Kultura

Gudvangen Viking Market 2017 – czyli o tym jak Grendelem zostałem

Høvding Georg Olafr Reydarsson HansenGudvangen – niewielka miejscowość ulokowana w malowniczej scenerii nad Nærøyfjordem, mniej więcej w połowie drogi między Oslo i Bergen. To właśnie tutaj ziszcza się marzenie høvdinga Georga Olafra Reydarssona Hansena o stałej osadzie wikińskiej. Wcześniej w tym miejscu odbywały się zwykłe doroczne markety – ludzie zjeżdżali się na kilka dni aby handlować i koczować w namiotach. W 2016 r. rozpoczęto budowę osady nazwanej Njardarheimr (co znaczy Dom Njorda – nordyckiego boga mórz). Prace budowlane podzielono na trzy etapy. Pierwsze budynki oddano do użytku już w maju tego roku i to właśnie w nich i ich otoczeniu odbył się tegoroczny market. Cały kompleks ma zostać ukończony w 2019 roku. I to tyle suchych faktów.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Bieg Lokiego na starcieBieg Lokiego

Na Festiwalu Średniowiecznym w Oslo dowiedziałem się od polskich wikingów, że w tym roku market w Gudvangen po raz pierwszy ma się odbyć w nowej osadzie i że impreza może być przez to dość ciekawa. Postanowiłem to sprawdzić osobiście. Było warto.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017

Po przyjeździe na miejsce największym wyzwaniem okazało się być znalezienie wolnego miejsca parkingowego. Na wąskim terenie między fiordem a drogą E16 prócz nowo powstałego miasteczka mieścił się już wcześniej terminal promowy, hotel, sklep z pamiątkami, restauracja, stacja benzynowa i sklep spożywczy. Większość tych obiektów powstało z myślą o turystach, jednak za sprawą marketu, liczba ludzi przebywających tam w tym samym czasie, znacznie się zwiększyła.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017

Przed wejściem na teren Njardarheimr rozejrzałem się po okolicy. W Gudvangen bywałem już wcześniej, ale zazwyczaj tylko przejazdem. Teraz mogłem w spokoju podziwiać wysokie na setki metrów skały, do połowy jeszcze porośnięte roślinnością, a powyżej już nagie, liczne wodospady bielące się na szarych skałach, rzeczkę wpadającą tutaj do fiordu oraz sam spokojny Nærøyfjord, na wodach którego unosiła się wikińska łódź. Istna sielanka. Nie dziwię się, że høvding Georg właśnie to miejsce sobie upodobał.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017

Przekroczyłem bramę – strażnik z dzidą sprawdził moją wejściówkę i już mogłem swobodnie poruszać się po obiekcie. Od strony wejścia nowo wybudowanych domków mieściło się tylko kilka, było tutaj za to sporo historycznych namiotów w których, cóż za niespodzianka, mówiono w większości po polsku. Więcej budynków postawiono w północnej części osady. Rozmawiałem z kilkoma osobami na ich temat. Większości zabudowania podobały się, inni jednak narzekali, że są one zbyt plastikowe – deski i belki docinane współczesnymi narzędziami były według nich za gładkie. Brakowało im zadziorów od siekiery i ręcznej piły. A farba ich zdaniem była nazbyt jaskrawa i zbyt równo rozprowadzona na ścianach. Jeden z rozmówców rzekł mi natomiast tak: widziałeś łodzie wykopane z grobowców? Widziałeś, jakie były gładkie i dopieszczone? Myślisz, że jak takie łodzie robili bogaczom do grobu, to chałupy im na odczep się robili? A tu powstaje miasteczko, a nie wioska rybacka – co nie? Zresztą daj im trochę czasu w tym deszczu, śniegu i wietrze, a zobaczysz jakiej patyny z czasem nabiorą. W sumie ciężko się z taką opinią nie zgodzić.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017

Do domków można było wejść, rozejrzeć się, a u ich rezydentów dopytać się czym były poszczególne elementy wyposażenia. Często prócz ław, stołów i paleniska była to broń, futra, figurki z drewna, narzędzia, kości, biżuteria itp. Z grubsza to samo można było nabyć na straganach – chociażby u Polaków, których produkty (często rękodzieło) ze względu na wysoką jakość cieszyły się sporym powodzeniem.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017

Co do przebiegu samej imprezy, to była ona dość specyficzna. Z jednej strony lokalizacja przy przelotówce Oslo – Bergen sprawiała, że zwiedzających było sporo, z drugiej jednak strony często były to osoby bardzo przypadkowe, które tankując paliwo czy robiąc zakupy, postanawiały zobaczyć, co to za rozgardiasz mieści się tuż za ogrodzeniem. Do tego dochodziły zorganizowane wycieczki. Po przypłynięciu statku wycieczkowego cała chmara turystów, nader często azjatyckich, gnała na złamanie karku poprzez miasteczko, obfotografowując przy tym wszystko i wszystkich dookoła, by po kilku minutach opuścić obiekt i odjechać oczekującym już na nich autokarem. Wiele osób wiedziało jednak doskonale, po co tam zawitało i ci bawili się świetnie, zwłaszcza w późniejszych godzinach, gdy ruch na trasie malał, a autokary już nie dowoziły kolejnych wycieczkowiczów.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017
Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017

Budowa Njardarheimr pochłonęła ogromne sumy i chyba tym należy tłumaczyć stosunkowo niewielką liczbę atrakcji przygotowanych przez organizatorów. Był holenderski opowiadacz sag, był teatrzyk kukiełkowy dla najmłodszych i były też zawody w glima (wikińskich zapasach), ale niewiele ponadto. Dlatego uczestnicy imprezy sami musieli zapewniać sobie rozrywki. Najbardziej widowiskową były codzienne walki. Walczono oczywiście wikińskim orężem – mieczami, tarczami, toporami czy dzidami. Czasami w ruch szły noże czy pięści. Wszystko było oczywiście markowane, ale w tych pięknych okolicznościach przyrody, wyglądało to świetnie. Należy przy tym dodać, że polscy wojowie stawali dzielnie zarówno w walce wręcz, jak i z orężem.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017

Jedną z oryginalniejszych atrakcji był tzw. Bieg Lokiego. Zabawa polegała na tym, że kilku ochotników bez spodni, a jedynie w sięgających kolan koszulach czy tunikach, przywiązywało sobie sznurkiem do jąder drewniane polano. Prawidłowość wiązania sprawdzała specjalnie do tego celu wydelegowana „jurystka” przy głośnym wiwacie gawiedzi. Jak to ujęto – sprawdzano czy czasem ktoś sznurkiem nie zaczepił również o kiełbaskę... Z takim niecodziennym balastem plączącym się między kolanami, uczestnicy zabawy musieli biegiem pokonać dystans ponad 150 m, dopingowani przez innych wikingów – w tym kobiety i dzieci – ale też przez zwykłych przechodniów, gdyż zawody odbywały się nad rzeczką poza obozowiskiem. Na twarzach zawodników malowało się skupienie, ale przede wszystkim prawdziwe cierpienie, a całe to poświęcenie tylko po to, aby zwycięzca mógł wypić róg miodu. Nagród pocieszenia nie przewidziano.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017

A teraz o tytułowym Grendelu1 Jakiś kilometr od miasteczka znajduje się stosunkowo niewielki wodospad. W ciągu dnia wielu spacerowiczów chodzi tam na przechadzki, natomiast wielu wikingów używa go jako prysznica. Wieczorem jednak okolica pustoszeje. Dlatego właśnie tam postanowiłem rozbić swój namiot. Obładowany ciuchami, aparatem, śpiworem, namiotem, matą do spania, prowiantem i (na szczęście) piwem, już po zmroku, krok za krokiem doczłapywałem do celu. Jednak gdy zza ostatniej skały wyszedłem na prostą, zauważyłem światełko migające przy mojej miejscówce. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie wrócić do samochodu i nie poszukać innej lokalizacji. Postanowiłem jednak kontynuować spacer. Na miejscu zastałem ognisko i siedzących wokół niego wikingów płci obojga. Zaśmiałem się szczerze, bo większość twarzy znałem już dość dobrze – Polacy. Były opowieści, było piwo, był bęben, były śpiewy. Było miło.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017

Grubo po północy towarzystwo postanowiło wrócić do osady przy akompaniamencie bębna, a mnie nie pozostało nic innego jak rozbicie namiotu. Gdy moje lokum było już gotowe, a ja dogaszałem ogień i szykowałem się do snu, do moich uszu znów dotarł dźwięk bębna. Pomyślałem, że pewnie moi współbiesiadnicy doszli do obozu i zaraz ucichną. Jednak zamiast tego do pierwszego instrumentu dołączył drugi, trzeci i kolejne. Wikińskie biesiadowanie i muzykowanie rozpoczęło się na nowo w obozowisku, a skończyło dopiero o świcie. Gładkie wody fiordu bardzo dobrze niosły dźwięki. Opatulony w śpiwór zastanawiałem się, czy bardziej mam ochotę dołączyć do biesiadników, czy raczej rozprawić się z nimi w sposób godny Grendela. Postanowiłem jednak stłumić w sobie chęć mordu i spróbować przespać się trochę, gdyż następnego dnia czekały kolejne wikińskie atrakcje.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017

Tegoroczny market wikiński w Gudvangen należy traktować jako preludium. Miejmy nadzieję, że kolejne akty będą coraz lepsze. Bardzo atrakcyjna miejscówka i stopniowo rosnące miasteczko Njardarheimr przyciągają bardzo ciekawych ludzi – w tym roku pojawił się tam np. Einar „Kvitrafn” Selvik z grupy Wardruna, o której nieco pisałem przy okazji relacji z Midgardsblot. Jeśli ktoś chciałby przez kilka dni poczuć się wikingiem, to jest to świetne miejsce, żeby zacząć. Na koniec dodam, że osadę można zwiedzać przez cały rok, jednak myślę, że najlepszą porą na jej obejrzenie będzie przyszłoroczny Gudvangen Viking Market.

Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017Gudvangen Viking Market 2017
Łukasz Solawa
  1. Grendel to potwór z poematu Beowulf. Zasłynął z mordowania wojów biesiadujących w halli nieopodal jego kryjówki. Zginął zgładzony przez Beowulfa.

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.