Powieści i opowiadania

Spotkanie

„Tylko pisarz jest w stanie powiedzieć, ile prawdy jest w jego pisaniu” – powiedział na jednym ze swoich spotkań autorskich czeski pisarz i publicysta Michal Viewegh. Drastyczne poglądy szkolnego kolegi Leonii, zamieszczone w jednym z rozdziałów mojej „Wizy do Nowego Jorku” są prawdą.

*

Wiza do Nowego JorkuZaprosiłam Jane na popołudniową kawę i obarczona zakupami paru pyszności, których brakowało mi w lodówce, wracałam z pobliskiego marketu, gdy usłyszałam za sobą wołanie: ─ Leonia! ─ głośno i dwa razy!

Przystanęłam, rozglądając się dookoła, któż to wykrzykuje moje imię w NY, na Kew Garden w słoneczne przedpołudnie i zobaczyłam mężczyznę zdążającego szybko w moim kierunku. Podszedł bliżej z uśmiechem od ucha do ucha, słoneczne okulary, czapka bejsbolówka… Znamy się? Nagle oświeciło mnie!

─ Karol?

─ Leonia! Co ty tu robisz, kopę lat, o kurcze, ale się cieszę, od razu cię poznałem! ─ I tak dalej, tradycyjne powitanie Polaków na obczyźnie.

─ Mieszkasz tutaj? ─ pyta mój szkolny kolega, którego nie widziałam od maturalnych czasów. Odgrzebuję w pamięci te lata i przypominam sobie, że kiedyś startował do mnie, a mówiąc bardziej elegancko, starał się o moje względy bez pozytywnych rezultatów. A to ci niespodzianka ─ myślę. Spotkać go po tylu latach za oceanem… Głośno odpowiadam, że nie, że jestem tylko turystycznie. Nie czuję potrzeby natychmiastowych zwierzeń, w przeciwieństwie do Karola, z którego serdeczność aż kapie, niczym pot w upalny dzień.

─ Wypijemy razem kawę albo coś zimnego? ─ Bezceremonialnie bierze mi jedną torbę z ręki. ─ Daj, pomogę.

To ci Karolek. Przyznać muszę, że zaciekawia mnie jego bezpośredniość i daję się namówić na kawę i to coś zimnego.

─ Mieszkasz tutaj?

─ Tak ─ odpowiada z wyraźnym zadowoleniem. ─ Od osiemnastu lat. Ożeniłem się z Teresą i wyjechaliśmy. Pamiętasz Teresę? Chodziła do B.

Niestety, nie pamiętałam.

─ Na początku było ciężko, ale dorobiliśmy się.

Zdjął czapeczkę, ukazując początki łysiny. Uśmiech poszerzał jego okrągłą twarz i pomyślałam, że moja decyzja sprzed lat była słuszna, lecz zagadnęłam przyjaźnie.

─ No i czego się dorobiłeś, kolego?

─ Stara! ─ pacnął palcami w stolik. ─ Mam chatę na Queens, dwoje dzieci i Murzynkę, no wiesz do kuchni i sprzątania, bo Teresa trochę zajęta.

─ Czym? Co robi żona?

─ A coś tam w Polonii, na Manhattanie, tak wiesz, żeby się nie nudziła.

─ A ty?

─ A ja, ─ znów posłał mi uśmiech zadowolenia z samego siebie. ─ Mam część udziałów u Marshallsa. Wiesz, co to jest?

Wiedziałam. Mówiąc po polsku, olbrzymi dom towarowy. Byłyśmy tam ostatnio z Jane na wyprzedaży ciuchów. Kilka pięter, amerykańska „elegancja Francja”, jak to się w kraju mówiło. Kupiłam sobie za jedyne 12$ kurteczkę w panterkę, którą Jeremi ocenił jako bardzo jolie1.

Karolek skinął na obsługującą nas dziewczynę i zamówił jeszcze jedną colę dla siebie.

─ Ach, tę moją będę musiał zwolnić, rusza się jak mucha w smole ─ westchnął.

─ O kim ty mówisz?

─ Jak to o kim, o Murzynkach, o wszystkich KOLOROWYCH.

Obsługująca nas kelnerka była ciemnoskóra.

─ Nie masz o nich dobrego zdania?

─ Jasne, że nie. Pamiętaj, czarny nigdy nie dorówna białemu, bo leniwy, ale z żądaniami. Nie wejdzie, no nie wejdzie na ten sam szczebel ewolucyjnej drabiny, co biały ─ rozkręcił się mój szkolny kolega.

I to jest to, o czym mówiła mi poza nagraniem Agata, a czego żywy przykład siedział naprzeciw mnie przy stoliku. Kryzys moralności bogatych, wręcz upadek! Ci, którzy wzbogacili się, nie chcą widzieć, że osiągnęli swoją pozycję kosztem innych. Ten Polak też do nich należy i już nie potrafi zrozumieć osób z kulturowymi różnicami i zahamowaniami. Ameryka jest krajem rządzonym przez pieniądz, a stanowiska pracy na wyższym poziomie są niestety, w dalszym ciągu zarezerwowane dla białych. W tej sytuacji bardzo trudno jest ciemnoskórym wyjść z swojego środowiska i zrozumieć, że mogą być na tym samym poziomie, co biali. Są oczywiście wyjątki, ale…

─ Masz broń? ─ zapytałam trochę prowokująco i dolewając oliwy do ognia, bo Karolek aż podskoczył.

─ Oczywiście, prawie każdy ma. Słuchaj! Gdyby mnie Murzyn coś zrobił, chciał okraść albo co, to zastrzelę jak psa!

Agata nazywała to poglądami skrajnie republikańskimi. Każdy ma prawo do posiadania broni. Jestem pewna, że Jeremi nie ma.

Patrzyłam z politowaniem na Karola i myślałam, co to się dzieje z ludźmi, którym wydaje się, że wleźli wysoko na tę ewolucyjną drabinę i patrzą z góry na pozostałych z wyższością, przekonani, że zagarnęli wszystkie splendory tego świata i w dostatku żyć będą wiecznie? A Karol podniecony i nie znający moich zapatrywań, kontynuował:

─ I nikt mi nic nie zrobi za zabicie Czarnego, bo sobie wezmę takiego adwokata, że mnie, jak nic wyciągnie. Ach, kobieto, nie wiem, co ty tu robisz, ale widzę po twojej minie, że nie znasz Ameryki.

─ Nie, i takiej na pewno nie chcę znać ─ powiedziałam. W duchu dodałam: ─ ale napiszę o tobie cholero w mojej książce, żeby w kraju wiedzieli o ludzkich egzemplarzach takich, jak ty, Polaku-rasisto.

─ Nie wybierasz się w odwiedziny do Polski? ─ zapytałam, wstając i płacąc z uśmiechem mój rachunek ciemnoskórej kelnerce. Odpowiedziała uśmiechem, a Karol podniósł się leniwie z ławki:

─ Idziesz już, wcale nie pogadaliśmy. Nie, nie wybieram się do kraju. Tam podobno powodzie koło Sandomierza, Teresa chciałaby lecieć, ale mnie się nie chce, bo po co? Może ją puszczę samą. No to bye, bye.

Co za dzień! Jakie szczęście, że do domu mam niedaleko. Jaka ulga, nawet Charlie ucieszył się na mój widok i coś niezrozumiale zaskrzeczał. Codziennie rano mój nastrój poprawia fakt, że mam laptop. Jenny zostawiła mi jeden, co prawda z angielską wersją, ale radzę sobie z nią już całkiem dobrze. Zaraz usiądę i dodam opowiadanie o spotkaniu z Karolem do ostatniego felietonu, który jeszcze do Iwony nie poszedł. Muszę to koniecznie zrobić!

*

─ Świetnie wyglądasz, kochana!

Jak dobrze jest znów ją widzieć. Podczas ostatnich kilku dni była trochę zagrypiona i dziś nareszcie mogłyśmy się spotkać. Parzę kawę i zaczynam opowiadać o spotkaniu z Karolem. Jane kiwa głową.

─ To smutne, ale on nie jest wyjątkiem, dużo jest prób w tym temacie, ale to ciągle jeszcze walka z wiatrakami. Oczywiście, pozytywne zmiany są, chociażby to, że Ameryka ma ciemnoskórego prezydenta, a przez kilka ostatnich lat, również czarnoskóry demokrata David Paterson2 jest gubernatorem Nowego Jorku, ale jakież to równouprawnienie. Kropla w morzu.

Nie wiedziałyśmy, co pojął z naszej rozmowy Charlie, bo podsumowując, skrzeknął właśnie; yes, yes! Zresztą, kto zrozumie mowę ptaków? Komputery, technika, automobile, loty na księżyc, a kto mi powie, o czym śpiewał ptak na farmie u Jeremiego? No, kto?

─ Jak układy z Jeremim?

─ Czasem boję się, bo tak dobrze, że aż za dobrze. Nie chcę być infantylna. Wieczorem, ze statku napisał do mnie list, szczery, prawie miłosny, pełen ciepła i obaw o to, co do mnie czuje. Byliśmy ponownie na plaży w Southampton, skakaliśmy przez fale, zbieraliśmy muszle… Są jeszcze większe niż te, jakie przywiozłam z Hiszpanii. Zobacz, można w nich nawet serwować małe zakąski. Było bajecznie. Wyjmuję kilka muszli o kształtach owalnych miseczek, perłowo-kremowych. Oczyściłam je już dawno, osuszyłam, czekały na Jane… a ona cieszy się, dziękując.

─ W powrotnej drodze Jeremi sprawdził stan swoich eksperymentów, bo mają tam niedaleko pawilon należący do Uni. Jak widzisz, łączymy przyjemne z pożytecznym ─ roześmiałam się. Miłość jest jednym i drugim: pragnieniem podobieństwa i różnicy. Na pewno jest w nas pewna fascynacja… Pamiętasz soluxowe lampy?

─ Ależ oczywiście i twoją niepewność nowej znajomości. Strasznie byłaś podekscytowana. Mam wrażenie, że od tamtego dnia upłynęło sporo czasu, a to wszystko zdarzyło się bieżącego lata.

I Jane mówiła dalej, starannie dobierając słowa:

─ Sprawy uczuć są najtrudniejszymi na świecie. Na każdym kroku spotykają nas sytuacje, w których ranimy albo sami jesteśmy zranieni, ale każdy nowy związek powinien wzbogacać nas i wnosić coś pięknego. Wiesz Leni, myślę, że czasami w drugiej porze życia, dwoje ludzi wiąże przyjaźń, która bywa silniejsza i...wieczna. Miłość płomienna przeradza się w inne uczucia; przywiązanie, szacunek, czułość, tkliwość…

─ Tak, ale najpierw jest miłość ─ zaprotestowałam wesoło, robiąc nam drinka. Wypijmy za miłość!

I zatęskniłam w tym momencie za Patrycją, myśląc, jak dobrze byłoby nam w trójkę. Może tak się kiedyś zdarzy? Trzy ladies z życiowym doświadczeniem, rozprawiające o miłości.

Za Iwonką tęsknię naturalnie też, choć wolałabym, żeby los już przestał ją doświadczać...3

Anna Strzelec
  1. Ładna (franc.)

  2. David Paterson pełnił stanowisko gubernatora NY do końca 2010 roku.

  3. Fragment książki pt. Wiza do Nowego Jorku.

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.