Historia

Awantura dwóch cesarzy, czyli krótka historia Cesarstwa Meksyku (1864-1867)

Bonapartego sny o potędze

Nie trzeba mieć szczególnie wyrobionej wyobraźni, aby uzmysłowić sobie presję związaną z rządzeniem XIX-wiecznym mocarstwem europejskim. A jeśli na dodatek nosi się nazwisko jednej z najwybitniejszych osobistości w dziejach świata, to poprzeczka zawyżona jest co najmniej dwukrotnie. W takiej właśnie sytuacji znajdował się Napoleon III Bonaparte, o którym przy każdej okazji mówiono, że musi swą polityką zagraniczną zadośćuczynić armii i imieniu. Niejako w odpowiedzi na te oczekiwania, cesarz Francuzów wpadł na śmiały, awanturniczy wręcz pomysł stworzenia w odległym Meksyku silnego państwa łacińskiego pod francuskim protektoratem. Ów projekt przypadł do gustu zarówno wpływowemu w ówczesnej Francji środowisku katolickiemu, jak i małżonce Napoleona – gorliwej katoliczce cesarzowej Eugenii. Ponoć to ona wysunęła kandydaturę arcyksięcia Ferdynanda Maksymiliana Habsburga na cesarza Meksyku, którą sam zainteresowany po początkowych wahaniach przyjął. Widząc siebie w roli spadkobiercy Karola V, zamierzał on restytuować dawne imperium habsburskie, nad którym „nigdy nie zachodziło słońce”.

W związku z tym, że do władzy w Meksyku doszedł lider liberałów Benito Juarez, który w ramach podreperowania wyniszczonej wojną domową gospodarki zawiesił wypłacanie należności wszystkim krajom zagranicznym, we francuską interwencję zaangażowali się pozostali wierzyciele tego państwa, tj. Hiszpania i Wielka Brytania. Pomysł ustanowienia monarchii pochwycili także meksykański konserwatyści oraz miejscowy kler, rozgoryczony utratą dóbr w skutek zarządzonej przez Juareza sekularyzacji. Ciesząc się podobnym poparciem dla swych szeroko zakrojonych planów, Ludwik Napoleon mógł z optymizmem patrzeć w przyszłość. Zdawał on sobie również sprawę, że Stany Zjednoczone, w których właśnie rozpoczęła się bratobójcza wojna secesyjna, nie będą w stanie zaprotestować przeciwko tak jawnemu pogwałceniu doktryny Jamesa Monroe’a. Wyrażała się ona w prostej dewizie: „Ameryka dla Amerykanów”. Jedyną osobą, która od początku niechętnie odnosiła się do tej „meksykańskiej awantury” był starszy brat Maksymiliana - cesarz Franciszek Józef I, na którego wyraźne żądanie przyszły władca Meksyku zrzekł się swych praw dynastycznych w Austrii

Ambitne plany rozbijają się o rzeczywistość

W grudniu 1861 r. sprzymierzone siły francuskie, hiszpańskie i brytyjskie zajęły port Veracruz. Współpraca europejskich krajów nie trwała jednak długo. Gdy tylko Hiszpania i Wielka Brytania zorientowały się, że w całej operacji nie chodzi jedynie o ściągniecie długów, a w grę wchodzą poważne ambicje polityczne francuskiego monarchy, władze obu państw prędko wycofały swoje wojska. Osamotnieni Francuzi ponieśli niespodziewaną klęskę w bitwie pod Pueblą (rocznicę tego wydarzenia Meksykanie świętują po dziś dzień). Porażka ta nie zdołała wszakże zatrzymać zwycięskiego pochodu francuskiego korpusu interwencyjnego pod wodzą marszałka Francois Bazaine. Z naszego punktu widzenia warto wspomnieć, że za sprawę cesarza biło się stosunkowo duża liczba Polaków (ok. 900 osób), z których połowę stanowili powstańcy styczniowi. W 1864 roku do podbitej stolicy Meksyku przybywa Maksymilian Ferdynand Habsburg, który jako Maksymlian I przywdziewa koronę cesarską.

Maksymilian I (cesarz Meksyku)Niemniej, po raz kolejny potwierdziła się prawdziwość porzekadła, że wszystko co dobre, szybko się kończy. Wraz z rozstrzygnięciem wojny domowej w USA, którą wbrew oczekiwaniom Ludwika Napoleona wygrała strona republikańska, a także rosnącym niezadowoleniem meksykańskiej większości, która w konflikcie między Maksymilianem I a Benito Juarezem trzymała raczej stronę tego drugiego, sytuacja zaczęła się komplikować. Wobec groźby amerykańskiej interwencji, Napoleon III nie miał innego wyjścia jak wycofać swoje wojska. Nie ulegało wątpliwości, że ledwo powstałe Cesarstwo Meksyku po wyjściu zeń ostatniego francuskiego żołnierza nie jest w stanie długo się utrzymać. Świeżo upieczony władca odrzucił jednak propozycję Bazaine’a, by opuścić kraj razem z jego korpusem. Dramatyczne apele małżonki Maksymiliana - Marii Charlotty Koburg, wystosowane do Napoleona, a nawet do samego papieża nie przyniosły pomyślnego rezultatu. Rozgrywał się ostatni akt dramatu.

„Czy rozstrzelanie boli?”

Nieliczna grupka rodzimych konserwatystów, która mimo wszystko nie porzuciła swojego monarchy, nie była w stanie zatrzymać nadchodzącej klęski. Odzyskawszy stolicę, prezydent Juarez zamierzał bezwzględnie obejść się z uzurpatorem na tronie. Kara śmierci, na którą skazano Maksymiliana, miała być czytelnym sygnałem dla reszty świata, że Meksyk to państwo całkowicie suwerenne, nietolerujące jakichkolwiek prób ingerencji w jego wewnętrzne sprawy. Na nic zdało się wstawiennictwo takich autorytetów jak Giuseppe Garibaldi czy Victor Hugo. Chcąc ratować brata, cesarz Franciszek Józef postanowił przywrócić mu prawa do korony austriackiej. Na stronie meksykańskiej nie zrobiło to jednak większego wrażenia. Los niefortunnego sukcesora Karola V był już przypieczętowany.

Wobec nieuniknionej śmierci Maksymilian I zachował postawę godną swojego pochodzenia i tytułu. Czy to rozstrzeliwanie bardzo boli? – żartobliwie zagaił jednego z dwóch wiernych mu do samego końca generałów, także skazanych na rozstrzelanie. Odpowiedź, która padła, była równie rezolutna: Nie wiem, Wasza Wysokość. Jak dotąd nie byłem jeszcze rozstrzeliwany. Tuż przed śmiercią cesarz wygłosił patetyczną mowę, którą również warto w tym miejscu przytoczyć: Przebaczam każdemu i sam proszę wszystkich o wybaczenie. Niech moja krew, która zaraz zostanie przelana, wyjdzie temu krajowi na dobre. Niech żyje Meksyk, niech żyje niepodległość!. Chwilę potem zlikwidowano lojalnych generałów; zginęli z okrzykiem: Niech żyje cesarz na ustach. Na wiadomość o śmierci męża zrozpaczona Maria Charlotta popadła w obłęd.

Damian Kotkowski
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.