Podróże małe i duże > Gruzja – Armenia – Górski Karabach 2014–2015

Gori i Uplisciche (Gruzja)

Gori

Twierdza Gori z innego ujęcia (Gruzja)Zwiedzanie Gori rozpoczęliśmy od cytadeli, która dumnie góruje nad miastem. Mury są świetnie zachowane, ale wewnątrz praktycznie nic się nie uchowało. Twierdza Gori Cyche podobno nigdy nie została zdobyta. Jest w Gruzji takie powiedzenie „Oto twierdza Gori”, którego używa się celem określenia czegoś niemożliwego do pokonania. Największą zaletą cytadeli jest piękny widok na miasto i góry, które przy dobrej pogodzie są świetnie widoczne, oraz niewielki kościółek na wzgórzu nieopodal. Dobrze również widać Mtkvari meandrującą u stóp wzgórza.

Z cytadeli poszliśmy pod pomnik przedstawiający siedzących w okręgu rycerzy. Kilka posągów było uszkodzonych, ale całość prezentowała się nieźle. Zapewne były to jakieś postacie z historii Gruzji.

Twierdza Gori (Gruzja)Twierdza Gori (Gruzja)Widoki z twierdzy (Gruzja)Widoki z twierdzy (Gruzja)Pomnik w centrum Gori (Gruzja)Muzeum Stalina (Gruzja)

Kolejnym celem zwiedzania było miejsce słynne na cały świat i główny punkt wszystkich wycieczek do Gori. Mowa oczywiście o Muzeum Stalina. Zostało ono otwarte 10 listopada 1937 roku.

Składa się z trzech części. Pierwsza, to główna wystawa poświęcona najsłynniejszemu z Gruzinów, druga to dom, w którym urodził się Stalin, a trzecia to wagon pancerny, którym podróżował. Jest również jego pomnik.

Wnętrze muzeum (Gruzja)Pomnik w centrum Gori (Gruzja)Maska pośmiertna (Gruzja)

Główny budynek zawiera przede wszystkim zdjęcia dokumentujące jego życie na różnych etapach kariery, jego rodzinę i współpracowników. Wiele fotografii poświęconych jest wielkiej wojnie ojczyźniane – świętości w całym ZSRR. Poza zdjęciami znajduje się tu również maska pośmiertna Stalina z 1953 roku, prezenty, jakie otrzymywał od zaprzyjaźnionych towarzyszy miast i wsi, biurko, przy którym pracował, mundury, które nosił i inne ciekawostki historyczne.

Prezent dla wodza (Gruzja)Pomnik Stalina (Gruzja)Biurko Stalina (Gruzja)

Domek szewca Wissariona Dżugaszwilego, ojca Stalina, w którym wódz przyszedł na świat i spędził pierwsze cztery lata życia, został starannie odnowiony i zadaszony monumentalną wiatą z wielkimi pięcioramiennymi gwiazdami. Wnętrze jest bardzo skromne i pięknie wpisuje się w ideologię tamtej epoki.

Ciekawym eksponatem jest wagon pancerny, którym Stalin podróżował między innymi na konferencje w Teheranie i Jałcie. Wnętrze jest dobrze utrzymane i pozwala cofnąć się w czasie do pierwszej połowy XX wieku. Jak można się domyślać, wódz miał tam wszystko, czego dusza zapragnie.

Wnętrze muzeum (Gruzja)Wagon pancerny (Gruzja)Wnętrze wagonu (Gruzja)Wnętrze wagonu (Gruzja)

Muzeum jest punktem obowiązkowym zwiedzania Gori. Każdy pasjonat historii zachwyci się tym miejscem. Oczywiście nie należy zapominać o fakcie, iż prezentuje ono postać, która ma na sumieniu setki tysięcy o ile nie miliony istnień...

Mundury, których używał (Gruzja)Wagon pancerny (Gruzja)Wnętrze wagonu (Gruzja)
Dom rodzinny (Gruzja)Dom rodzinny (Gruzja)Rzeka Kura (Gruzja)

Z muzeum udaliśmy się pod ratusz, przed którym jeszcze do 2010 roku stał pomnik tyrana. Dopiero usilne zabiegi Micheila Saakaszwilego doprowadziły do jego usunięcia i to cichcem pod osłoną nocy. W tym miejscu zakończyliśmy zwiedzanie Gori i poszliśmy negocjować z taksówkarzem wypad do Uplisciche.

Wejscie do Skalnego Miasta (Gruzja)

Uplisciche

Wynegocjowaliśmy przejazd powrotny z dwiema godzinkami na zwiedzanie. Skalne miasto jest położone kilka kilometrów od Gori i choć nie robi takiego wrażenia jak Wardzia, to będąc w Gori, koniecznie trzeba tam pojechać. Zbudowane jest na lewym brzegu Kury. Powstanie budynków datuje się od V wieku p.n.e do późnego średniowiecza. Wejście do miasta albo jak kto woli wyjście to wykuty w skale tunel, który daje pojęcie o trudach, jakie musieli pokonać budowniczowie Uplisciche.

Uplisciche (Gruzja)Uplisciche (Gruzja)Uplisciche (Gruzja)Uplisciche (Gruzja)Uplisciche (Gruzja)Uplisciche (Gruzja)

Poza pozostałościami skalnych świątyń, mieszkań i systemów doprowadzających wodę można tu również zobaczyć cerkiew, która dumnie wznosi się nad miastem. Niedaleko głównej bramy znajduje się mini muzeum prezentujące kilka znalezisk ze skalnego miasta.

Uplisciche (Gruzja)Uplisciche (Gruzja)Uplisciche (Gruzja)

W drodze do Batumi

W drodze powrotnej do Gori zatrzymaliśmy się na stacji, żeby kupić bilety na nocny pociąg do Batumi. Próbowaliśmy zakupić je wcześniej w Polsce online, ale nic z tego nie wyszło. Na miejscu dowiedzieliśmy się dlaczego. Otóż pociąg jeździł tylko w sezonie. Kiedy sezon się kończy, tego się nie dowiedzieliśmy, ale najwyraźniej październik do niego nie należy. Nieco pokrzyżowało nam to plany, gdyż chcieliśmy przyjechać do Batumi o świcie i wyspać się w kuszetce. Teraz trzeba było szybko łapać maszrutkę, póki jeszcze było widno. Tak na marginesie na stacji w Gori stał kolejny pomnik Stalina...

Po dotarciu na przystanek dowiedzieliśmy się, że aby dojechać do Batumi musimy podjechać kilka kilometrów na drogę szybkiego ruchu i tam próbować, gdyż z samego Gori nic tam nie jedzie. Uczynny taksówkarz podwiózł nas na miejsce. Po drodze oferował wycieczkę do odległego o dwadzieścia kilometrów Cchinwali...

Nie skorzystaliśmy z oferty, choć zastanawiałem się, co by zrobił, gdybyśmy mieli na to ochotę. Na przelotówce dopisało nam szczęście – czekaliśmy pięć minut i pojawiła się maszrutka do Batumi, z wolnymi miejscami.

Na miejsce dojechaliśmy już po zmroku. Zaraz po wyjściu z maszrutki dopadli nas życzliwi z najróżniejszymi ofertami. Nie skorzystaliśmy, gdyż mięliśmy rezerwację na dwa noclegi w hotelu Verona. Co prawda przybyliśmy wcześniej, ale mięliśmy nadzieję, że nie mają pełnego obłożenia na tę noc i się zakwaterujemy. Tak tez się stało.

Batumi nocą prezentowało się diametralnie inaczej niż Gori. To miasto żyło i to jak. Tego dnia Gruzja grała ze Szkocją w eliminacjach do Euro. Fakt drugorzędny dla turysty, który jednak czasem powoduje kompletne lekceważenie przez obsługę restauracji, która zamiast zajmować się klientami, ogląda spotkanie.

Poirytowani poszukaliśmy lokalu, którego obsługa miała inne podejście do gości. Znaleźliśmy go niedaleko naszego hotelu – Restauracja Sevan. Jak nazwa sugeruje, prowadzili go Ormianie, których mecz nie interesował. Tak na marginesie Gruzini przegrali 0:1.

Nareszcie mogliśmy się wyciszyć i zrelaksować. Podawali tam świetne wino z granatów i dania kuchni ormiańskiej. W lokalu poza nami było jeszcze czterech Polaków, którzy również zwiedzali Gruzję na własną rękę. Nie minęło dużo czasu, a już siedzieliśmy razem i sprawdzaliśmy po kolei bogactwo karty lokalnych alkoholi. Skutki tego biesiadowania z rodakami dla połowy naszej dwuosobowej drużyny miały następnego dnia okazać się zgubne. Mówiąc prościej, żona zalała się w trupa. Na szczęście było co świętować, wygraliśmy z Niemcami 2:0.

Dariusz Maryan
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.