Powieści i opowiadania > Szarkin

Poseł

NarodzinyPatrząc na lśniące w słońcu złoto-turkusowe skrzydła i postać Szarkin przeszywającą błękit, byłem zauroczony jej pięknem, siłą i odwagą. Pomimo tak młodego wieku miała w sobie moc potrzebną, by być odpowiednim władcą Eutis.

– A nie mówiłem, że dobrze ją przygotowałem – odezwał się nagle Michał, wychodząc zza krzaków tym swoim śmiesznym kołyszącym się na boki krokiem, jakby oznajmiał wszystkim wokoło: „patrzcie i podziwiajcie, oto ja Michał. – Wiedziałem, że da radę, nigdy w nią nie wątpiłem.

– Śmierć jest tylko przejściem do innego świata i wydaje mi się, że to właśnie dało jej siłę i zabrało strach – spokojnie oznajmił Omes.

– Co jest z Wami, jakie przejście, jakie przygotowanie? Dałem się wam namówić na skok i o mało co nie zabiłem przyszłego władcy. Powinienem was zatłuc tu i teraz...

– Ale... Spokojnie Thorin, panujemy nad wszystkim – upierał się Michał.

– No właśnie – wtórował mu Omes – panujemy.

– Ja Wam dam panujemy!

Nagle dało się słyszeć narastający szelest i Szarkin wylądowała.

– Thorin widziałeś, widziałeś? – szczebiotała podniecona – Leciałam! Ale to jest super, to powietrze i skok, i słońce, i wiatr, świst w uszach... – Michał, leciałam, mistrzu Omes, miałeś rację! Przestałam się bać, jak przypomniałam sobie to, o czym mówiłeś. Śmierć jest tylko przejściem. Nie macie pojęcia, jakie proste i bez znaczenia stają się tam w górze przyziemne problemy. Tam mogę wszystko, tam jestem wszystkim.

Wśród rozpoczynającej się kłótni i ogólnego rozgardiaszu nikt nie zauważył, iż od pewnego czasu stoi i próbuje coś powiedzieć poseł wysłany przez króla.

– CISZA! Do jasnej komety! Tak się podniecacie fruwającym dzieciakiem, że nic nie można wam powiedzieć. – Odezwał się zirytowany poseł – Wszystkie Eutańskie dzieciaki w końcu zaczynają latać!

Zapadła nagła cisza. Wszyscy patrzyli się na posła z wielkim zaskoczeniem.

– Altinie, a co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony Omes.

– Mistrzu, od 15 minut próbuje oficjalnie przekazać Wam wszystkim wiadomość od Króla Eutis – wyjaśnił smutnym i zniechęconym głosem Altin – a Wy tylko: Szarkin jak cudownie, Szarkin jak pięknie, Szarkin to, Szarkin tamto.

– Uspokój się Altinie, proszę, powiedz, co masz nam do przekazania. – Spokojnie zwrócił się do niego Thorin.

– Teraz to już mi się nie chce robić tego, jak należy. Szarkin i jej wszyscy nauczyciele mają być na śniadaniu u króla Riong, władcy Eutis. Śniadanie zaczyna się o 8, nie spóźnijcie się! – i wielce obrażony ruszył w drogę powrotną na zamek.

– Thorin – odezwała się Szarkin – dlaczego rodzice chcą mnie widzieć. Przecież widzieliśmy się w zeszłym miesiącu, a zgodnie ze zwyczajem, widujemy się raz na 3 miesiące. Thorin czy to oznacza, że coś mogło się stać?

– Oj Szarkin – odezwał się Michał – nie wiem, co jest z wami, ale na planecie, z której ja pochodzę, dzieci zawsze były blisko swoich rodziców, a już na pewno swojej matki. Wy to jacyś dziwni jesteście – uśmiechnął się z przekąsem – nie dość, że się publicznie wykluwacie, to jeszcze widujecie się z własnymi rodzicami raz na trzy miesiące.

– Wasza Wysokość, rodzice nie muszą podawać powodów, dlaczego chcą się widzieć z własną córka. Powinnaś się raczej cieszyć, że ich spotkasz – odpowiedział Thorin – może słyszeli, że dziś po raz pierwszy lecisz i chcą ci osobiście pogratulować, dowiedzieć się o Twoich przeżyciach...

Szarkin nagle przerwała:

– Uprzejmie proszę, nauczycielu Thorin, o zgodę na nocowanie w lesie i samodzielne przybycie na posiłek.

Zaskoczony oficjalnym tonem swojej wychowanki, Thorin ze zdumienia na moment zamilkł. Zerkał na swoich towarzyszach, jakby tam szukał odpowiedzi na jej pytanie.

Po czym rzekł:

– Wasza wysokość nie musi uzyskiwać zgody, by nocować w lesie. Tak Szarkin, możesz zostać tu sama i nocować. Widzimy się przed komnatą jadalną za dziesięć ósma. – To mówiąc, odwrócił się może zbyt gwałtownie, niż wymagałaby tego sytuacja. Starał się nie dać po sobie poznać, że zaskoczyła go ta prośba. Szarkin doroślała, a on nie umiał się chyba z tym pogodzić. Uświadomił sobie, że przyjdzie niedługo dzień, gdy jego wychowanka rozpocznie własne życie i może się wtedy okazać, że przestanie być jej potrzebny – tego obawiał się najbardziej.

Michał i Omes również się skłonili przed Szarkin i podążyli za oddalającym się Thorinem. Równie jak on zaskoczeni jej prośbą.

Szarkin pozostała sama pośród falujących fiołkowo-purpurowych traw. Zapach słonego oceanu mieszał się z gorzkawo-miodowym zapachem granatowych kwiatów Tarminu. Podeszła do urwiska, z którego przed momentem skoczyła. Po raz kolejny zerkała w zgromadzone na dole mgły. Powróciły wspomnienia, znowu słyszała pęd powietrza, przypomniała sobie, że przez moment nawet miała wrażenie, że widzi siebie z boku, że tylko obserwuje wydarzenie, a nie jest jego uczestnikiem. Muszę o tym porozmawiać z Omesem – pomyślała. Stojąc z rozłożonymi rękoma i skrzydłami, pozwalała, by wiatr przewiewał przez nią i zabierał z sobą wszystkie jej niepokoje.

– Więc dziś śpię w lesie, no to trzeba poszukać sobie jakiegoś sprytnego miejsca i jakoś przygotować sobie legowisko, aby było ciepło i bezpiecznie – odezwała się do siebie, po czym ruszyła wolnym krokiem w kierunku lasu.

Lubiła przebywać sama z sobą. Często uciekała z łóżka, kiedy wszyscy myśleli, że już grzecznie śpi. Wtedy też sama zwiedzała najpierw najbliższą okolicę, a później zapuszczała się coraz dalej i dalej. Lubiła las, lubiła jego nocną muzykę, cienie układające się na drzewach i wędrówki nocnych zwierząt. Siadywała na polanie pełnej czerwonych kwiatów w kształcie kielichów i obserwowała świat, którego częścią była. Michał opowiadał kiedyś, że na ziemi w lasach rosną leśne dzwonki malutkie liliowe kwiatuszki w kształcie podobnym do kielichów. Opowiadał, że jego córka uwielbiała zrywać same kwiatki przedzierać je z jednej strony i przyklejać na własną ślinę na powiekach udając w ten sposób dorosłą panią cudnie umalowaną z podwiniętymi pięknie rzęsami. Zawsze jak opowiadał o swojej rodzinie, jego twarz się rozjaśniała i cała jego postać drgała jakimś magicznym cudownym światłem. Nagle wszystko w nim się iskrzyło, ale i równie szybko jak się pojawiało, tak też umierało, tak, jak jego rodzina. Nie znała szczegółów, tylko strzępki rozmów jakie zdołała podsłuchać w trakcie, gdy nauczyciele w miarę swobodnie ze sobą rozmawiali, wierząc, że ona już śpi. Rozmyślając o tym wszystkim, nawet nie zauważyła, jak automatycznie wyszukała miejsce w skalnym zagłębieniu i wymościła sobie przyjemne i suche legowisko. – Ale jestem śpiąca – mruczała do siebie, układając się na mchu. Okryła się skrzydłami oraz liściem Amatantu i już za moment było słychać tylko miarowy i cichy oddech śpiącej przyszłej władczyni Eutis. Wokół jej głowy delikatnie skrzydełkami trzepotały srebrne nocne ćmy. Wirowały, wznosząc się i co chwila opadając. Zamykały swój czas w tańcu, jakby odprawiały jakiś magiczny rytuał. W oddali słychać było śpiew Drogina. Jego to śpiew uwielbiał słuchać Michał, mówił wtedy, że bardzo mu to przypomina wieczorny śpiew ziemskiego słowika. Las się uciszał, jakby uświadomił sobie nagle, kogo gości w swoich progach. Na niebie pomarańczowa poświata księżyca Walgini delikatnie otulała śpiąca postać jak kołderką. Wszystko zasnęło.

W ostatnie świty lata słońce wypełniało cały las, pozwalając, by mgły znad potoku i łąki leniwie się podnosząc, tworzyły pajęcze labirynty. Promienie rozczepiały się między konarami, układając kolorowe mozaiki, a kłócące się ptaki głośno oznajmiały początek nowego dnia.

Brygida Błażewicz
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.