Felietony > Ene dułe rike fake

Od kuchni

Kasia SzymczukKuchnia to moje ulubione miejsce w domu. Bynajmniej nie z racji tego, że lubię gotować. Prawdę mówiąc, nie lubię i kiepska jestem w dogadzaniu podniebieniom. Mówi się, że przez żołądek do serca, a u mnie przez żołądek do jelit bliżej. Mimo że gospodyni w kuchni raczej ze mnie marna, to przesiaduje w niej większość swojego życia. A to za sprawą cholernego pecha, którego ponoć przynoszę, mam w sobie, nie opuszcza mnie, zawładnął mną i Bóg wie co jeszcze. To, że Polska wygrała z Irlandią Północną, zawdzięczacie Państwo oczywiście mnie. Siedziałam grzecznie w kuchni calutkie 90 minut, nie ośmielając się wejść do pokoju nawet w przerwie meczu. To nie zasługa naszego tyskiego Milika, tylko moja. Mojej wytrwałości w tkwieniu w jednym miejscu w kuchni na twardym taborecie. A proszę, na meczu z Ulrichem von Jungingenem już mnie poniosło i wyszłam tylko do toalety. I Milik się speszył. I nie możecie mu Państwo mieć za złe, że miał takie dwie stuprocentowe sytuacje i ich nie wykorzystał. Zapewniam Państwa, że nie miał. Gdy tylko weszłam do toalety i usłyszałam z całego osiedla zawiedziony okrzyk „Uuuuuuuuuuuuuuuuuuu…” – już wiedziałam, co się stało. Słowo WINNA tkwi we mnie niczym dwa nagie miecze w ziemi grunwaldzkiej. Ale remis to dobry wynik.

Na mecz z Ukrainą już byłam przygotowana. Zadzwonił do mnie Kuba z prośbą o 90 minut w kuchni. Jakoś nie potrafię mu odmówić. Miękną mi nogi. Opłaciło się. Pięknie mi podziękował z głową i rękami uniesionymi ku górze po strzeleniu bramki. Jakby chciał powiedzieć: Widzisz Kasiu, jednak się opłaciło…

Następny mecz z Helwetami. Ilość spędzonego czasu w kuchni jednak nie wpływała na moje zdolności kulinarne. Postanowiłam więc połączyć obowiązek wobec kraju z nauką. Wybrałam bigos jako potrawę narodową… Może pomoże chłopakom. Jest! No i znowu Kubuś mi dziękuję, za kuchnię, za bigos. Miło z jego strony. Jednak, jak to w życiu bywa, szczęście nie trwa wiecznie. Z bigosu zrobił się kapuśniak i gol… tylko nie dla nas. Wstyd, straszny wstyd. Po co ja ten bigos robiłam? Co ja sobie wyobrażałam, że co? Że się uda i więcej bramek nasi strzelą? Oj, dadzą mi po głowie, dadzą.

I karne. Nie gotuję. Siedzę. Nie ruszam się. Nie mrugam. Nie oddycham. Czekam… No, po co ja ten bigos gotowałam? Jest! Zwycięstwo!! Ciśnienie ze mnie spadło… Nawałka miałby żal, gdyby nie wyszło.

Nie wińcie Państwo naszych chłopaków za porażki, remisy czy niewykorzystane sytuacje. Całą odpowiedzialność biorę na swoje kobiece ramiona i tyłek. Ode mnie bowiem, od mojego uporu, wytrwałości i twardości dupy zależą wyniki meczów. Można powiedzieć, że poświęcam się dla sprawy, dla kibiców, dla Polski. Mam nadzieję, że cały kraj dowie się, kto jest sprawcą tego sukcesu. Nieskromnie powiem, że JA.

Kasia Szymczuk
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.