Państwo, polityka, społeczeństwo...

Boże Narodzenie

Boże NarodzenieKtoś powiedział, że najwięcej dusz w czyśćcu dostępuje radości nieba w Boże Narodzenie. Czy nie należy dostrzec tutaj bożego zamysłu, że sami nie potrafimy się zbawić?

Czasem kogoś spotykam, kto prosi o modlitwę, również przez dotyk, przez położenie dłoni. Mam wtedy w myślach prośbę i kieruję ją w niebo, prosząc o łaski. Na tę krótką chwile czuję się zaproszonym do czyjegoś życia. Granica która, dzieli nas od drugiego człowieka, jest cieńsza niż kartka papieru. Jest tak cienka, jak dotyk. Obojętność na innych, których brzemiona mamy nosić, jest przeszkodą iluzoryczną. Imię Jezus, jeśli będziemy prosić z hojnością serca, doprowadzi nas do innych ludzi.

„Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.”(Łk 2,7)

Jak to dobrze Panie Boże, że nie urodziłeś się na strzeżonym osiedlu, w prywatnej klinice lub na balu, choćby i charytatywnym. Może byś tylko tam przeszkadzał? A i mogłoby się okazać, że nie mam odpowiedniego zaproszenia, by przyjść, i zobaczyć. A to Ty przyszedłeś, by znaleźć mnie i mnie podobnych, byśmy mogli się gromadzić wokół Ciebie.

Gdy patrzę w Twe oczy zmęczone, to kocham to miasto zmęczone jak ja... Muniek już wtedy przeczuwał to, co teraz jest jego udziałem. Pan Jezus wybrał naszą drogą, udręki przyjścia na ten świat, byśmy się nie błąkali samotnie po pustkowiu. Św. Faustyna powie, że to zbytek Jego miłości, przepaść miłosierdzia.

Ledwie przed kilkoma chwilami jechałem tramwajem i z góry przez szybę obserwowałem kierowcę w samochodzie obok. Widziałem jego dłoń na ręcznym hamulcu, a po chwili jak dłoń drugiej osoby spoczęła na niej. Zielone światło, „odjechali w ciąg dalszy swojego być”. To już jest Boże Narodzenie, mały cud pomiędzy nami. „Tak” powiedziane miłości. Bo powołaniem miłości jest dawać plon.

Rok temu Święta spędzałem na oddziale dziecięcym, u mojego bratanka. W Wigilię, pomiędzy jednym a drugim daniem z mikrofalówki kroplówka miarowo skapywała i nijak nie chciała przyśpieszyć. A to, co się zmieściło na szpitalnym wózku, zaczynało już stygnąć i mama tegoż dziesięciolatka zaczynała wpadać w nastrój co najmniej nerwowy. Chłopcu zrobiło się przykro i tylko smutno wyszeptał: „Głupia kroplówka...”. I wtedy powiedziałem mu, że mogłem polecieć na Święta do Norwegii, nie martwiąc się o koszty przelotu i tym podobne niedogodności. A wolałem wsiąść w tramwaj i przyjechać tutaj, bo Święta nie są tam, gdzie jest naszykowana wystawna kolacja na pięknej zastawie, ozdoby na choince i sztuczne ognie. Święta są tutaj, przy tym szpitalnym łóżku, gdzie nie myślimy czy będzie nam dobrze, ale czy innym będzie dobrze z nami.

Już wracając, widziałem puste miasto i światła w domach, gdzie również właśnie rodził się Pan Bóg. Pusty tramwaj, cicha klatka schodowa i wreszcie puste cztery ściany własnego życia i dalej już nie miałem ani siły, ani możliwości uciec przed Nim. On tam czekał na mnie.

Adam Szymkowski
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.