Podróże małe i duże > Shqipëria - Kraina Orłów - przewodnik po Albanii

Albania 2 lata później, lipiec – sierpień 2013

To była moja druga podróż do Albanii i, po roku przerwy, nie mogłam się jej już doczekać. Moja fascynacja tym krajem nie tylko nie przemija, ale jeszcze zaraża innych. Tym razem postanowiliśmy przejechać Albanię z południa na północ, odwiedzając 4 regiony, z których dwa mieliśmy odwiedzić po raz pierwszy.

Ksamil

Naszą podróż rozpoczęliśmy od Ksamil, niewielkiej nadmorskiej miejscowości na południu kraju, położonej pomiędzy Morzem Jońskim a Jeziorem Butrynckim. Jeszcze 2 lata temu Ksamil było małym miasteczkiem z niewielką liczbą pensjonatów i hoteli, za to z cichymi plażami w małych zatoczkach. Teraz miejscowość zaczyna pretendować do nadmorskiego kurortu, ze sporą liczbą turystów, w większości z Polski!

Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe hotele i pensjonaty o przyzwoitym standardzie. Jest z czego wybierać, a większość jest zadbana i pachnąca nowością. Jedynym problemem pozostają jeszcze drogi dojazdowe do niektórych posesji na obrzeżach miasta, ale są utwardzone i czasami warto podjąć wyzwanie, aby znaleźć coś fajnego za niewielką cenę i z dala od zgiełku centrum miejscowości.

Bardzo dużą wagę przykłada się tu do zagospodarowania plaż, które są w tym rejonie wyjątkowo piękne. Są zadbane, czyste, z parasolami, leżakami i barami przy plaży (cena parasola i dwóch leżaków za cały dzień – około 500 leków). Właściciele sprzątają na bieżąco, donoszą napoje.

Plaża w Ksamil (Albania)Plaża w Ksamil (Albania)

Blisko brzegu znajdują się trzy małe wysepki, na których zlokalizowane są kolejne malownicze plaże i bary. Wszędzie można wypożyczyć sprzęt pływający (skutery, kajaki, rowery wodne, motorówki, łodzie). W miasteczku jest dużo restauracji, pizzerii, naleśnikarni z bardzo dobrym, ładnie podanym i stosunkowo tanim jedzeniem. Są banki, liczne sklepy, kantory, pomoc medyczna. Wzdłuż linii brzegowej powstaje promenada, na której w godzinach wieczornych koncentruje się życie towarzyskie.

Zachód nad Ishuj të Ksamilit (Albania)Wysepki Ishuj të Ksamilit (Albania)Promenada w Ksamil (Albania)

Goście wybierający się do Ksamil muszą wiedzieć, że nie jest to typowy kurort, nawet jak na warunki albańskie. Często sąsiadują tu: piękno przyrody z brzydotą infrastruktury lub odwrotnie. Zachęcam do spędzenia tu urlopu głównie tych, którzy mają w sobie żyłkę podróżnika, lubią odkrywać coś nowego i zachwycać się tym, co jeszcze, na szczęście, nie jest luksusem.

Hotele w Albanii można już zarezerwować na booking.com albo stronach albańskich biur podróży. Powstają również polskie strony pośredniczące w kontaktach z prywatnymi właścicielami pensjonatów i apartamentów.

Berat

Drugim celem naszej podróży był Berat (zabytkowe miasto w centralnej części Albanii). I tak jak Ksamil rozkwita i zmienia się z godziny na godzinę, tak Berat jest niezmienny. Jedyną nowością jest okazały gmach Uniwersytetu.

Turystów nie przybywa, hoteli też nie. Mimo to miasto jest godne odwiedzenia, nie tylko ze względu na zabytki. Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak żyją prawdziwi Albańczycy, to jest to idealne miejsce. Berat jest również doskonałą bazą wypadową do kanionu Osumi (wiosną i jesienią na rafting) oraz w góry Tomori.

Kaniony Osumi rozpoczynają się zaraz za Corovode, do którego można dotrzeć autobusem z Beratu lub własnym samochodem. Uprzedzam jednak, że ostatnie 5 km drogi jest nadal w budowie i trzeba się liczyć z jazdą po niezłych wertepach. W Corovode na rynku czekają już chętni, którzy samochodem (i nie jest to duży wydatek) zawiozą turystów w miejsca, z których najlepiej można podziwiać i obfotografować niezwykle piękne skały po obu stronach rzeki. W samym Corovode można również zejść bezpośrednio do kanionu, znajduje się tu plaża miejska i przespacerować się dnem rzeki podziwiając skały od dołu. Nie zawsze jest to jednak możliwe, nawet w lecie są takie miejsca, gdzie rzeka jest całkiem głęboka i trzeba je niestety przepłynąć wpław.

Kaniony Osumi (Albania)Plaża miejska nad Osumi (Albania)

Można również wybrać inną opcję dotarcia do kanionu i skorzystać z usług firm (w Beracie) specjalizujących się w organizowaniu raftingu. Można wykupić całodniową wycieczkę z transportem i opieką dwóch przewodników oraz sprzętem do pływania i w ten sposób pokonać w ich towarzystwie całą trasę korytem rzeki, część na piechotę, część wpław, ale w odpowiednim sprzęcie. Niezależnie od opcji, miejsce jest przepiękne i warto je zobaczyć.

W góry Tomori niestety po raz drugi się nie wybraliśmy ze względu na bardzo wysokie temperatury. Ten cel, czyli dotarcie do miejsca pielgrzymek na Kulmak, ciągle jest przed nami.

Tirana

Po kilku dniach przenieśliśmy się z Beratu dalej na północ w okolice miejscowości Rubik. Po drodze jednak zahaczyliśmy o Tiranę, a dokładniej udaliśmy się do kolejnego Parku Narodowego – Dajti i wjechaliśmy na szczyt góry kolejką linową. Taka przejażdżka kosztuje 700 leków w tę i z powrotem, ale widoki w trakcie jazdy i z samego szczytu na całą Tiranę i dolinę są obłędne. Na samym szczycie znajduje się fajny hotel, w bardzo przystępnej cenie, również z pięknymi widokami i można tam przenocować, choćby po to, żeby podziwiać niesamowity zachód słońca oraz światła Tirany nocą.

Kolejka linowa i hotel na Dajti (Albania)Restauracja na Dajti z widokiem na Tiranę (Albania)

Nad samą przepaścią zbudowana jest restauracja z przesuwanymi oknami od podłogi do sufitu, gdzie podziwiając piękne widoki można zjeść bardzo smaczny obiad, pizzę lub po prostu wypić dobrą kawę. Wszystko jest nowiutkie, czyściutkie, zadbane.

Rubik, Kruje i Shengjin

Okolice Rubik to raj dla tych, którzy nie chcą oglądać turystów, a jedynie niczym niezmąconą naturę. I chociaż same miasteczko jest znane głównie z kopalni chromu, to jego bezpośrednie otoczenie, niezbyt wysokie góry i doliny poprzecinane strumykami górskimi są wyjątkowo malownicze. Na zboczach uprawia się winorośl, na polach kukurydzę, a w dolinach są małe osady, nierzadko z tradycyjnymi albańskimi zabudowaniami. Cisza, spokój. Życie płynie wolniej. W samym miasteczku wart odwiedzenia jest kościółek z XII wieku.

Górski strumyk w Rubik (Albania)Kościół z XII w. w Rubik (Albania)

Stacjonując w Rubik, wybraliśmy się na dwie wycieczki. Celem pierwszej z nich było Kruje. Pięknie położone miasto rodzinne bohatera narodowego Albanii G. Kastrioti Skënderbeu. Do zwiedzania są tu ruiny zamku, niewielkie, oraz targ rękodzieła ludowego. Duży wybór typowo albańskich pamiątek, strojów ludowych, biżuterii (srebro ze Shkoder). Niestety miejsce to jest odwiedzane przez rzesze turystów, więc i ceny robią się raczej europejskie. Tu też można spotkać wielu naszych rodaków, a i sprzedawcy nawołują do zakupów po polsku.

Mauzoleum Skanderbega (Albania)Targ regionalny w Kruje (Albania)

Postanowiliśmy również wybrać się nad morze, żeby zobaczyć, jak wyglądają kurorty nadmorskie i plaże na północy Albanii. Właściciele hotelu polecili nam Shengjin. No cóż, kurort może to i jest, plaża typowa dla Morza Adriatyckiego szeroka, długa, z tysiącami parasoli i leżaków, elegancki deptak, eleganckie restauracje, wysokie wielopiętrowe budynki mieszkalne i hotelowe tuż przy plaży. Za to ciemny piasek, więc woda w morzu wygląda również nieciekawie, tysiące turystów i stragany z kukurydzą, pączkami, świecidełkami przy samym brzegu. Po pięknych plażach Ksamil widok ten był dla nas kompletnym zaskoczeniem. To było ciekawe doświadczenie, więc zrobiliśmy w tym miejscu dużo zdjęć, ale generalnie odradzam spędzanie urlopu nad morzem w północnej części Albanii.

Plaża w Shengijen (Albania)Plaża w Shengijen (Albania)Promenada w Shengijen (Albania)

Prokletije Gory

Przyczepa na drodze do Boge (Albania)Ostatnim punktem naszej tegorocznej wyprawy było Boge, miejscowość położona w górach na północy kraju. Stamtąd chcieliśmy wybrać się do Theti w Alpach Albańskich (Prokletije Gory). Do samego Boge można dojechać piękną widokową asfaltową drogą, niestety dość wąską. I kiedy pokonaliśmy już ostanie wzniesienie, 5 km przed celem, oczom naszym ukazała się olbrzymia przyczepa z betonowymi kręgami stojąca w poprzek drogi, całkowicie blokująca przejazd. Zatrzymaliśmy się, wysiedliśmy, po chwili pojawili się pierwsi mieszkańcy wioski i zaczęli się zastanawiać, jak by nas razem z samochodem przetransportować na drugą stronę. Według nich nie było żadnej gwarancji, że przyczepa zniknie jeszcze tego samego dnia, a nawet w ciągu kilku następnych. Wymieniliśmy numery telefonów i czekając na dobre wiadomości od mieszkańców, zawróciliśmy i pojechaliśmy obejrzeć okolicę. Niestety do wieczora się nic nie zmieniło, a przyczepa została usunięta dopiero następnego dnia po południu, tak więc z ogromnym żalem musieliśmy skrócić o dwa dni nasz wyjazd i zrezygnować z Boge i Theti. Tak niewiele nam zabrakło...

Oba te miejsca jednak nadal znajdują się na naszej liście celów na rok następny, więc z pewnością do Albanii wrócimy.

Edyta Woźniak
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.