Podróże małe i duże > Gruzja – Armenia – Górski Karabach 2014–2015

Batumi i Ureki (Gruzja)

Batumi

Wczesnym rankiem dojechaliśmy do Makhinjauri, gdzie kończą bieg wszystkie pociągi pasażerskie. Dalej do centrum Batumi pojechaliśmy już taksówką. Mieliśmy rezerwacje w hostelu nieopodal parku 6 Maja. Jednak gdy przybyliśmy na miejsce, nikt nam nie otworzył. Po półgodzinie bezskutecznego szturmowania obiektu daliśmy sobie spokój i poszliśmy szukać innego noclegu. Ostatecznie zatrzymaliśmy się w prywatnej kwaterze niedaleko hotelu Verona, w którym nocowaliśmy rok wcześniej.

Dojeżdżamy do Batumi (Gruzja)W muzeum archeologicznym (Gruzja)Antyczne złoto w muzeum archeologicznym (Gruzja)

Po ogarnięciu się i szybkim prysznicu poszliśmy na śniadanko. Następnie sprzedaliśmy resztę waluty Armeńskiej i skierowaliśmy się do Muzeum Archeologicznego. Muzeum jest niewielkie, choć zlokalizowane w okazałym budynku. Zawiera znaleziska z okolicznych stanowisk archeologicznych od paleolitu po wiek XVII. Jak zwykle jest tam mnóstwo różnorakiej ceramiki użytkowej. Najciekawsza była jednak wystawa czasowa, na której prezentowano złote ozdoby i biżuterię odkryte na stanowisku archeologicznym Pichvnari. W głównym holu muzeum można kupić różne błyskotki wzorowane na tych antycznych. Warto odwiedzić to miejsce.

Batumi (Gruzja)W akwarium (Gruzja)W akwarium (Gruzja)

Po zwiedzeniu muzeum poszliśmy w kierunku plaży, gdzie zamierzaliśmy spędzić resztę dnia. Po drodze odwiedziliśmy niewielkie akwarium, które było w dość kiepskim stanie. Podobno są projekty budowy nowego futurystycznego budynku, który stałby się kolejną wizytówką miasta. Na razie jest, jak jest, jeżeli ktoś już widział ciekawsze miejsca w Batumi i ma sporo wolnego czasu, to można zerknąć, ale nie jest to coś, co trzeba koniecznie zobaczyć.

W akwarium (Gruzja)Delfinarium (Gruzja)Na pokazie delfinów (Gruzja)

Tuż obok znajduje się delfinarium, w którym trzy razy dziennie odbywają się pokazy tych ssaków. Z racji tego, że wcześniej nie byliśmy na takim show, kupiliśmy bilety i weszliśmy do środka. Siedzieliśmy w środkowym sektorze w pewnej odległości od basenu z delfinami. Osoby siedzące w pierwszych rzędach zaznajomiły się kilka razy bliżej z wodą, którą te inteligentne zwierzęta raz po raz rozlewały na wszystkie strony. Cały pokaz trwał około trzydziestu minut. Fajnie się oglądało. Wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli – polecam.

Batumi (Gruzja)Pomnik Medei w Batumi (Gruzja)Straż przybrzeżna (Gruzja)

Pozostałą część dnia spędziliśmy na plaży. Pogoda tego dnia była idealna do plażowania. Mimo, iż Batumi nie słynie ze słonecznej pogody, nam po raz drugi szczęście dopisało w tej materii. Po pewnym czasie nieco znużyło mnie bezczynne wylegiwanie się na plaży i poszedłem zakupić jakieś piwko i skołować plastikowe kubeczki. W drodze do sklepu rzuciła się mi w oczy wielka flaga Azerbejdżanu. Może to był jakiś konsulat albo coś w tym stylu – nie wiem dokładnie, ale jej widok po odwiedzinach w Karabachu i Armenii był dosyć dziwny. Wracając na plażę, zobaczyłem, że żona śpi w najlepsze. Nie ma to jak usnąć na pełnym słońcu – zjarała się przez tę chwilę konkretnie.

Pod wieczór poszliśmy pod Wieżę Czaczy, gdzie o godzinie siódmej z dystrybutorów ustawionych dookoła przez dziesięć minut miała się codziennie lać czacza. Rok temu zapomnieliśmy o tym i tym razem chcieliśmy to sprawdzić. Mięliśmy ze sobą plastikowe kubeczki (na wszelki wypadek). Oczywiście nic się nie wydarzyło. Z czystym sumieniem mogę napisać, że to wszystko wielka ściema. Nieco zawiedzeni wróciliśmy na plażę.

Plaża w Ureki

Ostatniego dnia wycieczki postanowiliśmy pojechać na cały dzień do Ureki na słynną magnetyczną plażę. Samolot wylatywał następnego dnia o świcie, więc mieliśmy sporo czasu na relaks nad Morzem Czarnym.

Plaza w Batumi (Gruzja)Plaza w Batumi (Gruzja)Nasz transport do Ureki (Gruzja)

Zanim jednak ruszyliśmy, zahaczyliśmy o niewielką knajpkę w celach śniadaniowych. Na miejscu zostałem poczęstowany miejscową czaczą. Po trzech kolejkach dyplomatycznie się ewakuowaliśmy, tego dnia wolałem nie tracić kontaktu z otoczeniem.

Maszrutka odjeżdżała z dworca maszrutkowego na obrzeżach miasta. Aby tam dojść, trzeba było przejść przez targ, gdzie dominowały artykuły szkolne. We wrześniu wszystkim dzieciakom kończy się laba niezależnie od miejsca na świecie.

Taki klimat na dworcu maszrutek (Gruzja)Restauracja w Ureki (Gruzja)Magnetyczna plaża (Gruzja)

Do Ureki jest jakieś pięćdziesiąt kilometrów. Po drodze, zamiast podziwiać widoki, większość trasy przekimałem (nieco zmuliło mnie po bimberku). Samo miasteczko jest niewielkie, nastawione na turystykę. Z miejsca, z którego wysiedliśmy na plażę idzie się przez las, w którym stało sporo przyczep kempingowych i namiotów.

Magnetyczna plaża (Gruzja)Magnetyczna plaża (Gruzja)

Plaża, która podobno w czasie burzy przyciąga pioruny, była czarna. Był to czarny piasek, który po kamienistych plażach w Batumi i okolicach stanowił przyjemną odmianę. Na szczęście tego dnia burza nam nie groziła, choć nieco się zachmurzyło, więc bez obaw o życie mogliśmy się zrelaksować. Morze było nieco wzburzone i pojawiły się fale, co bardziej mi odpowiadało, niż wczorajsza cisza jaka panowała w Batumi. Sama plaża może nie była pierwszej czystości, ale pod względem frajdy znacznie przewyższała tę w Batumi.

W pobliżu znajduje się kilka restauracji, budek z piwem i różne stragany ze sprzętem plażowym. Jeżeli ktoś chce jedynie odpoczywać nad morzem w Gruzji i nie interesuje go zwiedzanie, to Ureki najlepiej się do tego nadaje. Przy odrobinie szczęścia można zobaczyć np. krowę, która nieśpiesznie paraduje wzdłuż plaży, niczym się nie przejmując.

Magnetyczna plaża (Gruzja)Dla wszystkich, który wytrwali do końca mojej twórczości. (Gruzja)Magnetyczna plaża (Gruzja)

Aż żal było wyjeżdżać, ale wszystko, co dobre szybko się kończy. Trzeba było powoli wracać do Batumi i dalej do Kutaisi na lotnisko. Na miejsce dotarliśmy po północy. Do odprawy mieliśmy jeszcze parę godzin, na szczęście zostało nam trochę gruzińskiej wódki, więc jakoś zleciało. Dodatkowo na lotnisku w Kutaisi można się zdrzemnąć w całkiem wygodnych warunkach.

Dariusz Maryan
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.