Felietony

Niemieckim mercedesem na komunię

Komunia

KawaKomunie to z kelnerskiego punktu widzenia takie sytuacje, kiedy ludzie niechodzący do restauracji decydują się tam wybrać. W dodatku stadnie! Obowiązkowym punktem jest nadopiekuńczość – przecież 8-latek sam sobie mięska nie pokroi. Nie myślmy też, że może sam decydować, czego by chciał się napić – przecież to jeszcze dziecko!

Jeśli chlebek komunijny ma być pokrojony, to na już, na wczoraj. Przecież ile może takie krojenie trwać, co to za sztuka pokroić kajzerkę na 24 części, kiedy jedyne, co musisz zrobić, to usmażyć 14 cielęcin, półtora kilo warzyw, 8 steków i 4 spaghetti. No ile będziemy czekali, przecież to tylko „ciach-ciach-ciach” i zrobione. Już 55 sekund minęło, co oni robią tam na tej kuchni, gdzie jest mój chlebek?!

Pani chlebek jest zmniejszany z poziomu pani ego na poziom pani IQ, dziękuję. Proszę usiąść, bo dupę pani truje. Oczywiście zamiast tego odpowiadamy, że oczywiście, że już jest na kuchni i jest krojony, ale są teraz tutaj 3 komunie na łącznie ponad 50 osób i jak tylko zaserwujemy to, co zostało uzgodnione, to i chlebek do Państwa dotrze.

Zamówienie na kawy: potrójne espresso, podwójna kawa czarna, cappuccino na podwójnym espresso i reszta normalnie. Przychodzi do płacenia. Rachunek na 2 544 zł. Dostaję 2 550 zł i „reszty nie trzeba”. 6 zł za 4 godziny obsługi. Nie no, super, wie pani, to ja teraz otworzę swoją restaurację, jak tak pani grosza nie żałuje. Ale wisienka na torcie...

Kto płacił tak naprawdę za komunię? Pan mąż wyciąga kasę z kopert dla dzieciaka... Żona, że przecież mogą zapłacić kartą. Ale korpo-mąż wie lepiej. Jak płacić, to nigdy swoimi pieniędzmi!

Więc jeśli nie wiecie, gdzie podziały się Wasze pieniądze z komunii: ojciec je zjadł! A gówniarz smutny (bo przecież już liczył i wie, ile zebrał) liczy jeszcze raz na korytarzu i nie wierzy, przecież było dużo więcej!

Za Warszawę

Obsługuję grupkę Niemców. Najstarszy – wiadomo, pewnie SS-man, ale kto to wie. Kiedy mówią do mnie po niemiecku, wyrazem twarzy okazuję brak zrozumienia. Ale bez beki nie ma pracy, więc kiedy najstarszy o coś pyta, cicho potwierdzam po niemiecku. Przez to zaczyna mówić po niemiecku, a ja znów okazuję niewinny brak zrozumienia nadjęzyka. Cała rodzina wtedy mu tłumaczy, że nie mówię po niemiecku. Kiedy znów o coś pyta tak, że inni nie usłyszą odpowiedzi, znów odpowiadam po niemiecku. Powtórka. Kolacja bardzo się udała. Nawet wychodząc, podszedł i chwalił Polaków, że byli najlepszymi oddziałami w armii Napoleona. I napiwek też dobry.

Fajny i duży

W pewnej restauracji Creme Brulee ma sporą średnicę. Bardzo wesoły kelner akurat obsługiwał bardzo wesołą grupkę Polaków, na oko jakieś 6-7 osób. Stosunek płci około 50/50. Przy podawaniu deserów pani z grupy wpadła w zachwyt zasłużony nad Creme Brulee i wykrzyknęła „O jaki fajny! Jaki duży!” Kelner (pseudonim „cięta riposta”) odrzekł cicho: Dziękuję – często to słyszę. Grupa ucieszyła się bardzo i, sądząc po dobrym napiwku, kelner trafił żartem w ich poziom.

Mercedesy i hulajnoga

Pizza i Lody truskawkowe. Bo Błajanek steka nie zje.

Wyobraźcie sobie, że prowadzicie salon z samochodami. Macie Audi, Jaguara, BMW, Mercedesa, nawet Maserati. Przychodzi zamożna rodzinka kupować samochody. Każdy coś dla siebie znajduje, z wyjątkiem najmłodszego 6-latka. Matka: Nie macie deskorolek?!

Ty: Nie, to jest salon samochodowy, mamy foteliki i podstawki dla dzieci.

Matka: A macie może latawce?

Ty: ?!?

Przyjaciel Sowy
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.