Felietony

Cecha obywatelska – pogarda

Jerzy lengauerSytuacja w jednym z kętrzyńskich supermarketów. Kolejka przy kasie. Jakieś cztery – pięć osób. Starsza pani właśnie jest obsługiwana. Przeraźliwym dzwonkiem wezwana jest do stanowiska pracownica wyższą rangą. Dotychczasowa kasjerka stoi obok z zaczerwienionymi oczami. Trochę dalej dość zażywny, chyba wąsaty jegomość w czapce. Tuż przy nim ochroniarz. Klientka przy kasie tłumaczy kasjerce, że „ten pan” jej nie wyzwał. Już wiemy, o którego pana chodzi. On gestykuluje. Dowiadujemy się, gdy opowiada tonem szukającym aprobaty, że to uczennica, a nie pracownica, że go źle czy nieuprzejmie obsłużyła, że on nie może sobie na to pozwolić, wstawia cytaty ze sprzeczki, z których wynika, że zwracał się do kasjerki, skądinąd wyglądającej bardzo młodo, per „ty”. W pewnym momencie kieruje słowa wprost do niej i słyszymy owo „ty”. Nikt nie reaguje. Kolejka, ochroniarz i pani, być może kierowniczka, milczą. Powszechność uważają za normalne. Czy tak można? Nie można. Mówię do pana, że nie w żadnym wypadku nie jest stosowne zwracać się do kogokolwiek na „ty”. Do ekspedientów, kelnerów, sprzątaczek, kelnerów, własnych podwładnych. Do nikogo, jeśli nie wynika to z wcześniej wzajemnie ustalonej poufałości. Do nikogo dorosłego. Bez względu na to, czy ma 18 lat, czy 60. Bez różnicy, czy to uczeń, praktykant, czy pracownik, nawet jeśli nie ma jeszcze dowodu osobistego.

Przemysł pogardy. Gdzie jego korzenie? Jakie są jego powody? Z pewnością poczucie własnej ważności. Może brak dowartościowania? Może własne doświadczenia zawodowe? Myślę o tym człowieku ze sklepu. On nie może pamiętać Polski przedwojennej. Zatem służby nie miał. Nie wyniósł z dzieciństwa schematu traktowania innych jak ludzi drugiej kategorii. Zawodowe życie spędzone w PRL-u? Całkiem możliwe. Albo jego poniżano przez lata, albo robił tak on. Lecz nie musiało wcale być to ani to. Nie musiał być naznaczony rutyną bądź praktyką z przeszłości. Może od lat być nieświadomym świadkiem zanikania w wielu środowiskach owej odrobiny kultury, relacji między pracodawcą a pracownikiem, między klientem a petentem. Przykłady można mnożyć. Gdziekolwiek pojawia się odrobina przewagi społecznej, popartej pieniędzmi, władzą, lub pozycją wynikającą z innych jeszcze czynników, wypełza pogarda ubierana w lżejsze nieco lekceważenie, obcesowość, protekcjonalność. Jedną stronę tego stosunku przenika pycha panowania nad drugim człowiekiem, maniera poniżania i świadomość, że tamten nie może się sprzeciwić, a jeśli to zrobi, natychmiast zostanie ukarany. Druga strona jest sparaliżowana, bo zdaje sobie sprawę, że nie może się obronić, bo najprawdopodobniej jej godność, finanse i praca są w rękach gnębiciela. Pozostają tylko zaczerwienione oczu. Co zrobią twardsi? Przeniosą frustrację własnego poniżenia na innych. Będą piąć się na stanowiska, zarabiać więcej i wnikać w odpowiednie zwiększają poczucie ich ważności koterie. Będą szukać słabszych. Lecz łatwo ich rozpoznać. Niewyszukane słownictwo i owa nieopanowana chęć do „tykania”.

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.