Kilka słów po...

Gonitwy, stroje, lisy, Fetysz i Agnieszka przede wszystkim

HubertusWybór dokonał się w zasadzie sam, bo Panna Waraksówna zaprosiła na sobotniego Hubertusa do Kąt moją córkę, a w ten sposób i mnie, żeby nieco pomóc, kogoś przywieźć, odwieźć. Tego samego dnia obchodzono 70-lecie kętrzyńskiego liceum, w którego murach z czerwonej cegły spędziłem cztery niezbyt sympatyczne lata. Nie zostałem zaproszony. Zaś na Wystawę Rękodzieła Artystycznego, moja koleżanka Justyna, poprosiła w piątek wieczorem, więc już po słowie z Agnieszką W.

W tenże sposób spędziłem prawie cały dzień na wsi, co dla starego i grubego mieszczucha jak ja, jest uciążliwe i trudne z różnych powodów. Jednak kilka rzeczy nastroiło mnie pozytywnie, chociaż i tak było to podszyte smutkiem.

HubertusRazem z córką zabrałem do Kąt dwie filigranowe latorośle zafascynowane końmi i atrakcjami, które często dzieciom serwuje Agnieszka Waraksa w swojej stadninie i szkółce. Zabrał się też Fetysz, nieodłączny tamtejszym zwyczajom i obrzędom łucznik i fotograf. Pomogłem. To miłe. I przygnębiające. Ludzie, którzy to tworzą, owo zamieszanie parę kilometrów od Kętrzyna, ciągle skazani są na działania charytatywne, pro publico bono, z wyciągniętą puszką na datki, jak ten uliczny skrzypek…

Oczywiście, żadnych mszy, przemówień, prominentów, podziękowań, ukłonów i podlizywania się. Żadnych krawatów, garniturów, lakierek i list sponsorów wyczytywanych w sposób uniżony. Za to biegające swawolne dzieci, którym w zasadzie wszystko wolno do granicy bezpieczeństwa. Od biegania po padoku po skakanie po balotach i wypełzania z dziur z włosami i ubraniem pełnymi słomy. Od czyszczenia stajni, szatni, toalety po zajmowanie się końmi. Od wygłupiania się przy mikrofonie po przytulanie twarzyczek do końskich grzyw.

HubertusHubertusHubertus

A z boku trochę praca inna. Serniki i makowce przywożone przez kobiety z pobliskich wsi. Mężczyźni rozstawiają namiot i rozpalają ognisko. W koszykach termosy z wrzącą wodę. Kawa, herbata, ciastka, bigos, kiełbaski. Każdy znajduje swoje miejsce. Czasami tłumu dorosłych i dzieci przemieszczają się wspólnie. Z miejsca, gdzie trwa gonitwa za lisem, do łąki, gdzie lisa się szuka. Od padoku, gdzie dopinguje się małej gonitwie do balotów, gdzie Fetysz dzieli się chętnymi swoimi łukami. Od oklaskiwania przebranych dzieci i koni po wyniki konkursu plastycznego. Od pieczenia kartofli i kiełbasek na ognisku po…

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.