Powieści i opowiadania

O lwiej odwadze

Marta TarasiukNie tak dawno temu w pobliskim lesie mieszkał zajączek. Żył sobie spokojnie w swojej norce, aż pewnego dnia odwiedził go kuzyn – królik.

– Życie w tym lesie jest takie nudne – narzekał. – Wszystkie dni są do siebie podobne jak dwie krople wody. Chcę jakiejś odmiany, dlatego jutro wyruszam zwiedzać świat. Pójdziesz ze mną?

Zając niespecjalnie miał ochotę ruszać się z domu. Wiedział jednak, że świat jest wielki, a jego kuzyn mały i trochę naiwny. Nie mógł puścić go samego w tak daleką drogę. Wyruszyli więc razem. Podczas swej wędrówki przeżyli tysiące przygód. Oto jedna z nich.

O lwiej odwadze

Byli w drodze od wielu dni, gdy dotarli do afrykańskiej sawanny. Słońce grzało niemiłosiernie, a trawa, zamiast zielona i soczysta, była żółta oraz wyschnięta.

– Ale upał – jęczał zając. – Lepiej znajdźmy trochę cienia i prześpijmy się do zmierzchu. Wtedy zrobi się chłodniej, więc wędrowanie będzie mniej męczące.

Wkrótce zajączek chrapał smacznie pod akacją, a jego kuzyn przewracał się z boku na bok. Królik nie był senny. Chciał pozwiedzać słoneczną sawannę.

Gdy już się upewnił, że zając rzeczywiście mocno śpi, wybrał się na spacer. Początkowo świetnie się bawił, lecz po pewnym czasie zaczął się nudzić. Szedł i szedł, a wokół nie było nic oprócz trawy. Nie mógł zrozumieć, gdzie też mogły się podziać wszystkie zwierzęta. Jak na razie, nie spotkał nawet myszki. Nagle usłyszał czyjś głos.

– Dlaczego się nie chowasz? Nie boisz się?

– Czego miałbym się bać? – zdziwił się królik. Chociaż bacznie się rozglądał, nie mógł dostrzec swojego rozmówcy. – Kim jesteś?

– Jestem guźcem – odpowiedział głos. – Powinieneś bać się lwa.

– Co to jest lew? – zainteresował się długouch. – Słyszałem już o guźcach. To coś w rodzaju dzika, ale w naszym lesie nie było żadnych lwów, czy też zwierząt do nich podobnych.

– Lew jest straszny i potężny – powiedział guziec, wychodząc z kępy trawy, w której się chował. – Ma długie pazury, ostre zęby i złotą grzywę. Gdy ryczy słychać go w odległości wielu kilometrów. Jest ogromny, silny i szybki. Nikt nigdy nie pokonał go w walce. To król zwierząt.

– Wcale nie – energicznie zaprzeczył króliczek. – Królem zwierząt jest żubr.

– Może w twoim lesie, tutaj rządzi lew. Wszyscy są mu posłuszni.

– Dlaczego?

– Czy ty mnie w ogóle słuchałeś? – Krewniak dzika z irytacją stuknął kopytkiem. – Przecież mówiłem. Każdy się go boi. Jest tak potężny, że mógłby cię zabić jednym uderzeniem łapy.

– Wcale się go nie boję. – Długouch dumnie wyprężył pierś. – To nie jest król! To zwykły tchórz, który dokucza słabszym. Jakbym go spotkał, to bym mu powiedział…

– Co byś mi powiedział?! – ryknął lew, który bezszelestnie podkradł się do rozmawiających.

Przerażony guziec uciekał tak szybko, aż unosił się za nim tuman kurzu. Tymczasem królik zastygł bez ruchu niczym zahipnotyzowany. Król zwierząt z bliska był znacznie bardziej przerażający niż w opowieściach. Zwłaszcza, gdy tak stał i dyszał prosto w królicze futerko. I to byłby koniec przygód naszego bohatera, gdyby nie jego dzielny kuzyn.

Zajączek bardzo się przestraszył, kiedy po przebudzeniu nie zobaczył swego towarzysza. Natychmiast wyruszył na poszukiwania. Kiedy zobaczył ogromnego kota pochylającego się nad króliczkiem, nie zastanawiał się długo. Natychmiast skoczył i podrapał bestię w nos. Lew patrzył zdumiony na zająca, który tymczasem stanął słupka. Gdyby król zwierząt zaatakował, bez trudu pokonałby zuchwalca. W końcu był od niego znacznie większy. Jednak stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.

Zajączek tupnął groźnie.

Lew uciekł.

Zza wysokich traw, krzaków oraz nielicznych drzew wyszły poukrywane dotąd zwierzęta. Kogóż tam nie było! Antylopy, zebry, kameleony, strusie, guźce oraz wiele innych stworzeń – a wszystkie chciały uścisnąć łapkę swemu wybawcy.

– Jak ci się udało tego dokonać? – pytały jedne przez drugie. – Nikt wcześniej nie pokonał lwa!

– Czy ktoś kiedyś próbował? – zapytał zając.

Na równinie zapadło milczenie. Wszystkie zwierzęta tak bardzo bały się lwa oraz otaczającej go złej sławy, iż nigdy nie próbowały się mu przeciwstawić.

– Właśnie dlatego tak łatwo było mi go pokonać – tłumaczył bohater sawanny. – Mój atak go zaskoczył. Następnym razem będzie już na to przygotowany. Nie ucieknie przed byle kim.

Przerażone zwierzęta zaczęły nerwowo szeptać. Szepty były ciche, ale było ich tak wiele, że cała okolica od nich huczała.

– Macie jednak nad nim przewagę – ciągnął. – Jest was wiele, a on jeden. Jeśli będzie opierać mu się pojedyncza zebra, wyśmieje ją i zaatakuje. Jednak, gdy naprzeciw niego stanie całe stado, ucieknie. Lew jest silny, ale to tchórz. Z chęcią będzie dokuczać łatwej ofierze, lecz nie odważy się podjąć takiego ryzyka, jak starcie z dużą grupą.

Mieszkańcom sawanny spodobał się pomysł zajączka. Byli tak bardzo wdzięczni, iż zaproponowali mu, aby został nowym królem zwierząt.

– Dziękuję, to dla mnie wielki zaszczyt, jednak muszę odmówić. Przed moim krewniakiem jeszcze daleka droga, a ja nie mogę zostawić go samego.

Kuzyni zabawili jeszcze kilka dni w królestwie trawiastych równin, po czym znów kontynuowali swą podróż.

– Widzisz – zagadnął królik – miałem dobry pomysł z tym wędrowaniem. Gdybyśmy zostali w lesie, lew wciąż by terroryzował zwierzęta. Zresztą, my też na tym korzystamy. Podróże kształcą.

– Doprawdy? – zapytał niby obojętnie zając. – A czegóż to nauczyła cię podróż przez sawannę?

– Wielu rzeczy – odrzekł skwapliwie jego krewniak. – Po pierwsze: niektóre rzeczy wcale nie są takie straszne, jak mogłoby się wydawać. Po drugie: należy stawiać czoła swoim problemom. Po trzecie: to, że ktoś jest duży i silny, nie oznacza, iż jest odważny. Po czwarte: plotka często wyolbrzymia wiele rzeczy. Po piąte: nawet lew nie poradzi sobie z dużą liczbą wrogów.

– O czymś zapomniałeś.

– Rzeczywiście. – Króliczkowi zrobiło się gorąco pod futerkiem. – Nie należy się przechwalać i obgadywać osób nieobecnych.

– Wciąż nie wymieniłeś najważniejszego.

Królik podrapał się po głowie. Nie miał pojęcia, jakiej to życiowej prawdy nie dostrzegł.

– Najistotniejszy morał tej przygody brzmi… – Zając zrobił pauzę dla dramatycznego efektu. – …nigdy nie oddalaj się ode mnie bez słowa.

Śmiejąc się, powędrowali dalej. Na swej drodze napotkali wiele przygód, zarówno dobrych, jak i złych. Jednak to już całkiem inna historia…

Marta Tarasiuk
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.