Sport

Hooligańskie derby Łodzi

Green Street HooligansPolska piłka nożna ostatnimi czasy przeżywa ogromny kryzys. Afera goni aferę. Ciągle słyszy się o nowych skandalach, korupcji i tym podobnych ekscesach. To, co w tym sporcie najpiękniejsze, traci na ważności.

Dla każdego miasta derby są wyjątkowym rodzajem meczu. Jest to swoiste święto dla miejskich kibiców. Choć poróżnieni - spotykają się na jednym stadionie. Jednakże tego typu rozgrywki jeszcze intensywniej skupiają pseudokibiców. Dla nich nieważny jest mecz, ważny jest pretekst. Każdy powód do rozróby jest dobry, a na meczu zawsze jakiś się znajdzie. Banda zdziczałych, niewyżytych „dzieciaków” tylko czeka na dobry moment.

W filmotece bez problemu można odnaleźć filmy o tematyce kibolskiej. Obraz „Green Street Hooligans” miał być pewną przestrogą przed głupotą i pokazaniem jednak pewnych granic. W tej ekranizacji nie niszczy się stadionów, a walka obejmuje tylko zainteresowanych. Oczywiście nie wszystko jest tak, jak być powinno, ale miał to być pewien rodzaj ostrzeżenia. Kibole jednakże ten przekaz zrozumieli zupełnie inaczej. Oni w tym filmie widzieli tylko „nawalankę” i krew. Być może jeszcze honor, szeroko przez nich rozumiany, jednak niekoniecznie we właściwym kontekście.

W marcu bieżącego roku głośno było o derbach Łodzi pomiędzy ŁKS-em, a Widzewem. Wydarzenie to było o tyle ważne, że swoją uwagę na to „święto” zwróciły wszystkie media o zasięgu nie tylko regionalnym, ale także krajowym. Niestety, zainteresowanie to nie przyniosło chluby naszemu miastu. Tylko i wyłącznie dzięki dobrej organizacji Policji nie doszło do tragedii.

Mecz ten był o tyle wyjątkowy, że (pseudo)kibice WIDZEW-a nie mieli wstępu na trybuny. Wszystko to za sprawą kary nałożonej po meczu w Zabrzu z tamtejszym Górnikiem. Podczas ówczesnej rozgrywki doszło do zamieszek w okolicach stadionu, w której ranni zostali kibice, a także Policja oraz służby ochrony.

Po meczu Wydział Dyscypliny PZPN nałożył na kibiców Widzewa zakaz udziału zorganizowanych grup kibiców w meczach wyjazdowych przez pół roku, ale po odwołaniach zmniejszył karę do dwóch meczy. Jednym z takich spotkań był właśnie niedzielny pojedynek z lokalnym rywalem - Łódzkim Klubem Sportowym.

Wynik meczu tak naprawdę nie był ważny, bo każdy byłby pretekstem do rozróby. W ruch poszły kamienie, fanatycy obu drużyn próbowali doprowadzić do konfrontacji. Policja odpowiedziała armatkami wodnymi. Przerażający jest fakt, że owe zdarzenia dotyczyły godzin popołudniowych w centrum miasta. Człowiek nie mógł czuć się bezpiecznie, gdyż pseudokibice wyszli na ulicę i do pobliskiego Parku Józefa Poniatowskiego. Na szczęście lekko rannych zostało tylko kilka osób.

Dużo ludzi próbuje teraz atakować Policję. Jednak ja zastanawiałabym się nad zachowaniem i karaniem pseudokibiców. Bez należytego wymierzania sprawiedliwości i zmiany przepisów organy władzy mają niewielki zasięg manewru, a fanatycy klubów czują się bezkarni. Kibole są dumni i czerpią satysfakcję z walki z Policją. Na www.youtube.com pojawiło się wiele filmików z tego wydarzenia. Między innymi na uwagę zasługuje poniższy film, który pokazuje dzicz kibiców na łódzkich ulicach.

Aby wyświetlić obiekt zainstaluj wtyczkę: Adobe Flash Player

Justyna Zasiadczyk
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.