Felietony > Felietony z pazurkiem

Jeden wielki „burdel”?

Katarzyna RedmerskaOkres od końca listopada do połowy grudnia jest dla mnie rokrocznie bardzo trudny. Ogarnia mnie wtedy coś na kształt depresji. By nie „oklapnąć” całkowicie, pomaga mi, powtarzana niczym mantra, jedna myśl: „już niedługo święta!”. To dla mnie swoistego rodzaju forma prozaku.

W tym roku nie jest inaczej, właśnie przeżywam spadek formy. Dlatego każde „sygnały” z zewnątrz, które dodatkowo wpływają na pogłębienie mojego „depresyjnego” stanu, odbieram nader negatywnie. A tu jak na złość, nastąpił istny ich wysyp. Jak się można domyślić, „atrakcji” tych dostarczają media i politycy.

Dobrze, że nie mamy prawa do posiadania broni. W przeciwnym razie po każdorazowym obejrzeniu telewizyjnych informacji pozostawałoby nam jedno - strzelić sobie w łeb!

Młodzież, ba!, gimnazjaliści, zabawiają się seksem niczym grą w gumę. Oddają się cielesnym atrakcjom takim jak słoneczka czy lokomotywa.

Swoją drogą, nie tak znowu dawno byłam „młodzieżą”. Przyznam szczerze, że największy wyskok „seksualny” miałam w szkole średniej, to był… całus! I doprawdy, ani koleżanki, ani koledzy, nie mieli w głowach innych cielesnych ekscesów.

Jakie będą skutki tak wczesnego rozsmakowywania się młodych przedstawicieli naszego społeczeństwa w „wyrafinowanym” seksie? Nadejdzie czas swoistego rodzaju seksualnych inwalidów, którzy wypaleni, dobrnąwszy do 30 - ki, na samą myśl o seksie, czuć będą mdłości. Nie wróży to dobrze prokreacji.

Największa partia opozycyjna, chce powrotu kary śmierci. Zachodzi obawa, że gdyby udało się przeforsować ten projekt, a opozycja dorwałaby się do władzy, połowa obecnej władzy, poszłaby na łono Abrahama.

Od stycznia mieliśmy za lekarstwa słono „rzygać”. Wchodzić miały pełnopłatne recepty. Nie trzeba być filozofem, by stwierdzić, że istniało duże ryzyko, że w związku z tym przemyślanym przez władzę krokiem, społeczeństwo trochę się wykruszy. Chyba władza zdała sobie z tego sprawę, bo minister zdrowia oznajmił, że żadnych zmian nie będzie.

Domy publiczne mają zostać opodatkowane.

Świetny występ w Berlinie ministra spraw zagranicznych największa partia opozycyjna chce za wszelką cenę umieścić w ramach: „zamach na niepodległość”. W związku z tym zorganizowała 13 grudnia marsz niepodległości i solidarności. Marsz, który nazwać można krótko: farsa. Dobrze, że nie doszło do zamieszek. Policjanci byliby w trudnej sytuacji. Trochę niezręcznie jest brać za „chabety” posła i targać do radiowozu.

Jakby tego było mało, wylosowaniem naszych przeciwników w Euro 2012 odebrano nam ostatecznie nadzieję na jako takie wytłumaczenie się z potencjalnej kompromitacji naszej drużyny. Trudno będzie bowiem powiedzieć: „to byli mocni przeciwnicy”.

Ruch Palikota grzmi, by zalegalizować prawnie bimber i marihuanę.

Słowem, gdy się człowiek nad tym wszystkim zacznie zastanawiać, to nie wie, czy płakać, czy śmiać się. A wśród tego wszystkiego, pomysł Ruchu Palikota, zaczyna nabierać pozytywnych barw.

W obliczu tego co się dzieje, nie ma wyjścia. Trzeba się urżnąć bimbrem, omamić marihuaną. Inaczej nie da się przeżyć tego „burdelu”. Chociaż słowo „burdel” w obecnej sytuacji, to mało odpowiednie słowo.

Miejmy nadzieję, że 2012 rok przyniesie trochę wyciszenia. Czego sobie i Czytelnikom z całego serca życzę.

Katarzyna Janina Redmerska

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.