego Konstantynopola. Ukształtowała się zupełnie nowa cywilizacja, w której ucisk fiskalny, biurokracja, omnipotencja i centralizm państwowy stanowił codzienność. Czy rosnący w siłę w XV wieku Turcy mogli napotkać jakikolwiek opór od podobnego tworu politycznego? Jest to co najmniej wątpliwe. Ba! Upadek Bizancjum zapewne obserwowalibyśmy już wcześniej, gdyby nie łacinnicy i ich krucjaty (tak przeklinane przez współczesnych „intelektualistów”).

Oczywiście podówczas Anna Komnena raczyła obrzucać zachodnie rycerstwo epitetami typu „barbarzyńcy”, choć to poprzednicy jej ojca, bizantyjskiego basileusa, stworzyli tak niewydolny aparat państwowy. Aż wreszcie Bizancjum się skończyło. Ot prosty przykład na to, jak wielką bzdurą jest przykładanie biologicznych miarek do historii, polityki, ekonomii i innych dziedzin życia z biologią bynajmniej nie związanych. Wystarczy skierować do „postępactwa” jedno jedyne pytanie: gdzie wasz Rzym?

Bartosz Ćwir
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.