Historia > Polscy herosi - zwycięscy wodzowie

Cios za cios. Trzecia wojna Bolesława Chrobrego z Henrykiem II (1015-1018)

Bolesław Chrobry, autor: Jan Bogumił JacobiPo zawarciu pokoju merserburskiego w 1013 roku zarówno Henryk II, jak i Bolesław Chrobry zajmują się swoimi sprawami, pozornie niezagrażającymi wzajemnym stosunkom. Niemiecki król udaje się do Rzymu na koronację, a polski książę zwraca się ku wschodnim granicom państwa. Tymczasem Ruś sama staje w ogniu wewnętrznych walk. Bolesław postanawia nie interweniować. Woli zaczekać, aż sytuacja się wyklaruje, by móc później uderzyć na osłabionego przeciwnika i zadać druzgocący cios. Jednocześnie cesarska koronacja i wzrost potęgi Henryka są polskiemu władcy wybitnie nie na rękę. Rozpoczyna zimną wojnę: wysyła do Italii posłów, którzy jątrzą i podjudzają przeciwników Henryka. W efekcie świeżo upieczony cesarz zmuszony jest do niemal rozpaczliwej ucieczki z Włoch. W tym czasie do władcy Czech, Uldaryka, przybywa syn Bolesława, Mieszko, z propozycją zawarcia antyniemieckiego sojuszu. Uldaryk, bojąc się prowokacji, zatrzymuje Mieszka i wydaje go w ręce cesarza. Chrobry zostaje zmuszony do zapłacenia wysokiego okupu za syna i przyrzeczenia stawienia się na niemiecki sąd. Tego ostatniego oczywiście nie spełnia. Henryk II zarządza nową wyprawę przeciwko Polsce.

Kolejna nawałnica spadła na nasz kraj latem 1015 roku. Cesarz rzymski narodu niemieckiego ruszył z głównymi siłami na Krosno Odrzańskie, gdzie przeprawy bronił Mieszko. Część wojsk pod dowództwem saskiego księcia Bernarda pociągnęła na północ, by (prawdopodobnie w okolicach Lubusza) przeprawić się przez Odrę i zaatakować hufce dowodzone przez Chrobrego. Jednocześnie od południa mieli uderzyć Czesi wraz z Bawarami. Zlekceważono jednak w tych planach Morawian, którzy — wierni Bolesławowi — związali siły czeskie i bawarskie, zapobiegając ich udziałowi w głównych działaniach wojennych. Mieszko po zażartych walkach zmuszony został do cofnięcia wojsk i oddania przeprawy. W tym czasie Bernard, któremu Chrobry stawił zacięty opór, chcąc mimo wszystko dostać się na polski brzeg, zwodował swe wojsko i łodziami przeprawił się na prawą stronę Odry. Wylądował jednak na tyle daleko, że zadowolił się spaleniem okolicy i nie podjął już próby połączenia się z wojskami Henryka, wiedząc, że na drodze czekają siły Bolesława. Zawrócił więc w głąb Rzeszy, pozostawiając cesarza na pastwę dwóch polskich armii.

Henryk dość szybko zorientował się w sytuacji i zaprzestał pościgu za Mieszkiem, nie chcąc dostać się w potrzask. Role się odwróciły: teraz Niemcy stali się zwierzyną, a Polacy myśliwymi. Siły cesarskie zdołały się jeszcze przeprawić z powrotem na drugą stronę, lecz w pośpiechu nie zadały sobie nawet trudu bronienia przeprawy. Prawdopodobnie w okolicach Budziszyna polskie wojska dogoniły Niemców. Cesarz nie wykazał nadmiernej odwagi i uciekł z obozu, przekazując dowództwo arcybiskupowi Geronowi i palatynowi Burchardowi. Zaraz potem Polacy ruszyli do ataku, rozbijając kompletnie armię niemiecką.

Henryk dowiedział się o katastrofie, dojeżdżając do Miśni. Przy okazji poinformowano go, że jest wciąż ścigany, gdyż Mieszko z częścią wojsk polskich podążył jego śladem. Na pobojowisku pozostał Chrobry, by dopełnić rycerskiego obyczaju i pogrzebać zmarłych. Cesarz postanowił poświęcić swój orszak, by dać odpór Mieszkowi w Miśni. Sam jednak czmychnął aż do Merserburga. Wzmocniona załoga grodu zdołała odeprzeć polski atak, za cenę jednak całkowitego zniszczenia podgrodzia i niemal zrównania z ziemią okolicy. Klęska Niemców była absolutna. Wojska Chrobrego i Mieszka zawróciły do kraju, wywożąc ogromne łupy i uprowadzając w niewolę tłumy ludzi.

Niemiecki władca jednak nie chciał i nie mógł uważać się za pokonanego. Zagroziłoby to jego dalszej karierze. Wolał więc udawać, że nic się nie stało, i przerzucił swe siły na front zachodni, gdzie zagrożona od strony Franków Burgundia wzywała jego pomocy. Na tych zmaganiach upłynął mu rok 1016, podczas którego pogardliwie odsyłał polskich posłów, przybywających z propozycjami pokoju. Zmiana koalicji na zachodzie zaowocowała kolejną porażką Henryka. Wówczas dopiero zaproponował Bolesławowi rokowania, lecz wciąż uważając się za stronę dyktującą warunki, zażądał od Chrobrego przyjazdu do Rzeszy. Polski książę, nie widząc powodu do kajania się przed pobitym cesarzem, zapowiedział, że podejmie rozmowy jedynie na polskiej ziemi.

Wiosną 1017 roku do władcy Niemiec dotarły wyjątkowo korzystne informacje, które na nowo rozpaliły jego chęci rozprawienia się z problemem zwanym Polską. Władca Rusi, Jarosław, który wyszedł zwycięsko z wewnętrznych potyczek, zaofiarował się uderzyć na Polskę, jeśli cesarstwo wznowi z nią wojnę. Z podobną propozycją wystąpił również węgierski król Stefan. To przeważyło szalę i Henryk ogłosił kolejną wyprawę. Tym razem wykorzystał wszelkie możliwości, by mobilizacja objęła jak największe rejony cesarstwa. Do wystawienia hufców zobowiązani zostali wszyscy biskupi. Dogadano się z Wieletami, którzy zaoferowali znaczne posiłki. Gotowość bojową potwierdzili Czesi. Dodatkowo zobowiązano Mściwoja, księcia Obodrytów — słowiańskiego plemienia z terenów kontrolowanych przez Rzeszę — do włączenia się w antypolską kampanię. Los Bolesławowego państwa wydawał się przesądzony…

Tymczasem pierwsze uderzenie wykonał właśnie Chrobry! Wojska morawskie powtórzyły swój manewr sprzed dwóch lat i w czerwcu 1017 roku zaatakowały Marchię Wschodnią, czyli dzisiejszą Austrię, ściągając na siebie w ten sposób główne siły bawarskie. Obiecane wsparcie ruskie i węgierskie sprowadziło się do ataków na pojedyncze grody nadgraniczne, z czym Chrobry poradził sobie bez konieczności uszczuplania swych głównych sił. Polski książę przygotował również Niemcom niespodziankę w postaci przekupienia Mściwoja, który ostatecznie nie zasilił swymi wojskami cesarskiej armii. Tym samym część sił Wieletów, którzy mieli zaatakować Polskę od północy, nie doczekawszy się obiecanego wsparcia ze strony Obodrytów, utknęła pod jednym z polskich grodów, nie wnosząc większego wkładu w przebieg kampanii.

Główne siły niemieckie, po połączeniu się z Czechami i drugą połową armii Wieletów, skierowały się na Głogów, gdzie oczekiwał ich polski władca ze swymi wojskami. Fiasko kampanii północnej zmusiło jednak Henryka do zmiany planów. Zamiast forsować przeprawę, ruszył pod Niemczę, licząc, że jej zdobycie pomoże mu kontrolować cały Śląsk na zachód od Odry, a tym samym pozwoli na odcięcie od Polski Łużyc i Milska. Polski książę postanowił nie przeszkadzać cesarskim planom. Podesłał tylko do Niemczy posiłki, które zdołały wejść do grodu jeszcze przed nadejściem Niemców. Był to jeden z najsilniejszych i najmłodszych polskich grodów. Prawdopodobnie znajdowały się już w nim kamienne elementy, stawiane na wzór romański, lecz umocnienia były tradycyjne słowiańskie, czyli drewniano-ziemne. Należy podkreślić, że sprzęt zdolny do zburzenia takich umocnień wynaleziono dopiero tuż przed I wojną światową.

Bolesław, upewniwszy się, że armia cesarska jest bez reszty zajęta pod Niemczą, wysłał Mieszka z karną ekspedycją do Czech, sam natomiast przeniósł się do Wrocławia, gdzie codziennie składano mu relacje z przebiegu wojny. Syn Chrobrego przeprowadził rajd przez państwo Uldaryka, paląc, niszcząc i grabiąc. W ten sposób podziękowano czeskiemu władcy za jego udział w napaści na Polskę.

Niemcza broniła się przez miesiąc, odpierając wszystkie szturmy. Po tym czasie morale wojsk cesarskich było w opłakanym stanie. Armia Wieletów prawdopodobnie pierwsza opuściła oblężenie, gdyż pomiędzy nią a wojskami chrześcijańskimi dochodziło do częstych spięć. Niemiecko-czeska armia podjęła odwrót przez Sudety do Czech, gdzie natknęła się na polskie oddziały plądrujące kraj. Doszło do jakiejś zwycięskiej dla Henryka potyczki, lecz dalszy odwrót w głąb Rzeszy przebiegał niezbyt pomyślnie, gdyż na całym terenie między Łabą a Muldą szalały polskie hufce, pustosząc ziemię i szarpiąc armię cesarza.

Klęska Niemców nie podlegała dyskusji. Sytuacja Henryka stawała się dramatyczna: stracił znaczną część swej armii, a jego wasal, Uldaryk, był również poważnie osłabiony zarówno pod względem militarnym, jak i z powodu Mieszkowego najazdu na Czechy. W Italii wrzał bunt antyniemiecki. W dodatku Wieleci, niemal z marszu po powrocie z wyprawy, uderzyli na Obodrytów. Wewnętrzna wojna dwóch potencjalnych sojuszników cesarskich dodatkowo osłabiała siły Henryka. Ta sytuacja zresztą sprowokowała późniejszy najazd duński. Z kolei Bolesław był panem sytuacji i mógłby pokusić się nawet o prowadzenie dalszej wojny z Niemcami. Jednakże jego rokowania z ruskim księciem Jarosławem legły w gruzach i szykowała się nowa wojna. Na zachodzie potrzebny był więc pokój.

Polski władca był jednak nieugięty. Cesarz musiał zgodzić się na upokarzające dla niego warunki, wzywające do rozmów na polskiej ziemi. Musiał, bo nie miał wyjścia: za jak najszybszym uspokojeniem wschodniego frontu opowiadali się bez wyjątku wszyscy wierni jeszcze Henrykowi książęta i biskupi. Pokój został więc zawarty w należącym wówczas do Polski Budziszynie 30 stycznia 1018 roku. Henryk II definitywnie zrzekł się na korzyść Polski Łużyc oraz Milska. Zatwierdził również polskie prawa do Moraw. Dodatkowo przyrzekł Chrobremu pomoc w wyprawie na Ruś — w postaci trzystu rycerzy — i o dziwo przysięgi dotrzymał. Polska wywalczyła sobie siłą rangę niezawisłego królestwa. Aż do śmierci Chrobrego żadnemu Niemcowi nie przyszło nawet do głowy, by głośno mówić o jakichkolwiek powinnościach Polaków względem cesarstwa.

Walter Bez Mienia
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.