Państwo, polityka, społeczeństwo...

Czyżbym był antysemitą?

Antysemityzm – słowo klucz, które z coraz większym natężeniem pojawia się w środkach masowego przekazu, stając się z wolna bronią w rekach określonych środowisk. Przyznam, że od dłuższego czasu byłem w pełni świadomy istnienia takiego mechanizmu, jednak nigdy nie uważałem, aby dotyczył mnie w jakikolwiek sposób. Bądź co bądź, mam kilku znajomych Żydów, których darzę szczerą sympatią. Ponadto bardzo interesuje się kulturą żydowską, która szczególnie w przedwojennej Polsce jawi mi się jako coś fascynującego. Mimo tego, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu okazało się, że sam jestem antysemitą - ucieleśnieniem nienawiści wobec narodu żydowskiego.

Mój krypto-antysemityzm ujawnił się z powodu telefonu komórkowego (sic!). Kilka tygodni temu, byłem z tych czy innych względów zmuszony do wczesnej niedzielnej pobudki. Nie byłem taką perspektywą zachwycony, lecz cóż zrobić – mus to mus. Ustawiłem więc sobie w moim Samsungu budzik na godzinę piątą rano. Czym prędzej położyłem się spać, podczas gdy większość znajomych szykowała się na tradycyjny sobotni wypad do pubu.

Jakież było moje zdziwienie, gdy następnego dnia obudziłem się około godziny dziewiątej. Jako, że szans wielkich na naprawę sytuacji nie miałem, zacząłem szukać przyczyn: Czyżby telefon padł? Był wyciszony? Szybko okazało się, że w menu podczas wyboru dnia tygodnia odruchowo wybrałem ostatni dzień w wierszu. Cóż się okazało – ostatnim dniem tygodnia była sobota. Okazało się więc, że posiadam w telefonie żydowski kalendarz. Przyznam szczerze, że o ile cała sytuacja mnie trochę rozbawiła, o tyle jej konsekwencje przeszły moje najśmielsze oczekiwania.

Jako człowiek posiadający we własnym mniemaniu zdrowy dystans do rzeczywistości, nie bałem się użyć sformułowania – „zaspałem przez żydowski kalendarz – mam sobotę jako ostatni dzień tygodnia”. Niestety, takie sformułowanie zadziałało na miłośników poprawności politycznej niczym płachta na byka. W świadomości kilku osób do teraz funkcjonuje jako zaściankowy antysemita - ze względu na to ich zdaniem „niewłaściwe” sformułowanie. Jako, że wspomniane osoby to raczej bardzo odlegli „znajomi”, nie obchodzi mnie to zbytnio, gdyż zdaję sobie sprawę, że w rzeczywistości jest zupełnie inaczej.

Jestem bowiem osobą bardzo tolerancyjną, być może nawet skrajnie tolerancyjną, dlatego też nie widzę nic zdrożnego w nazwaniu żydowskiego kalendarza żydowskim. Bardzo szybko zdałem sobie sprawę z istnienia jakiejś bliżej nieokreślonej inżynierii lingwistycznej, która jedne słowa uważa za wskazane, inne zaś przeznaczone do… eliminacji. Delikatnie mówiąc. Co więcej – stwierdzenia „polski kalendarz”, „niemiecki kalendarz”, „japoński kalendarz” nie spotkałyby się raczej z żadnym odzewem. Co najwyżej z zainteresowaniem w przypadku tego ostatniego.

Oczywiście przykład, którym posiłkuję się w czasie pisania tego tekstu może się wydawać banalny. Nie zmienia to jednak faktu, że mechanizm o którym mowa, jest równie zaskakujący w skali mikro jak i makro. Parę dni temu czytałem o genewskiej konferencji ONZ poświęconej ksenofobii, rasizmowi i nietolerancji. Kilka państw (m. in. USA, Włochy i… Polska) spotkanie zbojkotowały z obawy przed „antysemickimi wystąpieniami” ze strony przedstawicieli krajów muzułmańskich. Jako liberała bardzo razi mnie takie wymuszone ograniczanie wolności słowa – w domyśle, bo jaki jest sens wystąpień muzułmanów przed samymi muzułmanami. Oni dobrze wiedzą co się dzieje – warto, by dowiedział się również o tym świat. Nie opowiadam się jednoznacznie za którąś ze stron, jednakże jestem przekonany, że w Palestynie dochodzi do licznych nadużyć, zarówno ze strony Izraelczyków jak i Palestyńczyków. Stąd też, o ile reakcja Izraela jest teoretycznie zrozumiała, to czemuż Polska czy Włochy? W imię czego? Najdziwniejsze jest jednak to, że samo określenie „semicki” jest przeważnie utożsamiane z li tylko narodem żydowskim. Jest to jednak mylne, ponieważ Arabowie to również semici. Jakim cudem antyizraelskie wystąpienia arabskich delegatów miałyby wobec tego być antysemickie?

Podsumowując, nowy prąd w myśleniu „postlingwistycznym” prowadzi do licznych paradoksów oraz sytuacji skrajnie kontrowersyjnych. Nie chciałbym w tym miejscu wyrokować jaki jest powód, czy, innymi słowy, komu zależy na takiej rekonfiguracji języka, jednak całokształt wywołuje we mnie uczucia nader mieszane. Niestety, choć sytuacja jest jak widać równie zauważalna co odczuwalna, samo pisanie o niej może być już przez niektóre środowiska postrzegane jako „antysemickie”. Szkoda, że przyszło mi żyć w czasach, w których poszczególne grupy mają coraz więcej praw, ale w efekcie wszyscy wolności mamy coraz mniej.

Maciej Twardowski
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.