Powieści i opowiadania

Moralność pana prezesa

Moralność pana prezesaSpojrzał zniecierpliwiony na ekran monitora. Pewien bank reklamował usługi za pomocą dwóch niepewnych swojej orientacji seksualnej panienek, które tuliły się do siebie, rzucając potencjalnemu nabywcy (czytaj – prawie nabywcy ich ponętnych ciał, dołączonych jako gratis) spojrzenia pełne erotycznego ekshibicjonizmu.

– Diabelstwo – mruknął do siebie, walcząc z pojawiającymi się na ekranie kolejno reklamami samochodów i internetowych domen.

– Wszędzie cycki, świat schodzi na psy – dodał zdenerwowany, gdy jego walka okazała się nieskuteczna.

Dzwonek oznajmił SMS-a. Wziął do ręki telefon i skrzywił się, czytając: Dyskretna, wyśle ci swoje zdjęcia w bieliźnie, tylko odpisz na numer.... Szybko skasował niechcianą wiadomość, obiecując sobie, że jutro zmieni numer. Teraz nie wystarczy zmiana numeru raz w roku. Hieny węszą, kupując nielegalnie tysiące numerów od firm telekomunikacyjnych i osaczają człowieka reklamą światowego brudu.

Na biurku piętrzyła się sterta przesyłek. Niektóre, nawet nie czytając, wrzucał od razu do kosza. Inne lądowały pod biurkiem zaraz po otwarciu. I tak cała sterta zmieniła szybko położenie z biurka do obszernego kosza pod jego nogami.

– Te nerwy mnie wykończą, muszę znów iść do spowiedzi – pomyślał, uświadamiając sobie, że to będzie druga spowiedź w tym miesiącu. I ciągle te same grzechy. Było mu wstyd.

Do gabinetu weszła sekretarka.

– Może kawy, panie prezesie? – Jej głos pieścił aksamitem, a biust prawie wydostawał się na zewnątrz z białego, koronkowego stanika 80D.

– Pani Judyto, wspominałem już, aby się pani ubierała skromniej – upomniał ją prezes zmieszany, że jego wzrok uparcie wraca do wyeksponowanych przez biurkiem okrągłych obietnic rozkoszy.

– Przepraszam, panie prezesie – filuternie dotknęła ust sekretarka.

Stała teraz jak mała dziewczynka w krótkiej spódniczce, czekając na przytulenie, otoczenie opieką. A kto zrobi to lepiej jak nie on, samiec alfa tego biurowca, wszechstronny kadrowo i finansowo, swobodny, ponad wszystkimi. Prezes z trudem pozbierał się do kupy i głosem najmniej zdradzającym nabrzmiały w nim dylemat moralny, odpowiedział:

– Dziękuję, może później – po czym odprowadził wzrokiem jej falujące biodra aż do samych drzwi.

– Boże, co ja wyprawiam?! – Skarcił się w myślach i starając się skupić na wykresach giełdowych, wrócił do biznesowych planów.

– Dziś osiemnastka mojej córki – rozmarzył się – mój Boże, jak te dzieci rosną. Niedawno pluskała się w pompowanym kółku na plaży w Belize, a zaraz pewnie będzie wychodzić za mąż.

Powróciła myśl o jej chłopcu, z którym planowali zamieszkać już teraz. Kategorycznie się wtedy sprzeciwił.

– Zaczynać życie od grzechu nieczystości?! – Zarzucał młodym przy każdej okazji. Na szczęście skończyło się tylko na serii uwag w stylu: Ojciec, to by się może przemeldował na plebanię!

Wytrzymał. Młodzi także odpuścili. Wychowanie nie poszło w las. Teraz mają szansę założyć prawdziwą rodzinę. Tyle małżeństw wokół się rozpada. Świat schodzi na psy.

Telefon wyrwał go z rozmyślań.

– Słucham – rzucił, naciskając czerwony guzik zamontowany w biurku.

– Panie prezesie, wiceprezes Męczliwy na linii, czy łączyć? – Zabrzmiało miękko. Przez sekundę wyobraził sobie, jak czuje się fotel, obejmując jej idealne, mocne biodra.

– Proszę – wychrypiał przez zaschnięte gardło.

– Co tam, Kaziu? – Zapytał, starając się, by głos wybrzmiał swobodnie.

– Burzą mi się ci z produkcji, nie chcą podpisać porozumienia stron – Męczliwy miał zmęczony głos, jak zwykle.

– A jak mają w umowie? – Szybkie pytanie prezesa postawiło go do pionu.

– Miesięczny okres wypowiedzenia, ale chcieliśmy wcześniej, bo szkoda kasy na ZUS...

– Pisz im wypowiedzenia i nie płać ZUS-u – zdecydował prezes bez zastanowienia.

– Ale krzyk będzie...?

– A kto będzie wiedział, tylko ty i ja? W ZUS-ie mają taki bałagan, że sprawa wyjdzie może za kilka lat.

– No, co racja, to racja... – Męczliwy nadal nie był przekonany – ale to ponad dwieście osób, no i odprawy...

– Żadnych odpraw! – Uciął szorstko prezes – jutro wręczasz wszystkim wypowiedzenia, za miesiąc nie widzę ich w zakładzie, cześć! – Prezes nacisnął guzik, nie dając szans Męczliwemu na jakiekolwiek negocjacje.

Odczekał kilkanaście sekund i wcisnął guzik z napisem „sekretarka”

– Tak, panie prezesie? – Pani Judyta pozostawała w ciągłej gotowości spełnienia każdego życzenia swojego chlebodawcy, dosłownie – każdego.

– Pani Judytko, proszę zadzwonić do posła Pieszczocha i potwierdzić golfa w klubie dziś na osiemnastą.

– Oczywiście, panie prezesie, według pana życzenia – padła z głośnika obietnica. Jeszcze tydzień, dwa i spełnią się także życzenia sekretarki. A życzeń ma naprawdę dużo. Jak argumentów pod sekretarską garsonką.

Andrzej Chodacki
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.