Powieści i opowiadania > Wycinanki

Złodziej

ZłodziejDochodziła północ, siedziałem na ciemnoszarej kanapie, rozglądałem się po pokoju. Okrągły, stalowoszary stół, biała komoda, grafitowy fotel, stary laptop i nic więcej. Wpatrując się w mozaikę księżycowego światła na podłodze, rozmyślałem, co mogę stąd zabrać. Patrzyłem na puste ściany, sufit z jedną smętnie zwisającą żarówką oraz biały wazon z bukietem pachnących lilii, stojący w rogu salonu.

Wstałem. Poszedłem do sypialni, a tam tylko materac na podłodze i srebrna lampka nocna w kącie. Nawet żyrandola nie było. W łazience, oprócz pasty do zębów i elektrycznej szczoteczki, zauważyłem rząd perfum na wąskiej półce pod lustrem, w miejscu, gdzie kiedyś była umywalka. W kuchennych szafkach znalazłem parę talerzy, trochę szklanek, pięć garnków, patelnię i zieloną herbatę, a w lodówce – lakiery do paznokci we wszystkich możliwych kolorach oraz butelkę szampana. Poza tym w kuchni stała gładka i błyszcząca stalowa szafa z ubraniami.

Wróciłem do łazienki. Wziąłem flakon perfum – Champs Elysées Guerlain’a. Pachniały płatkami róży, liśćmi mimozy, budleją i czymś jeszcze, czymś słodkim, chyba wanilią. Sięgnąłem po drugą buteleczkę, Opium – Yves Saint Laurent’a. Tym razem wyczułem mandarynkę, jaśmin, goździki i znowu wanilię. Kiedy otworzyłem następny flakonik, uderzyła we mnie kwiatowa eksplozja! Frezja, tamaryndowiec, osmanthus chiński. Tuberoza, białe piwonie, lilie, piżmo i wetyweria. Poeme!

Zastanawiałem się, kim jest właścicielka tych zapachów. Jak wygląda? I co robi w domu bez telewizora?

Jeszcze raz zajrzałem do każdego pomieszczenia, upewniając się, że niczego nie przeoczyłem, i szybko wyszedłem, zatrzaskując drzwi.

Tamtej nocy zakiełkowało we mnie nienasycenie…

Musiałem tam wrócić...

Dwa dni później znowu siedziałem na ciemnoszarej kanapie. Tym razem na stole stała szklanka z resztką wody. Podszedłem do niej, podniosłem ją. Językiem dotknąłem krawędzi i powoli przesunąłem nim po brzegu. Poczułem smak śliny. Lekko kwaśny, lekko słodki, lekko słony... smaczny... bardzo smaczny! Dokładnie wylizałem całą szklankę do ostatniej kropelki. Ostrożnie odłożyłem ją na miejsce… Wybiegłem na ulicę...

Tamtej nocy poznałem smak nienasycenia...

Wróciłem znowu, nie miałem wyjścia. Przez dwa dni krążyłem wokół bloku, a trzeciego siedziałem na kanapie.

Salon wyglądał jak za pierwszym razem, kuchnia i sypialnia też... Kiedy wszedłem do łazienki, zobaczyłem leżące na podłodze majtki. Białe, w małe żółto-turkusowe ananaski! Ukucnąłem, przyglądałem się im. Delikatnie wziąłem i powąchałem... Były jeszcze lekko ciepłe, lekko wilgotne... wąchałem je coraz bardziej zachłannie, chciałem wywąchać cały zapach, niesłychany zapach wanilii...

„A więc pachniesz jak świąteczne ciastko...”

Wyszedłem oszołomiony z majtkami w kieszeni.

Tamtej nocy poczułem zapach nienasycenia....

Chociaż bardzo chciałem, nie mogłem się powstrzymać i pięć dni później stałem pochylony przy drzwiach z wytrychem w ręku.

Od razu poczułem zapach znajomych perfum. Poeme... Moje ulubione.

Idąc za kwiatowym obłokiem, dotarłem do sypialni.

Śpieszyłaś się...

Na podłodze leżały ubrania, na materacu zaś, niedbale rzucona, biała, satynowa długa suknia bez ramion. Podniosłem ją.

– Pięknie wyglądasz w tej sukience – powiedziałem obejmując ją w talii.

– Dziękuję! Mam spiąć włosy w kok, czy rozpuścić? Jak wolisz? – spytała, mrużąc zalotnie oczy.

– Rozpuścić. Lubię jak włosy opadają na kark – odparłem i włożyłem dłoń w jej kasztanowe fale. Odsłoniłem tył szyi – Chcę cię wąchać i smakować – wyszeptałem. Patrzyłem na jej czerwone usta. Uwielbiam jak je tak maluje.

– Taaak... – zamruczała, prężąc się i lekko wyginając do tyłu niczym kot.

– Zatańczymy? Mam ochotę z tobą tańczyć, wiesz? – przyciągnąłem ją do siebie tak blisko, że zachłysnęła się oddechem.

– Wiem... zawsze to powtarzasz – kołysząc biodrami, podeszła do patefonu i nastawiła płytę. Po chwili usłyszałem pierwsze trzeszczące dźwięki... „Guilty” Al Bowlly.

– Jesteś taka słodka, waniliowa... – lizałem jej szyję... ramiona... piersi... brzuch...

Kiedyś byłem złodziejem, teraz nie potrafię kraść.

Przychodzę do niej codziennie i tańczymy...

Wydaje mi się, że ktoś mnie śledzi... Ktoś chodzi po moim domu... Ktoś tu jest...

Maga Hilt
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.