Moim pierwotnym zamiarem było napisanie kilku opowiadań. Chciałem dla najbliższej rodziny utrwalić komiczne przypadki, kiedym przymusowo bawił w tzw. Ludowym Wojsku Polskim. Skazany na dwa lata służby wojskowej, nie przypuszczałem, że będę świadkiem tak wielu idiotycznych i przezabawnych zdarzeń. Notorycznie łamałem regulamin, żeby wywalczyć trochę niezależności dla siebie, co dodatkowo stwarzało wiele przezabawnych sytuacji. Nie oznacza to wcale, że ten pobyt przyjemnie wspominam. Zasadą naczelną większości moich opowiadań jest humor oraz maksymalne trzymanie się faktów. W trakcie pisania przypominały mi się (już nie koniecznie z wojska) inne humorystyczne historie, które utrwalałem w kolejnych opowiadaniach. Pochodzę z Miechowa, z małego, posiadającego bogatą historię miasteczka, zapuszczonego w czasie istnienia tzw. realnego socjalizmu. Zewsząd wyzierająca szarzyzna oraz brak nadziei na lepsze jutro, powodował, że się dużo i często piło. Wówczas w przerwach czytałem beletrystykę, rysowałem i malowałem, a od czasu do czasu pisałem fraszki do szuflady.
Na Ognisku Plastycznym w Opolu nauczyłem się podstaw malarstwa olejnego. Posiadam jeszcze sporo namalowanych obrazów. Po czterdziestu latach przerwy zająłem się na powrót pisarstwem.
Przekroczyłem 70 lat. Nie należę do żadnego związku literackiego. Piszę fraszki, aforyzmy, wiersze i dialogi satyryczne oraz humoreski. Byłem nagradzany w wielu konkursach. Po raz pierwszy zostałem laureatem konkursu na fraszkę w Zwoleniu, a w kilka lat potem w konkursie „Fraszki miłosne, czyli podnoszenie oczek” z okazji 110 rocznicy urodzin Jana Sztaudyngera. Nieco później w krakowskim wydawnictwie „Miniatura” ukazał się mój pierwszy tomik pt. „Fraszki.”
Niniejsze utwory dedykuję koleżance Irenie W., kuzynom: Stefanowi W., Janowi S. i przyjaciołom: Stanisławowi J., Stanisławowi W., Andrzejowi P. oraz Piotrowi W.