Na początku było błogo A błogo było u góry I góra była błogim Błogo było z początku u góry. Lecz wszystko przez górę się stało A bez góry nic by się nie stało co się stało.
No właśnie. Na początku było fajnie. Wzbił się śmiało i leciał coraz wyżej. Z oświetloną głową w chmurach już, gdy nagle stało się coś, co sprawiło, że biedaczek spalił się ze wstydu. To jeszcze nic, ale wyobraźmy sobie, co by było, gdyby – w myśl powiedzenia „zejdź na ziemię” – najpierw „zszedł” na ziemię, a potem spalił się ze wstydu? Masakra.
Trochę tak, jak spadochroniarz, który po wylądowaniu uświadamia sobie, że zwieracze nie wytrzymały. (Nie, nie znam tego z autopsji).
Tak czy siak, zastanawiam się, czego lampion się wstydzi. Dlaczego prędzej czy później spala się ze wstydu?
Ale po kolei. Pamiętacie tatuaże w paczkach chipsów? Licytowanie się w szkole kto ma lepszy tatuaż? Jeśli był gorszy od innych, ogarniał nas wstyd. Tak naprawdę nie wiedzieliśmy, na co możemy trafić, a więc rządziła przypadkowość. Przypadkowość, na którą również lampion jest skazany. Nie wie, jaki tatuaż będzie miał, co więcej nie robi go sobie z własnej woli.
Zdarzają się przypadki zdecydowanych protestów, kiedy nieco bardziej rozgarnięte lampiony potrafią na podstawie ruchu markera zidentyfikować, co się wyprawia i odpowiednio zareagować, parząc syfotwórcę po łapach, ale to raczej rzadkość.
To my – ludzie puszczający lampiony – przysparzamy im tego wstydu, rysując jakieś siarskie serduszka, trójkąty i kwadraty albo pisząc poematy.
A może jest tak, że lampion w powietrzu napotyka innego lampionu i następuje agresywna, ognista wymiana zdań w stylu:
– Zaraz przylecą dziewczyny i ubijemy interes.
– Po tym, co tu zobaczyłem, nie wiem, czy chciałbym z Tobą ubić muchę w pudełku od zapałek.
Lampiony tam – na górze – stale toczą walki o to, kto ma lepszy tatuaż. A nie działo by się to, gdyby nie byli na górze – bo wszystko rozgrywa się właśnie tam.
A więc moi Drodzy Czytelnicy, nie puszczajcie lampionów. Możecie zapytać: to jaki będzie sens życia takiego lampionu? – Spokojnie. Chłopaki z programu „5 sposobów na” coś wymyślą.